Myślenie zdrowe i chore oraz bezmyślność



„Najbardziej daje do myślenia to, że jeszcze nie myślimy”. Te pokorne słowa wypowiedział jeden z wybitnych myślicieli. Nie chodzi więc o autora, który raptem przebudził się i doszedł do wniosku, że jego umysł nie podjął jeszcze żadnej aktywności. Odbiór zacytowanego zdania jest świetnym papierkiem lakmusowym stanu naszego ducha. Jeśli pierwszą reakcją było odczucie „to nie dla mnie, to dla innych”, to warto przyznać się do swej bezmyślności; duchowo czerwone światło ostrzegawcze.  Jeśli ktoś automatycznie uderzył się w piersi, z uniżonym „to dokładnie dla mnie”, to można mówić o geście prawdziwie budzącym nadzieję. Tym razem pojawia się zielone światło, zachęcające do kontynuacji pokornej drogi. 

Wielkie znaczenie myślenia polega na tym, aby z tego, co wokół nas dzieje się, zbudować właściwy wewnętrzny obraz.  Obraz, który będzie w sercu i w umyśle jak najwierniejszym odzwierciedleniem całego zewnętrznego świata. Bezmyślność to bardzo głęboka choroba. Prawidłowe myślenie jest niezbędnym  środkiem, aby dostrzec  Bożą Opatrzność i wychwycić szatańskie zakusy. 

W tym świetle, w pełni staje się zrozumiała reakcja Jezusa, który zdecydowanie wzywa swych uczniów do myślenia: „Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiały macie umysł? Macie oczy, a nie widzicie: macie uszy, a nie słyszycie?” (Mk 8,17n.)   Wypowiedź ta stanowi nawiązanie do dyskusji uczniów o braku chleba, w kontekście wcześniej dokonanych cudów rozmnożenia. Bezmyślność oznacza tu brak wyciągnięcia wniosków z zaistniałych cudownych wydarzeń. W tym kontekście, znakiem głębokiego myślenia jest pokładanie nadziei w Boskiej Obecności, której można w pełni zaufać. Skoro Jezus wcześniej zatroszczył się o zgłodniałe tłumy i dał sobie  radę z nadludzkim wyzwaniem, to także i teraz można liczyć na Jego troskę i zdolność rozwiązania problemu. Bezmyślność powoduje lęk, niepotrzebne zamartwianie się i znerwicowanie. Myślenie zaś pozwala zachować pokój serca i skoncentrować posiadane siły na podejmowaniu działań proponowanych przez Jezusa. Myśleć, to dostrzegać Jezusa, bezpośrednio i pośrednio poprzez człowieka, oraz  pokładać absolutną ufność w Jego Nieskończonej Miłości i Wszechmocy.  

Obok tego prawidłowego myślenia  istnieją także „chore logiki”, przed którymi Jezus ostrzega. „Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda” (Mk 8, 15). Kwas faryzeuszów oznacza myślenie, które nacechowane jest religijną obłudą i martwym tradycjonalizmem. Człowiek „zakwaszony” takim myśleniem troszczy się tylko o zachowanie pobożnych pozorów, zaś w sercu daleko jest od szczerej miłości. Poraża tu powierzchowność i niezdolność do głębszego współodczuwania z drugim człowiekiem. Występuje także swoiste zabetonowanie w utartych i ustalonych schematach. To, co było, jest dobre i nic nie należy zmieniać. Wszelkie przekroczenie dotychczasowych schematów i wprowadzanie nowości traktowane jest jako zło. Takie myślenie jest trucizną, która zatruwa człowieka i zamyka na Ducha Świętego. 

 Kwas Heroda z kolei dotyczy myślenia, które ogranicza się jedynie do doczesnego świata. Wieczność nie jest tu brana na serio pod uwagę. Najważniejsza jest władza, przyjemność i uznanie ze strony ludzi. Aby ten cel osiągnąć, wszystkie środki są dozwolone. W przeciwieństwie do faryzeuszy, zwolennicy Heroda nie dbali o tradycję i bez skrupułów podejmowali kolaborację z okupantem rzymskim, aby uzyskać polityczne i osobiste profity. Człowiek „zakwaszony” takim myśleniem jest praktycznie niewierzący i nie przejmuje się Wiecznością. Co więcej, jest gotów zrezygnować nawet z najszlachetniejszych wartości, aby osiągnąć własne egoistyczne i hedonistyczne cele. Taki „kwas” oczywiście także niszczy i uniemożliwia działanie Ducha Świętego. 

Jezus ostrzega przed bezmyślnością i zaprasza do podążania drogą zdrowego myślenia. Człowiek ewangelicznie myślący w Jezusie odnajduje początek i kres swego życia… Serce takiego człowieka wypełnione jest niebiańskim pokojem... 

18 lutego 2014 (Mk 8, 14-21)