Wyzwalająca moc miłości



Na drodze do Boga bezcenną wartość ma wewnętrzne przebudzenie. Wówczas światło Ducha Świętego wypełnia wnętrze duszy i pozwala głębiej spojrzeć  na rzeczywistość. Serce coraz bardziej odkrywa wyzwalającą moc miłości, zarówno w odniesieniu do Boga, ludzi jak i rzeczy. Jest to jeden strumień miłującego światła, który wszystko ogarnia i daje uczucie nasycenia. 

Dotąd tkwiło we mnie mocne przeciwstawienie  świata Bożego i ludzkiego wobec świata rzeczy. Wszak u źródeł grzechu tkwi zniewolenie przez różnorakie rzeczy. Rzeczy wysuwają się na pierwszy plan i zaczynają skutecznie zamykać cały doczesny horyzont. Na wieczność brakuje już miejsca. W zniewoleniu przez rzeczy także drugi człowiek zaczyna być postrzegany jako rzecz, która staje się przedmiotem użytku. Co więcej! Nawet sam Bóg zostaje nieraz sprowadzony do narzędzia, którym posługujemy się jedynie do wykonania własnego produktu. To wszystko jest smutną prawdą. Ale wobec tego problemu błędny jest wniosek, że właściwą odpowiedzią jest niechęć lub wręcz negacja rzeczy. To rodzi w konsekwencji zupełnie odwrotny efekt od zamierzonego. Zamiast wyciszenia serca, niechęć do  rzeczy powoduje jeszcze większe ich pożądanie. Jak to się dzieje?

Najkrócej można ująć to następująco. Człowiek jest pewnym naczyniem, które pragnie być wypełnione przez Nieskończoność Miłości. Gdy do rzeczy podchodzimy z niechęcią, nienawiścią lub pogardą, wówczas wstępnie następuje rzeczywiście odrzucenie. Rezygnacja powoduje powstanie braku na skutek niezaspokojenia. Brak jest rodzajem pustki. Rzeczywistość zaś nie znosi jakiejkolwiek pustki. Widać to wyraźnie, gdy wszelka próżnia zostaje natychmiast zapełniana przez powietrze. Wedle zamiaru Stwórcy, wszelka przestrzeń powinna być wypełniona Miłością. Jednakże staje się to niemożliwe na skutek zaistniałego konfliktu. Bowiem, gdy człowiek ma w sobie postawę niechęci lub wręcz nienawiści, są to po prostu stany przeciwstawne Miłości. Nienawiść rzeczy nie prowadzi więc do zaistnienia Miłości Boga i człowieka. Powstaje jeszcze większa próżnia, która powoduje z kolei wzrost pożądania. Gdy człowiek tego pożądania rzeczą nie zaspokaja, wewnętrzna złość wzrasta. Zarazem zaspokojenie rzeczą powoduje tylko doraźną ulgę, gdyż później głód odradza się z jeszcze większą mocą. W głębi serca zaczyna pojawiać się stan piekła. Piekło oznacza doświadczanie pożądania i zarazem niemożność jego zaspokojenia. Ewentualna chwilowa ulga prowadzi do późniejszego jeszcze większego głodu. Gdy ktoś nienawidzi jedzenia, wówczas będzie doświadczał coraz większego pożądania, aby jeść. Gdy przedmiotem nienawiści staje się ciało, wtedy cielesny głód będzie się intensyfikował. Deklaracje o miłowaniu Boga przybierają wówczas niestety formę powierzchownej słownej przykrywki. Najczęściej świadome głoszenie Miłości Boga współistnieje wówczas z nieświadomym doświadczeniem niechęci i nienawiści, która rozlewa się po najgłębszych zakamarkach duszy.

Cóż więc robić? Otóż człowiek jest całością. Tak więc albo cały człowiek promieniuje miłością i wszystko kocha lub cały staje się niechęcią (nienawiścią), która ogarnia Boga, ludzi i rzeczy. Z tego wynika tylko jeden wniosek. Jesteśmy zaproszeni, aby pokochać także świat rzeczy. Wówczas zachodzi proces odwrotny do poprzednio opisanego. Kochając rzecz (oczywiście nie w takim sensie jak osobę), powoduję, że w sercu pojawia się miłość. Serce doznaje pewnego wstępnego zaspokojenia. Jednocześnie wszelka miłość pochodzi  od Miłości Nieskończonej. Znaczy to, że uruchamia się swoisty proces, gdzie nasze wewnętrzne naczynie duszy i ciała wypełniane jest przez samego Boga. Nawet najmniejszy odruch rzeczywistej miłości do rzeczy powoduje pojawianie się w sercu Miłości Bożej. Sam Bóg zaczyna zaspokajać pragnienie nieskończoności. Pustka zamiast rosnąć, maleje. Nie uruchamia się proces wzrostu pożądania. Wręcz przeciwnie, pożądanie zanika, gdyż nie ma racji bytu. Próżnia „naszego naczynia” przestaje istnieć, gdyż jest wypełniana przez „życiodajny tlen Bożej Miłości”. Miłość Boga zaś powoduje upragniony pokój serca. Dusza w swych największych głębiach wypełnia się prawdziwą obecnością Boga. Otwiera się piękna rzeczywistość Nieba. Rzecz przestaje być celem nieczystego pożądania; staje się czystym środkiem, który pomaga jeszcze bardziej kochać Boga i człowieka.

          
22 lipca 2014 (J 20, 1. 11-18)