Pustka osamotnienia. Jakby ścisk prasy, coraz
bardziej unicestwiający. Zanika chęć do jakiejkolwiek formy
istnienia. Tak! Życie nabiera sensu tylko wtedy, gdy jest „dla kogo żyć” i „z
kim żyć”. Tak oto na horyzoncie pojawia się pragnienie drugiego człowieka. Jego
obecność stwarza nadzieję przezwyciężenia egzystencjalnego bólu. Ale nie chodzi
jedynie o zwykłą materialną obecność na zasadzie przedmiotu. Człowiek pragnie
czegoś znacznie więcej. Jest to głęboka tęsknota, aby doświadczyć zjednoczenia
z drugim człowiekiem. Możliwość bycia razem w maksymalnej bliskości jawi się
jako synonim szczęścia. Jedna obecność szuka drugiej obecności, aby doświadczyć
współobecności. Nieraz pojawia się przekonanie, że cielesna bliskość
wystarczy.
Wcześniej czy później okaże się jednak, że samo
ciało nie pozwala trwale przezwyciężyć osamotnienia. Materia umożliwia, co
najwyżej, bardzo bliskie bycie obok siebie. Ale nigdy nie będzie to stan
jednoczącej współobecności. Wrażenie jedności jest tylko czasową iluzją.
Paradoksalnie, późniejsze doświadczenie bezsensownej pustki może być jeszcze
głębsze od pierwotnego. Zwłaszcza gdy ciało stanowi jedynie sposób
na przezwyciężanie samotności, doprowadzi to do jeszcze większej samotności i
poczucia pustki. Dlaczego tak się dzieje? Czy powodem jest zło
ciała? Niektórzy takiej odpowiedzi rzeczywiście udzielają. Ale nie jest to
myślenie zgodne z rdzennym przesłaniem Ewangelii. Ciało jest dobre i piękne,
ale samo w sobie jest tylko organiczną materią. Obecne w ciele pragnienie
zjednoczenia nie ma jedynie charakteru biologicznego. Nie jest to tylko
fizyczny instynkt. Pragnienie cielesnego zjednoczenia jest tylko fragmentem
głębszego ludzkiego pragnienia doświadczenia jedności. Jest to konsekwencja
faktu, że człowiek został stworzony na obraz Boga.
Tak! Oto fenomenalne odkrycie! Przeszywający do
głębi głód „bycia jedno” nie jest spowodowany tylko przez ślepy
biologiczny instynkt. Najgłębszym źródłem takiego doświadczenia jest chęć bycia
jak Bóg. Jak to rozumieć? Świetne wyjaśnienie daje Jezus Chrystus. Otóż
tłumacząc na czym polega Jego relacja z Ojcem, stwierdza: „Ja i Ojciec jedno
jesteśmy” (J 10, 30). Centralne znaczenie ma tu określenie „jedno” („en” po
grecku). Tajemnica Boga polega na tym, że jest jeden, ale nie jest sam.
Pomiędzy Ojcem i Synem istnieje doskonała jedność miłości. Ojciec i Syn
pozostają odrębnymi osobami. Jednocześnie są w stanie doskonałego
zjednoczenia ze sobą. To zjednoczenie wyraża się poprzez idealnie takie
samo działanie, myślenie i chcenie. Doskonała duchowa jedność.
Ojciec i Syn stanowią pełną komunię miłości. Oto szczytowy punkt objawienia o
Bogu.
Człowiek jest stworzony na obraz Boga. Tak więc
ma wpisane w siebie pragnienie przeżywania tej Boskiej jedności. Gdy dwoje
ludzi pragnie jednoczyć się w miłości, to w najgłębszym sensie, nie jest to
tylko biologia; to duchowy głód bycia jak Bóg. Aby ten głód zaspokoić, samo
materialne ciało jednak nie wystarczy. Co więcej, nawet
dusza jest „zbyt mała”. Konieczne jest nawiązanie relacji z nieskończonym
Bogiem. Tylko Bóg może dać człowiekowi łaskę, aby doświadczył zaspokojenia
boskiego pragnienia idealnego zjednoczenia. Tylko w Bogu dwie odrębne osoby
mogą wejść w stan pełnej wzajemnej jedności. Relacja seksualna tylko wtedy, gdy
jest w mocy Bożego błogosławieństwa, będzie trwałym zaspokojeniem najgłębszych
tęsknot.
Odsłania się także prawda, że Boskie
zjednoczenie jest jak najbardziej możliwe poza sferą fizyczną. Obrazują to
mistycy, którzy wchodzą w stan duchowego zjednoczenia z Bogiem. Odczuwają w sobie
stan miłosnego zjednoczenia pomiędzy Ojcem i Synem. Podobnie pustelnik, żyjąc w
zewnętrznej samotności, nie jest osamotniony. Dzięki ścisłej relacji z Bogiem,
jest jeden, ale nie sam. Jest z Bogiem. Zarazem, w Bogu, zjednoczenie duchowe z
ludźmi może być głębsze i trwalsze niż wszelkie tylko cielesne relacje
światowe.
13 maja 2014 (J 10, 22-30)