„Nawet najpotężniejsze zło może być przemienione
w jeszcze większe dobro. Nawet najbardziej druzgocąca tragedia może
zostać przeobrażona w jeszcze głębsze doświadczenie szczęścia i
sensu życia”. Na poziomie ludzkich sił i ludzkiego rozumu te słowa są
radykalnie nie do zaakceptowania. Wszak ludzie przeżywają zdarzenia i
wydarzenia, w których zwycięstwo zła wydaje się być totalnie ostatnim akordem.
Wielkim cierpieniem jest poważna choroba lub
śmierć ukochanej osoby. Ale jeszcze bardziej serce przeszywa ból, który jest
konsekwencją świadomie i z premedytacją zadawanych raniących ciosów. Celem
oprawcy staje się zmiażdżenie torturowanego. Widok jego cierpiącej twarzy nie
wyzwala współczucia, ale daje satysfakcję i odczucie przyjemności. „Do szału”
doprowadzają „tortury” na zasadzie nawet niewielkich, ale codziennych dawek
cynizmu, upokorzeń i złośliwości. Torturowani, ustawieni z głową pod rurką, z
której cały czas spływały zaledwie pojedyncze krople wody, stwierdzają, że z
czasem każda kropla zaczynała wywoływać w głowie efekt, jakby to było potężne
uderzenie gwałtownego strumienia wodospadu.
Nie daj Boże znaleźć się w potrzasku sytuacji,
po ludzku nie do zniesienia. Wtedy w sercu powstaje odczucie, że zło jest
„absolutnym końcem”. W sercu zjawia się pokusa, aby krwawo pomścić otrzymane
ciosy; choćby przekleństwem. Ale to radykalnie błędna droga. Zamiast pokonać
zło, człowiek jeszcze bardziej wpadnie w jego macki. Głównym powodem porażki
jest wewnętrzna niezgoda na otrzymane ciosy zła.
Istnieje tylko jedna postawa, która prowadzi do
zwycięstwa. Jest to wewnętrzna zgoda na zaistniałą w danej chwili
sytuację zła. Zamiast „sprawiedliwego buntu” konieczna jest „nieracjonalna
zgoda”. Następnie trzeba całym sercem zawołać: „Boże Ojcze, w Twoje
ręce powierzam ducha mojego”. Doskonałym wcieleniem takiego zachowania jest
Jezus Chrystus. Dzisiejsze Święto Podwyższenia Krzyża jest zaproszeniem, aby
dostrzec ten święty przykład ludzkiego reagowania, jaki daje Jezus
Chrystus. Wobec otrzymanego zła Jezus nie podjął „walki na miecze”,
ale całą ufność złożył w Bogu Ojcu. Tak brzmi duchowe misterium, którego
promieniowanie przeniknęło drzewo krzyża, sprawiając, że to rzymskie narzędzie
tortur stało się chrześcijańskim symbolem miłości i ufności pokładanej w Bogu.
Tak! Bóg jest w stanie ze zła wyprowadzić dobro.
Co więcej, im więcej zła, tym więcej dobra może potem zaistnieć. Takie
przesłanie płynie z absolutu Jezusowej Miłości na Krzyżu. „Tak bowiem Bóg
umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego
wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Dlatego po pierwszym
akcie wewnętrznej zgody na fakt zła, konieczny jest akt drugi w postaci
zwrócenia się do Jezusa. Oto istota Podwyższenia Krzyża. Podwyższenie polega na
tym, że Jezusowy Krzyż trzeba umieścić w najwyższym punkcie swego doczesnego
krajobrazu. Gdy tak uczynimy, wtedy szatan zaatakuje. Będzie chciał
wmówić, że Jezus wcale nie chce pomóc, tylko tak naprawdę przychodzi, aby
potępić i doprowadzić do samozagłady. Wszelkie diaboliczne podszepty najlepiej
zbyć Jezusowym zdaniem: „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby
świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3, 17).
Podjęcie tej prawdy powoduje, że nawet w
bezmiarze zewnętrznego zła, w sercu promieniuje moc Jezusa, Boga i Człowieka
ukrzyżowanego. Wszyscy męczennicy są pięknym zobrazowaniem tej prawdy. Po
ludzku niepojęte. Ale z przyjętego Krzyża płynie potężny strumień Ducha
Świętego. Tę prawdę kontempluję każdego dnia w Eremie, patrząc na Krzyż, u stóp
którego jest symbol Ducha Świętego. W doświadczeniu Krzyża Duch Święty wypełnia
serce Bogiem. Dokonuje się Boskie dzieło. Zewnętrzne zło zostaje przezwyciężone
przez Boże Dobro, którym Duch Święty wypełnia serce. Na zewnątrz piekło, a w
sercu posmak nieba. Krzyż Podwyższony w życiu doczesnym to w Chrystusie
niezawodna droga do Niebiańskiej Wieczności.
14 września 2014 (J 3, 13-17)