Pojawia się w domu i w pracy. Cała sztuka polega
na tym, aby umieć odczytać jego sens i dać sobie z nim radę. Wtedy wielkie
pokłady życiowej energii będą twórczo spożytkowane; nie ulegną rozproszeniu. A
o czymże mowa? Chodzi o stan, który zwany jest lękiem, strachem, bojaźnią.
Warto wyróżnić trzy całkowicie odmienne sytuacje duchowe.
W pierwszym przypadku jest to doświadczenie
pozytywne, którego źródłem jest sam Bóg. Boże Miłosierdzie daje znać, że
„coś jest nie tak, jak trzeba”. Zaistniały lękliwy niepokój przypomina ból
zęba. Nie jest to miłe uczucie, ale ze wszech miar pożyteczne. Taki ból
sygnalizuje, że jakiś ząb jest chory. To świetna mobilizacja do leczenia.
Podobnie czyni Bóg. Kto ma serce pokorne, ten bez trudności usłyszy w sumieniu
głos Ducha Świętego. Bywa, że robimy coś źle, ale niezbyt chętnie do tego
chcemy się przyznać; nieraz nawet z tego nie zdajemy sobie sprawy. To mogą być
grzechy, ale także poważne błędy w pracy, które najbliższa kontrola
bezwzględnie wykaże. Niepokój w sumieniu "daje do myślenia".
Bojaźń Boża pomaga uświadomić sobie nieprawidłowości i pozwala wprowadzić
niezbędne zmiany i korekty. Nie oznacza to, że wszystko już będzie idealnie.
Duchowo zyskujemy jednak coś bezcennego. Nawet gdyby ludzki sprawdzian wykazał
jakieś nadal istniejące błędy, w oczach Bożych jesteśmy „chronieni
Miłosierdziem”. Z powodu tych braków nic nie stracimy na Sądzie Ostatecznym.
Tak więc kto słucha sumienia, nie ma powodu do
trwania w stanie permanentnego „lęku przed czymś”. Zwłaszcza współpraca z
Aniołem Stróżem pozwala wszystko uważnie monitorować i ewentualne problemy
duchowe, rodzinne lub profesjonalne są na bieżąco podejmowane i rozwiązywane.
Po usunięciu grzechu lub błędu Duch Święty zamienia „ostrzegawczy
niepokój” w „głęboki pokój serca”. Warto dodać, że taki Boży pokój serca
chroni przed niepotrzebnym zamartwianiem się. Nie ma wtedy „iluzorycznego
lęku”, który pojawia się, choć nie ma ku temu żadnych racjonalnych podstaw. Co
więcej, im bardziej uwierzymy w dobroć Boga, tym pełniej doświadczymy kojących
promieni Bożego Miłosierdzia. W ten sposób nawet przed najtrudniejszymi
egzaminami lub najbardziej drobiazgowymi kontrolami możemy spokojnie zasypiać,
podziwiając harmonię gwiazd na nieboskłonie.
Niestety, wiele osób zupełnie nie podejmuje pracy
duchowej. Bóg jest zredukowany do „teoretycznej abstrakcji”; praktycznie nie ma
Go w sercu. Automatycznie powoduje to podświadome przekonanie, że Bóg jest
„surowym i złym panem” (por. Łk 19, 11-28). Jeśli w sercu nie ma Boga
Miłosiernego, wtedy nieuchronnie pojawi się „bezlitosny lęk” (Nie należy
tego lęku mylić z lękiem, który jest konsekwencją różnych traum; człowiek nie
jest tu oczywiście winny). Ten lęk nie jest „bólem ostrzegawczym”, ale „bólem”,
jakiego byśmy doznali po otrzymaniu kijem bejsbolowym w zęby... Aż dreszcze
przechodzą… Tak! Bezbożny lęk niszczy i paraliżuje. Wnętrze duszy zostaje
wypełnione strachem, który przypomina nieustannie wiszące nad głową ostrze
gilotyny. Gdy nie ma Boga, „ludzkie sądy” zaczynają budzić przerażenie.
Wszelkie egzaminy, wizytacje i kontrole stają się prawdziwą zmorą. Nadmierny
strach niszczy psychikę i powoduje choroby ciała. Niektórzy potrafią
„strachliwie panikować” przez całe tygodnie. Chwilę „dają na luz” i potem całe
„strachliwe przeżywanie” zaczyna się od nowa. Wielka szkoda. Ogromne pokłady
życiowej energii zostają bezpowrotnie „pożarte” przez reakcje lękowe.
Najgorzej, gdy człowiek zupełnie zaneguje Boga i
Jego królowanie. Wtedy zyska nowego „pseudo-króla”, którym jest lęk totalny.
Oczywiście pycha nie pozwala takim osobnikom na uznanie swej „prawdy lękowej”.
Pewni siebie powtarzają: „Niczego się nie boję”, „Nie popełniam błędów”,
„Nie mam grzechów. Ale obiektywna rzeczywistość jest zupełnie inna. Lęk zbiera
"krwawe żniwo" w duszy "zalęknionego” i w jego otoczeniu.
Tyrani budują swe zewnętrzne "imperia ochronne”, bo w swym wnętrzu
nieustannie czują strach. Boją się nawet własnego cienia. W ten
sposób diabeł wprowadza ludzką duszę w piekielny stan lęku. Zagrożone staje się
życie wieczne.
19 listopada 2014 (Łk 19, 11-28)