Środa Popielcowa. Znak posypania popiołem. To
rewelacyjny drogowskaz, w jakim kierunku zdążać w rozpoczynającym się okresie
Wielkiego Postu. Warto jak najlepiej wystartować od pierwszego dnia. Czy mamy
skoncentrować się na swych grzechach i pokutnych postanowieniach?
Zdecydowanie nie tędy droga! Znak popiołu nie
jest wezwaniem do zatrzymania się na sobie. Dokładnie odwrotnie!
Popiół jest jednym wielkim zaproszeniem do otwarcia swego wnętrza na Boga.
Potężny problem polega na tym, że na różny sposób zamykamy się w sobie. Powodem
tego może być zarówno dumna pewność siebie, jak i naszpikowana kompleksami
niepewność siebie. Odniesione sukcesy, rzeczywiste lub pozorne, często powodują
narcystyczne wpatrywanie się w „absolut swej doskonałości”. Z kolei
poniesione sromotne porażki, realne lub wymyślone, przygniatają do ziemi i
bezlitośnie wołają „jesteś zerem”.
Zamknięcie się w sobie przybiera dwie zasadnicze
formy. Może oznaczać nasycanie się tylko samym sobą. Nikogo innego już nie
potrzebuję, bo w sobie mam wszystko. W swych oczach staję się doskonałą pełnią,
która „z góry” obdarowuje i którą inni wykorzystują. Nawet modlitwa, post
i jałmużna są wtedy przeżywane jako środek do budowania swego
wspaniałego wizerunku; w oczach własnych i innych. Jeśli człowiek jest
zamknięty w sobie, to „pobożne uczynki” jeszcze bardziej od prawdziwego Boga
oddalają. Wszystko bowiem służy do utwierdzania i promowania swego
egoistycznego ja. Tragicznym owocem takiego Wielkiego Postu staje się wzrost
pychy. Ubaw dla szatana, co nie miara!
Druga forma zamknięcia się w sobie polega na
wołaniu „mnie już nic nie pomoże”. Niczego od nikogo nie chcę przyjąć,
bo i tak to wszystko zmarnuję. Człowiek postrzega siebie jako kosmiczną
„czarną dziurę”, która jest w stanie wchłonąć i zamienić w ciemność
wszystko, włącznie z największym światłem. Gdy mimo wszystko pojawi się
modlitwa, post i jałmużna, to i tak te święte czynności nie przybliżą do Boga.
Wychwycone porażki w tych dziedzinach staną się powodem auto-linczu i
„zdołowania do sześcianu”. Szatan ma świetny powód do piekielnej
libacji.
Znak popiołu jest wielkim zaproszeniem do
wewnętrznego otwarcia się. I rzecz wielkiej wagi! W punkcie wyjścia chodzi o
zwyczajne ludzkie otwarcie się. Łaska buduje na naturze. Jak nie będzie tej
ludzkiej podstawy, to nawet posługiwanie się „Bożym Imieniem” do niczego
dobrego nie doprowadzi. Każdy ma jakieś rozumienie słów „zamknięty”, „otwarty”.
Środa Popielcowa to świetna okazja, aby trochę pomedytować nad sensem tych
określeń. Co dla mnie znaczy być otwartym? Kiedy czuję, że się zamykam? Nie
można otworzyć się na niewidzialnego Boga, jeśli pozostaje się zamkniętym na widzialnego
człowieka. Z kolei rzeczywiste otwarcie się na człowieka, naturalnie prowadzi
do Boga. Wówczas modlitwa, post i jałmużna stają się autentycznymi środkami,
które pomagają pogłębić relację zjednoczenia z Bogiem.
W tej zdrowej perspektywie, posypanie popiołem i
słowa „Pamiętaj, ze jesteś prochem i w proch się obrócisz” nabierają głębokiego
sensu. W biblijnym opisie stworzenia czytamy, że Bóg tchnął swego Ducha w proch
ziemi i stał się człowiek. Cała wyjątkowość człowieka ma swe źródło w Bogu. Człowiek
sam z siebie jest jak popiół. Ale popiół nie jest smutnym znakiem.
To pełen nadziei symbol, który wskazuje na ludzką kruchość, aby tym bardziej
otworzyć się na Moc Bożej Miłości. Posypanie popiołem jest dotykalnym
zaproszeniem do otwarcia swego wnętrza na niezniszczalne Boże Błogosławieństwo.
Popiół woła: „pozwól Bogu, aby Pełnią swej Miłości mógł wypełniać twą
pustkę”.
Znak popiołu w Środę Popielcową jest pierwszym i
zarazem koniecznym krokiem na drodze do przyjęcia Zmartwychwstałego Pana w
Wielkanocny poranek. Na ile się otworzymy, na tyle Bóg nas sobą wypełni…
5 marca 2014 (Mt 6, 1-6. 16-18)