„Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Dobrze widzi
się tylko sercem” , pisze Antoine de Saint-Exupery w „Małym Księciu”. W czasach dominacji zewnętrznych pozorów, te
słowa są wielkim wołaniem o powrót do rzeczywistości wnętrza. Dostrzegalna
zewnętrzność jest czymś drugorzędnym wobec
życia wewnętrznego. Współcześnie nie jest największym problemem brak
podejmowania wysiłku ze strony ludzi. Właściwie, to wielka pokusa polega na
nadmiernej ilości pracy. Nieustanny pęd i przemęczenie coraz więcej osób
doprowadza do stanów depresyjnych.
Istotna tragedia polega jednak na tym, że potężne ilości energii
kanalizowane są nie tam, gdzie trzeba. Zapomina się o trwałym bogactwie
wnętrza, bezmyślnie inwestując głównie w przemijające zewnętrzne zachowania i
rzeczy.
W tym kontekście lepiej może być zrozumiana przestroga
Jezusa Chrystusa: „Jeśli wasza sprawiedliwość
nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie
do królestwa niebieskiego” (Mt 5, 20).
Znając ówczesne realia religijno-społeczne, takie stwierdzenie może
przerazić. Faryzeusze i uczeni w Piśmie wkładali zasadniczo bardzo dużo wysiłku
w skrupulatne wypełnianie wymogów prawa.
Uważnie przestrzegali 613 najważniejszych praw, opracowanych na podstawie
Biblii. Czyżby więc Jezus domagał się jakiejś super dokładnej sprawiedliwości,
która przekracza możliwości zwykłego śmiertelnika? Nic z tych rzeczy! Otóż
uwaga Jezusa nie wskazuje na konieczność
jeszcze skrupulatniejszego przestrzegania zewnętrznych zasad sprawiedliwości.
Chodzi o potrzebę koncentracji na zupełnie innym wymiarze.
Zachowanie zewnętrznych wymogów jest ważne, ale nie
najważniejsze. Autentyczna sprawiedliwość polega na obecności miłości w sercu.
Być sprawiedliwym wobec drugiego, to oddać mu to, co się jemu należy. Na mocy
stworzenia każdemu człowiekowi przysługuje prawo, aby respektować jego istnienie, szanować jego
życie i obdarzać go miłością.
W niektórych domach jest utrzymany zewnętrzny
porządek. Wszystko jest wysprzątane, dzieci przestrzegają precyzyjnie
ustalonych zasad. Rodzice angażują wiele energii, aby wciąż wzbogacać
wyposażenie domu. Dzieci otrzymują najnowsze gadżety. Ale wielka szkoda, gdy to
wszystko przypomina taką faryzejską sprawiedliwość. Zewnętrznie wszystko gra,
ale wewnętrznie istnieje jedynie pustka. Dom pozbawiony jest miłości. Panuje
chłód i brak więzi uczuciowych. Taka „atmosfera niesprawiedliwości” nie
prowadzi do Królestwa Niebieskiego. Kierunek jest zupełnie odwrotny. Pojawia
się piekielna samotność, którą dzieci w miarę dorastania często usiłują
wypełniać różnymi używkami.
W świetle słów Jezusa zasadniczy wysiłek powinien iść
w kierunku budowania domowego klimatu miłości; aby w relacjach rodzinnych była
wzajemna dobroć i poszanowanie. Najważniejsza jest wewnętrzna rzeczywistość,
która wypełnia serca. Dla realizacji tego celu warto zrezygnować z niektórych
materialnych dóbr. Lepiej część energii
traconej na sprawy zewnętrzne przeznaczyć na budowanie wewnętrznych relacji.
Taka inwestycja czasowa na pewno się zwróci. Trzeba pamiętać, że „czas to
miłość”, a nie „czas to pieniądz”.
Jezus zdecydowanie wskazuje na istotny charakter
wnętrza. Zabójstwem nie jest tylko akt fizycznego odebrania życia. Jeszcze
większe zabójstwo może dokonywać się poprzez słowa. Słowa są przeznaczone do
tego, aby budować pomiędzy ludźmi komunię i komunikację. Niestety, stosowane są
także po to, aby zranić czy wręcz uśmiercić człowieka. Wielkim złem jest
nazwanie kogoś „bezbożnikiem”. Jezus z
mocą woła, że autor takich słów będzie podlegał karze piekła ognistego!
Słowa odzwierciedlają stan wnętrza. Dlatego warto wkładać zasadniczy wysiłek w budowanie dobroci serca. Dobre serce wypowiada słowa, które nie ranią, ale leczą rany i uzdrawiają. Serce tym lepiej i głębiej widzi, im bardziej kocha. Nawet najmniejsza drobina autentycznej miłości nigdy nie przeminie.
Słowa odzwierciedlają stan wnętrza. Dlatego warto wkładać zasadniczy wysiłek w budowanie dobroci serca. Dobre serce wypowiada słowa, które nie ranią, ale leczą rany i uzdrawiają. Serce tym lepiej i głębiej widzi, im bardziej kocha. Nawet najmniejsza drobina autentycznej miłości nigdy nie przeminie.
13 czerwca 2013 (Mt 5, 20-26)