Prośby i odpowiedzi


Gdy wyrażamy prośbę i otrzymujemy odpowiedź, to rzeczywisty stan sytuacji wcale nie jest oczywisty. Niejednokrotnie deklaracje bardzo odbiegają od rzeczywistości. Warto pamiętać, aby nie wyciągać dwóch pochopnych wniosków.

Pierwszy pojawia się w przypadku otrzymania szybkiej, pozytywnej odpowiedzi. Wiele osób doświadczyło na początku radości, że sformułowana prośba spotkała się z obietnicą pozytywnej odpowiedzi. Niektórzy specjaliści bez problemu snują wizje „szklanych domów”, ale potem terminy wykonania pracy nieustannie odsuwane są w czasie. Jakże to irytujące! Otrzymujemy solenne zapewnienie o zrobieniu lub dostarczeniu czegoś, a potem „cisza w eterze”. Początkowe zadowolenie przekształca się w późniejsze rozczarowanie. Do tego dochodzi przykre poczucie bycia lekceważonym. Dlatego lepiej zachować zdrowy dystans do wszelkich „lekkich” i „szybkich” obietnic. Są przypadki, że mamy szczęście trafić na uczciwych ludzi. Dane od razu słowo w pełni dotrzymują. Ale niestety, niejednokrotne bywa tak, że słowa są tylko pustymi deklaracjami.

Tego wątku dotyka jedna z ewangelicznych przypowieści (por. Mt 21, 28-32). Gdy ojciec zwrócił się do dziecka z prośbą o pójście do pracy w winnicy, otrzymał od razu budującą odpowiedź: „Idę Panie”. Niestety, okazało się, że „nie poszedł”. Warto taki nieodpowiedzialny wariant przewidzieć. Można wtedy uniknąć wielu poważnych komplikacji życiowych. Zarazem rzeczą odpowiedzialną jest nie dawać pochopnych obietnic bez pokrycia. Co więcej, nawet definitywna odmowa jest lepsza niż zwodnicze potwierdzenie. Te zasady dotyczą także ważnych duchowych kwestii. Mówiąc w przypowieści o synu, który słowem mówił ojcu „tak”, ale czynem „nie”, Jezus nawiązał do postawy faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Choć deklarowali swe głębokie przywiązanie do  Boga, to w rzeczywistości nie podejmowali Jego Woli. Problem ten nieustannie pozostaje aktualny.  Niektórzy ludzie uważają się za będących bardzo blisko Boga, a w rzeczywiści są od Niego bardzo daleko. Pycha i hipokryzja powodują zanegowanie Woli Bożej.     

               Drugi interesujący przypadek ma wymiar pozytywny. Otóż nieraz spotykamy się z szybką odmową odnośnie sformułowanej przez nas prośby. Pokusa polega na tym, że zaczynamy reagować tak, jak gdyby dana rzecz na pewno już nie była wykonana. Poważny błąd! Wielką szkodą jest, gdy od razu padają niepotrzebne słowa rozczarowania lub pojawia się myśl o szukaniu innych rozwiązań. Osoby pogubione w życiu lub bardzo odpowiedzialne mają tendencję do początkowego odmawiania. Jest to konsekwencja wewnętrznego buntu lub pokornego uznania swych ograniczonych możliwości. Upływ czasu powoduje jednak, że przychodzi opamiętanie i odważna refleksja. Owocem takich przemyśleń staje się ostatecznie odpowiedź pozytywna. Człowiek pogubiony wchodzi na dobrą drogę i podejmuje oczekiwany czyn. Często tacy ludzie są także dobrymi specjalistami i ostatecznie daną pracę porządnie wykonają. Z kolei ludzie pokorni i  odpowiedzialni też solidnie do sprawy się przyłożą i efekt końcowy będzie wspaniały. Wcześniejsza odmowa nie była bowiem w tym przypadku wyrazem złej woli, ale pokory, która dostrzega własne ograniczenia. Życie pokazuje, że często najlepiej realizują swe funkcje ludzie, którzy podjęli dane misje dopiero po wielu namowach.

We wspomnianej przypowieści Jezus mówi o synu, który początkowo odpowiedział „nie chcę”, ale potem opamiętał się i prośbę ojca zrealizował. W życiu trzeba uważać, aby pochopnie kogoś nie przekreślić.  Wtedy dużo stracimy. Gdy zachowamy „wiarę w człowieka”, niejednokrotnie otrzymamy nagrodę w postaci bardzo dobrze wykonanej pracy. W sensie duchowym, szczęśliwy finał polega na tym, że ludzie początkowo pogubieni, jak ewangeliczni celnicy i nierządnice,  ostatecznie obierają drogę do Nieba. Podobnie  ludzie skromni, którzy nie przeceniają swych zdolności, poprzez pokorę uzyskują stan zjednoczenia z Bogiem. W ten sposób pomimo wcześniejszej odmowy, ostatecznie Wola Boża zostaje zrealizowana. A to jest najważniejsze!   

28 września 2014 (Mt 21, 28-32)