Podeszła na ulicy i uważnie przyjrzała się.
Następnie wyciągnęła z torby książkę Milczenie pustyni. Eremicki ideał
kartuzów… Po chwili zniknęła na zawsze za rogiem uniwersyteckiego
budynku. Nigdy już jej nie spotkał, ale książka pozostała… Tak zaczęła się
wielka przyjaźń ze św. Brunonem Kartuzem, którego dziś wspominamy...
Wiele wieków upłynęło już od narodzin i śmierci
(1030-1101) tego niezwykłego pustelnika, duchowego ojca pustelniczego Zakonu
Kartuzów. Niezmiennie jednak jest on bezcenną latarnią dla każdego,
kto podejmuje drogę życia pustelniczego. Ale tak naprawdę każdy, kto chce
szczerze odkrywać i pogłębiać swą wiarę, może wiele od św. Brunona się nauczyć.
Apostołowie prosili Pana: „Wzmocnij naszą wiarę!”. W odpowiedzi otrzymali
inspirującą sugestię: wiara, to postawa służby. To nieustanne pytanie słowem i
czynem: „Co mogę dla ciebie zrobić?” Drugi człowiek nie jest środkiem do
zaspokajania własnych zachcianek lub ambicji. Wiara jest wejściem w logikę
wielkoduszności. Takie podejście chroni przed chorą pretensjonalnością i
nieustannymi roszczeniami wobec wszystkich i wszystkiego. W
najgłębszym sensie, wiara jest uznaniem siebie za sługę wobec Pana, którym jest
Jezus Chrystus. Niewiara to postrzeganie siebie jako „wielkiego pana”, wobec
którego nawet Bóg powinien być nieustannie na usługach, aby zaspokajać
egoistyczne pragnienia. Nie jest to wszystko łatwe, ale świadectwo życia św.
Brunona jest przykładem, że autentyczna postawa chrześcijańskiej wiary jest
możliwa. A może tak konkretniej?
Otóż Bruno urodził się w Kolonii, ale potem
bardzo długi okres spędził w Reims. Był to wówczas elitarny ośrodek kształcenia
i poszukiwań naukowych. Tutaj zdobył solidną formację, a z racji
nieprzeciętnych zdolności i pobożności, szybko sam został Mistrzem, do którego
zaczęły ciągnąć tłumy uczniów. Sukces i kariera nie przyćmiły mu jednak
umysłu; pozostawał pełen pokory, „na służbie u Pana”. Jednocześnie w
głębi serca coraz bardziej rozwijało się pragnienie samotnego życia z Bogiem.
Po różnorakich perypetiach, ostatecznie podjął decyzję o pozostawieniu
wszelkich doczesnych dóbr, aby rozpocząć życie z Bogiem w samotności.
Determinacja była tak wielka, że w pokorze i wierności Bożemu natchnieniu
zrezygnował nawet z propozycji arcybiskupstwa. Odmówił przyjęcia godności bycia
biskupem Reims, jednej z najbardziej prestiżowych wówczas
diecezji. To piękny drogowskaz i źródło wewnętrznego uspokojenia dla
każdego, kto rezygnuje z atrakcyjnych propozycji w imię odczytywanej w sumieniu
Miłości do Boga.
Miłość do życia w odosobnieniu i samotności jest
wielką wartością w podejmowaniu chrześcijańskiego powołania. Zarazem św. Bruno
dobrze rozumiał, że takie życie jest tylko narzędziem w służbie Bogu i ludziom.
Dlatego był gotów podjąć drogę heroicznego posłuszeństwa. Gdy po kilku latach
pustelniczego pobytu w górach Kartuzji, papież powołał go do siebie do Rzymu na
doradcę, posłusznie opuścił ukochaną samotnię. Pragnienie odejścia od świata i
życia w odosobnieniu niezmiennie jednak pozostawało. Dlatego wkrótce papież
zgodził się, aby Bruno na nowo zamieszkał w pustelni. Ale nie mógł już powrócić
do Francji, lecz osiadł w pustelni w Kalabrii w południowych Włoszech.
Św. Bruno stał się ojcem i nauczycielem wiary
wielkiego grona uczniów poprzez kolejne wieki na całym świecie. Co więcej! To
oddziaływanie nie słabnie, ale współcześnie na nowo doznaje ożywienia, czego
dowodem są powstające kolejne wspólnoty i indywidualne osoby powołujące się w
swej drodze duchowej na św. Brunona Kartuza. Cieszę się bardzo, że mogę do nich
należeć.
Moje serce wypełnione jest
wielką wdzięcznością Bogu za dar św. Brunona. Ten człowiek wielkiej wiary jest
dla mnie nieustannym Przewodnikiem na drodze służby Bogu i ludziom, pośród
pustynnych piasków samotności i ciszy...
Św. Brunonie módl się za
nami…
6 października 2013 (Łk 17,
5-10)