Jaką decyzję podjąć?


„Zrobić to czy nie?”. Niektóre decyzje są bardzo trudne. W ich podjęciu ważną rolę odgrywa relacja pomiędzy wartością danego czynu i sposobem jego postrzegania przez drugiego człowieka. Wartość  wskazuje, czy jakieś zachowanie wedle przykazań Bożych jest  dobre czy też złe. Jednocześnie często występuje presja ludzkiej opinii. Warto wyróżnić trzy charakterystyczne przypadki.

             Pierwsza grupa to czyny dobre, ale postrzegane przez niektórych ludzi jako złe. Presja opinii może być wielka. Istnieje wtedy pokusa, aby zrezygnować nawet z wielkiego dobra w imię zachowania dobrej opinii. Nieraz w pracy spotyka kogoś jawna niesprawiedliwość. Niestety, nikt nie staje w słusznej obronie poszkodowanego, aby samemu nie zyskać „złej etykietki” i nie ponieść przykrych konsekwencji. Jezus swym postępowaniem wskazuje, że nie jest to właściwa droga. Orędzie, które głosił, nie podobało się uczonym w Piśmie i arcykapłanom. Zyskał zdecydowanie negatywną opinię we wpływowych środowiskach religijnych. Ale nie zrezygnował z głoszenia Prawdy, nawet za cenę umierania na krzyżu w opinii największego złoczyńcy i bluźniercy. 

             Następnie bardzo ponętnie wyglądają czyny, które wprawdzie obiektywnie są złe, ale tym razem odbierane są w danym środowisku jako dobre. Jest to wielka pokusa dla tych, dla których liczy się przede wszystkim posiadanie dobrej opinii w oczach innych ludzi. Taka płytka chęć przypodobania się komuś. Głos Boży i w konsekwencji głos sumienia odchodzą tu na dalszy plan. Na przykład znajomy będący w małżeństwie ewidentnie postępuje źle i winny jest rozpadającego się związku. Zamiast powiedzieć trudną prawdę, pojawia się przymilne przyklaskiwanie złemu zachowaniu.  Uczeń Chrystusa nigdy nie może wejść na taką drogę.   Powinien jasno powiedzieć: robisz źle, krzywdzisz współmałżonka. Nawet gdyby człowiek stał się wychwalanym bohaterem, w oczach Bożych wchodzi na drogę grzechu, gdy łamie przykazania moralne. Dla Jezusa najważniejszym motywem działania i mówienia nigdy nie była opinia ludzka, ale wola Ojca w Niebie. 

             Wreszcie trzeci rodzaj decyzji. W pewien sposób najtrudniejszy i najbardziej subtelny. Tym razem chodzi o czyny, które są dobre same w sobie. Takim czynem może być słuszne zrobienie czegoś lub w pełni właściwe niepodjęcie czegoś. Jednakże ze względu na odmienny sposób patrzenia drugiego człowieka, postępuje się zgodnie z jego, a nie własnym poglądem. Celem jest to, aby swym postępowaniem nie zgorszyć drugiego człowieka. Nie jest to lęk przed negatywną opinią, ale troska o zyskanie większego dobra lub uniknięcie większego zła. W Ewangelii jest fragment, gdy poborcy podatkowi oskarżają Jezusa, że nie płaci dwudrachmy, czyli obowiązkowego podatku na utrzymanie świątyni jerozolimskiej (Por. Mt 17, 22-27). Jezus rzeczywiście nie uiszcza tego podatku, ale jako Syn Boży nie jest zobowiązany w sumieniu płacić na świątynię swego Ojca. Poborcy podatkowi tej duchowej prawdy jednak nie byli w stanie zrozumieć. Dlatego po otrzymanym zarzucie Jezus każe Piotrowi zapłacić wymaganą prawem sumę, podając bardzo ważną argumentację: „Żebyśmy jednak nie dali powodu do zgorszenia …daj im za Mnie i za siebie”.  Niezapłacenie było czymś właściwym, ale zapłacenie stanowiło jeszcze większe dobro. W tym sensie można np. przyjmować Komunię Świętą na stojąco. Ale jeżeli gdzieś w parafii wszyscy ludzie nabożnie przyjmują na klęcząco, to należy uczynić podobnie, aby uniknąć ewentualnego zgorszenia. Niektórzy mogliby potraktować postawę stojącą jako bolesny brak szacunku do Jezusa, który przychodzi w Komunii świętej. 

           Panie, niech nasze decyzje i zachowania zawsze jak najlepiej prowadzą do Nieba.

           12 sierpnia 2013 (Mt 17, 22-27)