Wigilijna szansa



Najdelikatniejsze struny duszy… Zapewne już  drgają? Jakże niepowtarzalna czasoprzestrzeń! Jedyny w swoim rodzaju splot reakcji, emocji, myśli, odczuć i wspomnień. Zewnętrzny świat banalnie lśniący. Wewnętrzny stan, a to już zależy… U jednych szczęście i radosne twarze. Jakże cudownie być razem! Poczucie kojącej rodzinnej pełni i jedności. Ale bywa też inaczej… Smutek, bo odżyły obrazy, uściski dłoni, ciepłe przytulenia… których już nie będzie. Przykre wspomnienia. Bolesne ukłucie serca, bo nie ma rodzinnej jedności. Chwalebna jest pamięć szczęśliwych o nieszczęśliwych i nieszczęśliwych o szczęśliwych. Taka świadomość otwiera serce na świat odmiennych przeżyć. Bóg wtedy otrzymuje zielone światło…

A w tym wszystkim prezenty. Jakże różne... Istnieją prezenty, które są widzialnym znakiem daru obecności. Obecność może być fizyczna, bądź duchowa, zgodnie z powołaniem. Taki prezent jest bezcenny, choć materialnie może mieć cenę malutką. Jest niesamowity, bo niejako utrwala i pieczętuje prawdę nieustannej współobecności; swoiste „wcielenie” istniejącej więzi i miłości. Ale są też prezenty, które starają się jedynie zamaskować brak obecności. Taki zewnętrzny podarunek nie odzwierciedla wewnętrznego daru obecności. Jak by nie było! Nawet największe tony prezentów nie zrekompensują nieobecności.

Dzisiejszy dzień jest wielką szansą. Zwłaszcza Wieczerza Wigilijna jest spotkaniem, które może pomóc w zaistnieniu czegoś, co na trwałe  pozostanie. Szczególną chwilą tego spotkania jest dzielenie się opłatkiem, w połączeniu z życzeniami. To nie jest czas „subtelnego wypominania sobie”, ale czas „dyskretnego wspominania o Bogu”. Zawsze, gdy jest czysta dobroć serc, Bóg jest wspominany i zapraszany. Oczy, usta i policzki stają się filarami, na  których zostaje zbudowany Boży Pomost.   Tak, Wigilijny Wieczór jest wielką szansą, aby wejść w kolejny, lepszy etap życia. Jak to zrobić?

W znalezieniu odpowiedzi warto skorzystać z pomocy Zachariasza, którego radosny kantyk czytamy dzisiaj w Ewangelii, w trakcie porannej Eucharystii. Zachariasz, napełniony Duchem Świętym, woła z mocą: „Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, bo lud swój nawiedził i wyzwolił, i wzbudził dla nas moc zbawczą” (Łk 1, 67-79). Oto zbawienny drogowskaz! Niezależnie od tego, co aktualnie wypełnia nasze serca, spróbujmy dzisiaj po prostu uwielbiać Boga. Tak, jak potrafimy. Na pewno doświadczymy błogosławionych owoców.

Dzięki postawie uwielbienia, gdy ktoś ma teraz serce radosne, jeszcze pełniej dostrzeże, jak bardzo  został obdarowany przez Boga. Rodzina, wspólnota zakonna bądź pustelnicza samotność i Erem…  wyzwolą chęć, aby się uszczypnąć, tak dla pewności, że to wszystko dokonuje się naprawdę; że nie jest to tylko piękny sen. Jeśli ktoś czuje się nieszczęśliwy, uwielbienie pozwoli przyjąć uzdrawiającą miłość  Boga. Przykre wspomnienia i aktualny ból zamiast dołować staną się powodem rozkwitu Nadziei. Każdy człowiek, którego serce w Wieczerzę  Wigilijną wypełnia smutek, może być pewien pokornego Bożego pocieszenia. „Kocham cię. Jestem z tobą”.

 A kwestia prezentów? Razem z Bogiem prezent staje się „duchową przygodą”. Jeśli teraz jest znakiem współobecności, to z Bogiem poprzez ten znak „bycie razem” stanie się jeszcze piękniejsze. Wystarczy spojrzeć, dotknąć, powąchać, posmakować… i na jeszcze głębszym poziomie dokona się spotkanie z kochanym darczyńcą. Jeśli prezent był początkowo jedynie próbą „wynagrodzenia za nieobecność”, z Bożą pomocą „zwykła rzecz” stanie się świetną inicjacją daru obecności.

I najważniejsze! Wigilia oznacza przecież czuwanie przed dniem świątecznym. Tym razem oczekujemy na Boże Narodzenie. Zachariasz podpowiada nam, że „nawiedzi nas z wysoka Wschodzące Słońce, by światłem stać się dla tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki skierować na drogę pokoju”. Pięknie, jeśli zwieńczeniem Wigilii  będzie nasz udział w Mszy Świętej na Uroczystość Bożego Narodzenia.  Po Adwentowym oczekiwaniu, pośród ciemności świata, celebrujmy narodziny Bożej Światłości, Jezusa Chrystusa.    

24 grudnia 2014 (Łk 1, 67-79)