Cudowne uzdrowienia, które pozwalają wrócić do
pełni sił. Fantastyczne propozycje, które niosą obietnice radykalnej odmiany
ciężkiego życia. Poruszające rozmowy, po których myśli kłębią się z wielką
intensywnością. Tajemnicze zdarzenia, po których aż trudno z wrażenia
usnąć.
Bezpośrednie spotkania, otrzymane lub znalezione
informacje, niejednokrotnie konfrontują nas z niezwykłymi sytuacjami, które
trudno zaszufladkować w oparciu o wcześniejsze życiowe doświadczenia. W
naturalny sposób w człowieku rodzi się jakiś rodzaj odpowiedzi. Nie ma prostego
klucza, jak zachować się w zetknięciu z nieokreślonością, która nieraz spada
jak grom z jasnego nieba. Warto jednak uzmysłowić sobie dwie reakcje, które
zdążają raczej w złym kierunku. Mogą one przynieść niezbyt ciekawe rezultaty:
bolesne wpadki lub utracone szanse.
Pierwsze zachowanie charakteryzuje się
automatycznym powstawaniem całkowitego zamknięcia na to, co bliżej nie jest
dotąd znane. Nieufność staje się podstawowym uczuciem, które rodzi się w
odpowiedzi na jakiekolwiek nowe propozycje, zwłaszcza mające blichtr
wyjątkowości. Nawet najbardziej porządnie wyglądająca wspaniałość spisana jest
na straty ze względu na swą nowość i nieokreśloność. Niektórzy ze
względu na lęk przed „nieznanym” zmarnowali szansę wejścia w związek małżeński
z prawdziwie szlachetnym człowiekiem. Np. pewna kobieta wybrała na męża
nadużywającego alkohol mężczyznę, który w ten sposób przypominał pijącego ojca.
Odrzuciła bardzo sensownego kandydata „bez picia”. Teraz nie może tej decyzji
odżałować.
Drugie zachowanie, to odmienna
skrajność. Tym razem na plan pierwszy wysuwa się naiwność. Zwłaszcza w ciężkich
sytuacjach życiowych, taki człowiek chwyta się „brzytwy” jakiegoś cudownego
rozwiązania. Naiwny człowiek nie doświadczywszy wcześniej większego zła, nie
zdaje sobie sprawy, że w pięknej pochwie może się kryć ostry, bezwzględnie
zabijający miecz. Dla niektórych kobiet rewelacyjne obietnice pracy skończyły
się horrorem w domach publicznych. Niepowtarzalnie atrakcyjny kandydat na męża
okazywał się oszustem, który przy okazji jeszcze wykorzystał. Doznane fizyczne
uzdrowienia, po wizycie u uzdrowiciela, przeobraziły się z czasem w
głębokie problemy psychiczne, rodzinne, a nawet demoniczne dręczenia.
Jak widać, lepiej nie popadać w postawę
„skrajnego zamknięcia” lub „skrajnego otwarcia”. Wtedy można zmarnować jakieś
wielkie dobro lub wpakować się w jakieś horrendalne zło. Najbardziej rozsądna
wydaje się jeszcze inna droga. A jaka? Gdy Jezus dokonał
wskrzeszenia syna pewnej wdowy, św. Łukasz następująco opisał reakcję zgromadzonych
ludzi: „A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga” (Łk 7,16). Niesamowite
zdanie-drogowskaz! Nawet wobec najwspanialszych wydarzeń, obietnic i propozycji
warto najpierw zachować głęboką powściągliwość i dozę nieufności. Strach, który
nie paraliżuje, ale zatrzymuje przed pochopnie zrobionym dalszym krokiem, jest
jak najbardziej właściwy. Trzeba koniecznie sprawę dokładniej zbadać! Podstawą
jest przyjrzenie się osobie, która pojawia się w naszym życiu. Jakie duchy
działają? Wszak uzdrowienie fizyczne może być dziełem zarówno Boga jak i
szatana? W przypadku Pierwszego, to środek pomocny do „nieba”; dla drugiego, to
zastawiona pokusa, aby zaciągnąć do „piekła”. Taka analiza może uchronić przed
wzięciem głupiego kredytu, przed wplątaniem się w demoniczne zniewolenie, czy
też przed błędnym wyborem męża lub żony.
Gdy jednak wynik okaże się pozytywny, wtedy
można przejść do roztropnego zaangażowania, do „wielbienia Boga”. Po
początkowym strachu, gdy ludzie rozpoznali w Jezusie „Dobrego”, wtedy zawołali:
„Wielki prorok powstał wśród nas i Bóg łaskawie nawiedził lud
swój”. Mówiąc inaczej: po uprzednim sprawdzeniu, człowiek podejmuje
zaangażowanie w danym kierunku. To może być: uczestniczenie w modlitwach o
uzdrowienie w Kościele, otwarcie serca na bardzo dobrego kandydata do
małżeństwa, skorzystanie z oferty pomocy, która jest wyrazem autentycznej
wrażliwości i solidarności czyjegoś serca.
Jezu Chryste, życiowa szansa czy
niebezpieczeństwo?...
17 września 2013 (Łk 7, 11-17)