Znamy ewangeliczną przypowieść o Łazarzu
i bogaczu. Często rozumiana jest jako
ostrzeżenie. Jeśli nie będziesz miłosierny, pójdziesz do piekła jak bogacz,
który naszpikowany bogactwem nie chciał wesprzeć biedaka. W świetle Ewangelii,
bogacz nie został skazany za posiadane bogactwo i odmowę pomocy. Łazarz nie
otrzymał wiecznego szczęścia za to, że był biedny i poszkodowany. Istota
problemu polegała na odniesieniu do Boga. Bogacz złożył całą ufność w
posiadanych dobrach ziemskich. Tak był zajęty doczesnym rozkoszowaniem się, że
nawet nie zobaczył cierpiącego człowieka. Łazarz natomiast w swej niedoli
spoglądał ku Bogu. Od Niego oczekiwał wybawienia. Obecne w sercu pragnienie nie mogło być
spełnione na ziemi. W wieczności, doświadczył wreszcie upragnionego nasycenia.
Jezus Chrystus uwrażliwia nas, że życie
nie kończy się na ciasnych granicach ziemskiego czasu i przestrzeni. Istnieje
także życie wieczne, gdzie człowiek będzie szczęśliwy na tyle, na ile złożył
ufność w Bogu. Jak tę prawdę przełożyć na doczesne rozwiązania?
Bezcenną pomoc otrzymujemy poprzez
świadectwo życia papieża Benedykta XVI. Po dogłębnie przemyślanej i
przemodlonej decyzji, 28 lutego kończy sprawowanie papieskiej posługi. To historyczna
decyzja. Uznając swe ograniczone siły fizyczne, rezygnuje. Nie złożył ufności w
doczesnym bogactwie. Budował swe życie
na Bogu i dzięki temu zyskał wewnętrzną wolność; dokładne zaprzeczenie postawy
bogacza. Zarazem papieska rezygnacja nie jest egoistyczną formą ucieczki. Jak
sam Papież mocno akcentuje, nie przechodzi do prywatnego życia. Pragnie nadal
służyć Kościołowi, tylko w innej formie.
Ludzkie siły pozwalają co najwyżej
uporczywie trzymać się stanowiska lub zrezygnować na zasadzie opuszczenia lub
pozostawienia. Tylko Bóg może dać człowiekowi mądrość i moc, aby zrezygnować i
dalej trwać z niezmiennym zaangażowaniem serca. Zewnętrznie istnieje duża
różnica między Benedyktem XVI i Łazarzem. Istotny jest stan wnętrza. W tym
sensie, istnieje podobieństwo: doczesne ubóstwo, które poprzez ufność serca
otwiera się na wieczne bogactwo życia w Bogu.
Odważna decyzja Papieża pozwala
uświadomić sobie cztery formy życia, z których dwie są właściwe, a dwie błędne.
Najpierw życie aktywne. Pełniąc urząd, działał, ale było to działanie oparte na
modlitwie. W ten sposób wskazał na egzystencjalną pustkę aktywizmu, bez boskiego
fundamentu. Tak gromadził swe dobra bogacz. Rezygnując z urzędu, Benedykt XVI
wszedł na drogę życia kontemplacyjnego. Podkreślił przy tym pragnienie
poświęcenia się modlitwie i medytacji, aby trwać w głębokiej jedności z całym
Kościołem. Tym razem Benedykt wskazał na pustkę odejścia od społeczeństwa,
które jest tylko egoistyczną ucieczką dla własnego świętego spokoju.
Aktywizm i izolacja, stan bez Boga.
Obrazem tego jest życie bezimiennego bogacza. Działanie inspirowane modlitwą i
życie kontemplacyjne, stan z Bogiem. Ilustruje to doczesne ubóstwo Łazarza,
który w sercu stał się bogaty obecnością Boga. To droga, o której zaświadcza
Benedykt.
Nosząc imię mnicha Benedykta z Nursji,
Papież poprzez swą historyczną decyzję dokonał potężnej medialnie katechezy o
życiu kontemplacyjnym i pustelniczym. Dotąd koniec pontyfikatu był (z pewnymi
wyjątkami) konsekwencją fizycznej śmierci papieża i jego przejścia do
wieczności. Teraz jest koniec, ale nie ma fizycznej śmierci. Papież nadal żyje,
ale wchodzi w życie ukryte przed światem. To swoista śmierć dla świata, aby
kontemplacyjnie żyć w Bogu. Dla świata istnieje tylko zewnętrzne działanie lub
jego brak. Benedykt XVI zaprosił do odkrycia sensu wewnętrznego, duchowego
działania. Mnich, mniszka, pustelnik nie uciekają egoistycznie od ludzi w
świecie. Papież podkreślił: „Nie porzucam krzyża, lecz pozostaję w nowy sposób
przy ukrzyżowanym Panu”. Dla ludzi w Kościele i w świecie to wielkie
zaproszenie do odkrywania życia w Bogu. Życie, które może przybrać formę
działalności aktywnej lub kontemplacyjnej.
28 lutego 2013 (Łk 16, 19-31)