Współcześnie duży akcent pada na zdobywanie
wiedzy. Posiadanie coraz większej ilości informacji, umiejętności i
sprawności wysuwa się zdecydowanie na pierwszy plan. Jednocześnie
istnieje przekonanie niektórych wierzących, że wiedza nie jest ważna i szkoda
tracić siły na jej solidne zdobywanie. Wystarczy, aby mieć serce wypełnione wiarą.
W perspektywie zdrowego życia duchowego, żaden z tych nurtów myślenia nie jest
optymalny.
W pierwszym przypadku wielkim zagrożeniem jest pycha. „Ja wiem” wyzwala często
poczucie wyższości wobec tych, „którzy nie wiedzą” (oczywiście "człowiek
pyszny" najczęściej nie dostrzega swej duchowej słabości). Wiedza innych
staje się „gorsza”, bo przecież „ja wiem najlepiej”. Nawet studiowanie Pisma
Świętego może prowadzić do duchowego upadku. Spektakularnym tego przykładem są
w Ewangelii faryzeusze i uczeni w Piśmie. Całe swe życie poświęcali na
studiowanie świętych Ksiąg. Z tego powodu uważali, że poznali tajemnice Boga.
Często podchodzili z lekceważeniem, a nawet z pogardą do prostych ludzi.
Szatan „lubi” pomagać w zdobywaniu wiedzy, aby potem z jej pomocą wzbudzić w
sercu pychę. Chodzi zarówno o zdobywanie wiedzy świeckiej, jak i religijnej,
włącznie z poznawaniem Pisma Świętego. Trzeba mieć się na baczności, aby nie
ulec pokusie bycia „pysznym mędrcem i władcą”.
Nie znaczy to, że łatwym sposobem uniknięcia pokusy byłby brak formacji
intelektualnej. Nieraz zdarza się, że ktoś deklaruje: „Nauk nie potrzebuję.
Prosta wiara i miłość mi wystarczy”. Powiedzmy szczerze, najczęściej
rzeczywistym powodem takiej deklaracji jest po prostu lenistwo. Jest to grzech,
który od Boga oddala. Ponadto dochodzi iluzja „czystej wiary” bez wiedzy. Nie
można jednak zapomnieć: „Gdzie rozum śpi, tam budzą się demony”. Wówczas
„prostactwo” i wszelkie manipulacje świętują tryumf. Przykładem tego jest
zmanipulowany tłum, który szaleńczo krzyczał odnośnie Jezusa: „Na krzyż z Nim”.
Trzeba uważać, aby nie stać się „leniwym prostakiem”.
Tak więc wiedza jest wielkim wyzwaniem. Aby nie ulec pokusie pychy lub
lenistwa, warto mocno zainspirować się słowami Jezusa, który radując się w
Duchu Świętym rzekł: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te
rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (por Łk 10,
21-24). Otrzymujemy duchowy drogowskaz, aby bezpiecznie poruszać się „w krainie
wiedzy”. Otóż trzeba mieć serce „ewangelicznego prostaczka”. Prostaczek jest
jak małe dziecko (takie określenie jest użyte w oryginale greckim). To
ktoś, kto z pasją otwiera się na zdobywanie nowej wiedzy o rzeczywistości.
Występuje czyste pragnienie poznania. Cechą charakterystyczną prostaczka
jest pracowitość, pokora i prostota. Konsekwencją takiego przeżywania
jest nieustanny wzrost uniżenia przed Bogiem oraz traktowanie innych ludzi z
coraz większym szacunkiem. Prostaczek nie uważa się za „twórcę wiedzy”, ale
jest wdzięcznym odbiorcą daru Boga Ojca.
Boża Mądrość jest dostępna tylko jako owoc
relacji z Jezusem. Jezus jest bowiem tym, który jako jedyny pośredniczy
pomiędzy Bogiem Ojcem i człowiekiem. Sens studiowania Pisma Świętego polega na
tym, aby pokornie z Jezusem przyjmować Bożą Mądrość. Ta Boża Mądrość staje się
żywa i przemawia w głębi serca dzięki Duchowi Świętemu. Duch Święty sprawia, że
człowiek nie ulega pokusie lenistwa i zarazem nie nadyma się posiadaną wiedzą.
Dzięki Duchowi Świętemu nawet bez erudycji, ale przy solidnej pracy,
można posiąść wielką znajomość Bożych prawd. Prostaczkiem może być każdy
człowiek; nie ma żadnego ograniczenia. Ostrze pokusy tkwi w sercu. Dlatego
niezależnie od zewnętrznego statusu, lepiej w sercu nie uważać się za „mędrca”
i „władcę”. Taka postawa powoduje utratę szczęścia, jakie daje kontemplacja
Bożych prawd.
Niech czas Adwentu pomaga nam coraz
bardziej przeobrażać się w ewangelicznych prostaczków. Wtedy nasze serca będą
coraz pełniej doświadczać radosnego sensu istnienia w promieniach Bożej
Mądrości.
2 grudnia 2014 (Łk 10, 21-24)