W głębi serca doświadczamy wielorakich lęków.
Niepokój w odniesieniu do decyzji i wydarzeń z przeszłości. Niepewność wobec
teraźniejszości, która odbiega od wymarzonego ideału. Obawy w perspektywie
przyszłości, aby nie utracić kogoś lub czegoś. Kto pewny siebie twierdzi, że
jest silny i niczego się nie boi, tak naprawdę jest człowiekiem „zalęknionym do
kwadratu”. Taki człowiek doświadcza bardzo poważnej choroby
duchowej, która polega na patologicznym „lęku przed lękiem”. Jest to niszczący
stan dla psychiki, która stopniowo zaczyna podlegać rozkładowi. Ale największą
tragedią jest istnienie pancerza, który uniemożliwia działanie Bożej łaski na
zwykłe ludzkie życie.
Pokorne uznanie swego „świata lęków” nie
jest słabością, ale znakiem realistycznej odwagi stanięcia twarzą w twarz wobec
najczystszej prawdy. Taki szczery akt powoduje naturalne
odetchnięcie. Znika konieczność udawania przed sobą i przed innymi wielkiego
siłacza, który jest w stanie ruszyć z posad bryłę świata. Największa sensowność
takiego aktu polega na tym, że słabe wnętrze zostaje otwarte na oddziaływanie
strumieni Bożego Miłosierdzia.
Istnieje wielka różnica pomiędzy pogańskim
bohaterem i chrześcijańskim świętym. Pierwszy z nich jawi się jako
potężny heros, posiadający „sam z siebie” nadludzkie siły, przed którym zwykli
śmiertelnicy powinni padać z nabożnym zachwytem. Niestety, bardzo często tak są
postrzegani także święci. To jakieś gigantyczne nieporozumienie. Święty nie
jest nadczłowiekiem; nie jest pomnikiem z brązu, który nie ma żadnego związku z
codziennym życiem. Święty jest zwykłym człowiekiem z „krwi i kości”, który nosi
w sobie wielorakie ludzkie lęki, słabości i zranienia. Geniusz
świętości polega na tym, że doznawana wewnętrznie kruchość staje się potężnym
motywatorem, aby przywoływać Nieskończoną Moc Bożego Miłosierdzia.
Dzisiejsza Niedziela Miłosierdzia Bożego jest
jednym wielkim zaproszeniem, aby ufnie zwracać się do Jezusa Miłosiernego.
Jezus pragnie każdemu udzielać Ducha Świętego: „Weźmijcie Ducha Świętego” (Por.
J 20, 19-31). To miłosne promieniowanie zostało rewelacyjnie przedstawione na
obrazie Jezusa Miłosiernego, namalowanym w oparciu o objawienia udzielone św.
Faustynie. „Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga
dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty wychodziły dwa wielkie
promienie, jeden czerwony, a drugi biały”. Sekretarka Bożego Miłosierdzia
otrzymała od samego Jezusa następujące wyjaśnienie sensu promieni: „Te dwa
promienie oznaczają krew i wodę-blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia
dusze; czerwony promień oznacza krew, która jest życiem dusz”.
Swoistym kluczem, umożliwiającym wnikanie tych
promieni do wnętrza duszy, jest pokorne wołanie: „Jezu ufam Tobie”. Owocem
takiego świętego napromieniowywania staje się doświadczenie nadprzyrodzonego
pokoju serca i odwagi. Mocą Ducha Świętego, pierwotny ludzki lęk o przeszłość,
teraźniejszość i przyszłość zostaje przezwyciężony. Taki człowiek
staje się podatnym narzędziem, przy pomocy którego Boże Miłosierdzie może realizować
swe plany. Wielkość świętego polega na tym, że pozwala Bogu działać poprzez
siebie.
Świetnym przykładem funkcjonowania tej zasady
jest życie kanonizowanych dzisiaj papieży, Jana XXIII i Jana Pawła II. Pierwszy
z nich z rozbrajająca prostotą niezmiennie uważał: „moja osoba nic tu nie
znaczy” i miał nieustannie „niezły ubaw z samego siebie”. Poprzez tę pokorę i
naturalność otworzył się na słowa Zmartwychwstałego Pana: „Pokój wam”. Stał się
posłusznym narzędziem Ducha Świętego i twarzą Bożego Miłosierdzia. W relacjach
z ludźmi, świetnie łączył trzy wartości: budowanie jedności, poszanowanie
wolności i obdarowywanie pokojem.
Jan Paweł II od samego początku pontyfikatu
wołał: „Nie lękajcie się”. Słowa te odzwierciedlały jego wiarę w obecność
Jezusa Miłosiernego. Uważał siebie za słabego człowieka, który moc życiowej
odwagi otrzymuje od Ducha Świętego. Nieustanne trwanie w modlitwie było
najlepszym dowodem takiego przekonania. Zapewniał, że poprzez ufne wołanie
„Jezu ufam Tobie”, każdy człowiek „znajdzie ukojenie wszelkich niepokojów i
lęków”. W Miłosierdziu Boga odnajdywał siłę do budowania "cywilizacji
Miłości".
27 kwietnia 2014 (J 20, 19-31)