Bardzo smutna sytuacja.
Bolesny osąd wypowiedziany na temat drogi życia drugiego człowieka. Co zrodziło
się wówczas w moim sercu? Przede wszystkim dwa słowa, promieniujące jak
latarnie pośród ciemności. Dwa zwykłe wyrazy, które zarazem odzwierciedlają
niezmierzoną rzeczywistość: „Tajemnica człowieka”.
Tak wiele ludzkich dróg.
Pośród niech większość realizuje pewien przyjęty model życia. Na przykład droga
małżeńska. Z kolei w naturalny sposób z małżeństwa wynika między innymi
zjednoczenie miłosne poprzez relacje seksualne. To prawdziwie Boża i szlachetna
droga przeznaczona dla większości.
Są jednak szczególne
przypadki. Taką wyjątkowość wyraża przykładowo tzw. „białe małżeństwo”. Dwoje
małżonków rezygnuje z relacji seksualnych ze względu na Boga. To bardzo
nietypowa sytuacja. Jednocześnie może stanowić piękną drogę do świętości. To
prawo wyjątkowości podobnie funkcjonuje na drodze życia zakonnego. Zakonnik lub
zakonnica są powołani do życia w służbie Bogu i ludziom we
wspólnocie zakonnej. Wówczas życie pośród sióstr lub braci z rodziny zakonnej
jest naturalną drogą codziennego uświęcania. Ale może zaistnieć odmienna
sytuacja. Jeden z najbardziej znanych trapistów, Tomasz Merton, w pewnym
momencie życia, za zgodą władz zakonnych, podjął życie pustelnicze. Wstąpił na
drogę zdecydowanie nietypową dla kogoś, kto pozostaje we wspólnocie
zakonnej.
Podobnie rzecz się ma w
przypadku księdza diecezjalnego. Typowy bieg tego powołania wyraża się w
działalności duszpasterskiej pośród ludzi. Wspaniale, gdy ksiądz głosi kazania,
które przyciągają do Boga wielu ludzi. Świetnie, gdy organizuje parafię tak, że
wierni czują się jak u siebie w domu. Ale istnieje możliwość podjęcia drogi
pustelniczej. To stan nietypowego bycia księdzem w głębszej samotności, w
odosobnieniu, bez zewnętrznej działalności duszpasterskiej. Fundamentem staje
się wówczas codzienna modlitwa, pokuta i ofiara podejmowana w
samotności na chwałę Boga i dla dobra ludzi.
Te rzadko spotykane
przypadki wyzwalają często wiele emocji i nawet gwałtownych reakcji. Oto bowiem
pojawia się sytuacja, która wymyka się ogólnie przyjętym schematom. Pojawia się
trudność z umiejscowieniem zaistniałego przypadku. Niestety pewna pokusa święci
sukcesy. Jaka? To dążenie, aby unicestwić tę trudną do zakwalifikowania drogę.
Pojawiają się smutne oceny skazujące człowieka, który taką nietypową drogę
podejmuje. Chęć upokorzenia tego, który ośmielił się przekroczyć przyjęty
schemat.
Sprawę trzeba oczywiście
dobrze zbadać. Gdy jest to autentycznie specyficzne powołanie, to mamy do
czynienia z Boża inspiracją. To drogocenna perła życiowego powołania, którą
ktoś odnalazł. Dla tej najcenniejszej perły zrezygnował z innych dóbr. Walka z
taką nietypową drogą byłaby walką z samym Bogiem. Co z tego wynika? Otóż wciąż
warto powtarzać sobie następującą prawdę. „Pamiętaj! Jeśli nie rozumiesz drogi
życiowej drugiego człowieka, to zamilknij. Módl się z serca za niego. Pokornie
powiedz: nie rozumiem”.
Panie Boże, Ty jesteś
Świętym Autorem powołania każdego ludzkiego życia. Spraw, abym nie był mędrcem
i sędzią, który w rzeczywistości okaże się przygnębiającym głupcem. Pomóż, aby
coraz bardziej docierało do mnie, że życie każdego człowieka jest niezgłębioną
tajemnicą. Każde życie to niepowtarzalna święta historia. Nie ma dwóch takich
samych dróg…
31 lipca 2013 (Mt 13, 44-46)