W codzienności życia ludzie na różny sposób
obserwują. Istnieje wielkie bogactwo spostrzeżeń. W tym wszystkim istotę
problemu stanowi to, jakie wartości wypełniają wnętrze obserwatora.
Sprawa jest bardzo poważna, gdyż dotyka głębi ludzkiego serca. Pewien
ewangeliczny epizod pozwala nam wyraźnie uchwycić dwa całkiem odmienne światy
motywacji (Por. Mk 3, 1-6).
Oto w dzień szabatu w synagodze znalazł się
chory człowiek, który miał uschłą rękę. Sytuacja nie do pozazdroszczenia;
zwłaszcza w tamtych realiach społecznych. Zapewne ból fizyczny mocno splatał
się z cierpieniem i trudnościami egzystencjalnymi. Wszak uschła ręka nie
pozwalała po prostu pracować. Wobec tego faktu ujawniły się dwie
radykalnie odmienne postawy, Jezusa i faryzeuszy.
Jezus dostrzegł chorego i rzekł do niego:
„Wyciągnij rękę”. Ręka została uzdrowiona. Dokonał się cud, który otworzył nowe
perspektywy życiowe. Jezus zaprezentował wrażliwość serca i
empatię. W tym przypadku, obserwacja miała jak najbardziej pozytywny
charakter. Jezus autentycznie troszczył się o potrzebującego; charakteryzował
się „świętą spostrzegawczością”. Najgłębszym motywem działania w Jego sercu
była miłość, która szczerze pragnie obdarzać dobrem i życiem. Znamienne jest
pytanie postawione przez Jezusa faryzeuszom: „Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego,
czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?”. Szabat był żydowskim dniem
świątecznym, który ograniczał działalność, aby przypomnieć prawdę, że Bóg jest
najważniejszy. Stąd istniało wiele ograniczeń odnośnie prac, których nie można
było wykonywać. Jezus nie potraktował tego jako wygodnego pretekstu
do usprawiedliwienia obojętności. Wręcz przeciwnie, w konkretnym czynie objawił
swe miłujące serce, które nigdy nie chce zabijać, ale zawsze pragnie dawać
życie i dobro.
Całkowicie odmienną postawę zaprezentowali
faryzeusze, którzy uważnie przypatrywali się biegowi zdarzeń w synagodze.
Fizycznymi oczami też widzieli chorego, ale duchowo tak naprawdę go nie
dostrzegali. Serca faryzeuszów były skoncentrowane na zazdrosnej inwigilacji
Jezusa: „A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć”. Porażające
zdanie, które odsłania brudny motyw tego typu obserwacji: „Śledzić, aby
oskarżyć”. Tu nie ma miłości i troski, ale jest chora zazdrość i zawistna
konkurencja. Tak, niektórzy uważnie nadstawiają ucha i skrupulatnie przyglądają
się, aby potem snuć różne oskarżycielskie mowy i obmowy. Napędza się machina
zła. Każdy pretekst jest dobry, aby oskarżyć i skazać. Dla
faryzeuszów, takim pretekstem stało się prawo szabatu.
W ten sposób ujawnił się pierwszy poziom zła,
który martwą literę prawa stawia ponad żywego człowieka. Naprawdę warto uważać
na tych, którzy „z zaciśniętymi ustami” potępiają innych ludzi w imię „miłości”
Bożego Prawa. W tym wszystkim, Jezus najbardziej zasmucił się „z powodu
zatwardziałości ich serca”. Oto drugi, najtragiczniejszy poziom zła:
zatwardziałość serca. Serce zatwardziałe nie ma w sobie miłości. Jest pustą
przestrzenią, która szuka „w jaki sposób zgładzić” niewygodnego
człowieka. Zazdrość i nienawiść stają się pożywką, którą usiłuje się
zapełnić istniejącą wewnętrzną pustkę. Zły duch powoduje totalne
zaślepienie i w konsekwencji obsesyjnym celem „złego obserwatora” staje się
wyeliminowanie, a wręcz zabicie drugiego. Egzekucja na Bogu Żywym…
Obserwowanie życia ma neutralną wartość moralną i
duchową. Wszystko zależy od rzeczywistych motywacji, ukrytych w głębinach
serca. Ostatecznie wszystko sprowadza się tylko do dwóch możliwości. W
pierwszym przypadku, oczy i uszy człowieka stają się Bożymi narzędziami w
rekach Miłosiernego Jezusa. Owocem wrażliwego i troskliwego serca jest
uzdrawiające promieniowanie miłości. W drugim przypadku ludzkie zmysły
przeobrażają się w szatańskie przyrządy do plotkowania, oskarżania i
uśmiercania. Wielkie jest Misterium ludzkiego serca… Może wybrać ....
22 stycznia 2014 (Mk 3, 1-6)