Częsty obrazek w naszej codzienności. Wymiana zdań,
która sprawia wrażenie dialogu. Jedna osoba mówi, druga słucha. Potem zamiana
ról. W rozlicznych sytuacjach
jednostronnego potoku słów, to już całkiem dobry rezultat. W euforii można dojść do przekonania, że udało
się wzajemnie zrozumieć. Aprobujące potakiwanie głową może jednak wprowadzić w
błąd. Przychodzi konkretna sytuacja życiowa i czar uzyskanego porozumienia
pryska jak mydlana bańka. Niestety, najczęściej zamiast dialogu, mamy tylko dwa
monologi.
Oczywiście najgorsza sytuacja jest wtedy, gdy w
spotkaniu dwóch osób jedna z nich zupełnie nie może dojść do głosu. Ale wtedy
przynajmniej sprawa jest jasna. Czarno na białym widać, że mamy do czynienia z
monologiem. Jedna osoba mówi, druga słucha lub nie i na tym koniec. Bardziej myląca może być
sytuacja, gdy dwie osoby mówią. Wtedy
łatwo wpaść w iluzję wzajemnego porozumienia.
W rzeczywistości, pod tą
zewnętrzną powłoką, często tak naprawdę każdy nadal mówi i myśli swoje.
W Ewangelii jest znamienna scena. Po trzech latach nauczania, Jezus
zbliża się do kresu swej ziemskiej misji.
Umiłowanym uczniom przepowiada tragiczne wydarzenia, które już wkrótce
bardzo boleśnie Go dotkną: „Syn
Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom
i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go
na śmierć i wydadzą poganom. I
będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie”
(Mk 10, 33-34). Powiedzmy szczerze, to głęboko poruszające proroctwo. Jezus
odsłania cały świat zła, którego doświadczy. Dzieli się bólem swego serca. Wobec tak przerażającej zapowiedzi słyszy jednak ze strony swych uczniów: „Użycz
nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twojej
stronie” (Mk 10,37). Ręce załamać! Jak
gdyby zupełnie nic do nich nie dotarło. Całkowity brak wsłuchania się w ufnie
odsłonięte serce Pana. Z jednej strony cierpienie i przerażająca
perspektywa śmierci. Z drugiej strony troska o własne interesy.
Uczniowie kompletnie nie zrozumieli swego Mistrza.
Jezus wskazywał na Boże Królestwo Miłości. Dla uczniów najważniejsze było
jednak królestwo na zasadzie ziemskiej władzy. Nie potrafili otworzyć się na
świat myśli i uczuć drugiego człowieka. Nawet w tak dramatycznych chwilach
skoncentrowani byli na
zabezpieczeniu własnych
interesów. Jezus wypowiada testamentalne słowa, a uczniowie chcą jeszcze
za życia załatwić sobie „wysokie stołki” w zapowiadanym królestwie.
Ta ewangeliczna scena nie opisuje jedynie jakiegoś
wydarzenia z dawnej przeszłości. To nieustannie nasza rzeczywistość: dwa
monologi zamiast dialogu. Przy dwóch monologach nie dokonuje się
rzeczywiste wzajemne porozumienie. Dwie
osoby nadal pozostają w swoim świecie myśli, wyobrażeń i uczuć. Nieraz zdarza
się tak, że jedna strona otwiera się na drugą. Podobnie, jak Jezus wobec swych
uczniów. Ale jeśli występuje brak
podobnej odpowiedzi, to głębsza nić porozumienia nie może się nawiązać.
W odniesieniu do naszych rozmów, warto więc zwrócić
uwagę na dwie zasadnicze sprawy. Przede wszystkim nie popadać pochopnie w
iluzję wzajemnego zrozumienia. Nawet jeśli ktoś z zaangażowaniem przytakuje, to z dużym prawdopodobieństwem,
tym znakiem aprobuje jedynie własne myśli i wyobrażenia.
Dialog staje się możliwy, gdy następuje
autentyczne otwarcie umysłu na odmienny świat oczekiwań i wyobrażeń. Od tej intelektualnej płaszczyzny ważniejsza
jest jeszcze sfera głębokich uczuć. Chodzi o to, aby niejako wsłuchać się w
bicie drugiego serca. Trzeba wejść w logikę współczucia, która przezwycięża
egoistyczne pragnienia. Konieczne jest
wyjście poza „opłotki” własnego rozumu i
serca. Owocem staje się wzajemna troska i współodczuwanie. Dokonuje się wtedy
przenikanie dwóch światów. Poprzez szczery dialog rodzi się głęboka jedność w różnorodności.
29 maja 2013 (Mk 10, 32-45)