Zdjęcia pięknych twarzy. Ciepłe rodzinne
fotografie. Serdeczne przytulenia zakochanych. Radosne gesty, świadczące o
szczęściu na drodze powołania. Wspaniale, gdy takie obrazy rodzą pozytywne
uczucia. Ale czy zawsze tak bywa? Nieraz na dnie duszy, ewentualnie pod drugim
lub pod trzecim dnem, rodzą się myśli w rodzaju: „Jestem brzydsza”, „Jestem
gorszy”, „Inni mają lepiej”. Poziom pozytywnego samopoczucia spada… A przecież
w niektórych zdjęciach tak wiele pozorów…
Jest jeszcze zupełnie inna kategoria fotografii,
gdzie ludzie są przedstawiani jako „ciemne postaci”. Odpowiednio dobrane
zdjęcie, wyrwane z kontekstu, opatrzone tendencyjnym podpisem, nawet ze
świętego zrobi złoczyńcę. Gdyby wizyta Jezusa w domu „społecznego grzesznika”
Lewiego miała miejsce dzisiaj, zapewne nazajutrz pojawiłyby się zdjęcia
opatrzone cynicznym tytułem: „Prorok pośród swych przyjaciół…”.
Zarazem „odpowiedzialni mędrcy”, widząc na zdjęciach „jak wielu celników i
grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami”, stawialiby pełne
oburzenia pytania: „Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?” (por. Mk 2,
13-17). Doprecyzujmy, że celnicy i grzesznicy byli wówczas uważani za
grupę społeczną, od której należy się radykalnie odcinać, aby nie zanieczyścić
się ich brudem. W każdym razie dla wielu byłoby oczywiste, że Jezus to
taki sam grzesznik jak i ludzie, w towarzystwie których biesiadował. A przecież
Jezus jest świętym Człowiekiem i Bogiem…
Warto mieć zdrowy dystans do wszelkich zdjęć.
Aby ten cel osiągnąć, dobrze jest czerpać z bogactwa i mądrości, jakie
ofiarowuje pustynia. Pustynia odziera z wszelkich iluzji i przekłamań. Odsłania
się naga rzeczywistość. Poprzez powierzchnię pozorów pustynne spojrzenie
dociera do najgłębszych pokładów rzeczywistego życia. Patron dzisiejszego dnia,
św. Antoni Pustelnik (251-356), ojciec monastycyzmu, jest wspaniałym
tego przykładem. Już za młodu opuścił światowe iluzje i udał się pustynię. Po
wielu potężnych walkach z demonami zyskał wielką jasność widzenia
rzeczywistości. Ostatnie dziesiątki lat spędził w grocie na górze Colzim na
pustyni egipskiej, w regionie Morza Czerwonego. Stał się wielkim nauczycielem
pustelniczej i w ogóle wszelakiej mądrości życia.
Bogu dziękuję, że pozwolił mi przez pewien okres
wsłuchiwać się w nauki św. Antoniego, w trakcie codziennych wielogodzinnych
medytacji w tej niezwykłej grocie. Dodatkowo spotkanie z doświadczonym
pustelnikiem, który obecnie żyje w pobliżu, pozwoliło mi żółtodziobowi
totalnemu jeszcze lepiej poczuć źródłowy sens doświadczenia pustyni i powołania
pustelniczego. Całe dni długich rozmyślań i modlitw pomogły mi lepiej
uchwycić różne prawdy, m.in. odnośnie „zdjęć tego świata”.
A jakież to myśli? Przede wszystkim każdemu
człowiekowi na zdjęciu trzeba zawsze życzyć dobrze. Niech będzie w życiu jak
najszczęśliwszy i jak najpiękniejszy. Następnie warto pamiętać, że często za
„zdjęciowym uśmiechem” kryją się tragedie, w podwójnym sensie. Nieraz jest to
wielkie życiowe cierpienie, które dzielnie jest przezwyciężane poprzez
Chrystusowy uśmiech Nadziei. Poznając ten ból serca, wielu ludzi powiedziałoby
bez wahania: „To ja już wolę moje życie”. Jest także tragedia wnętrza
zniewolonego złem. To znaczy na pokaz jest „cudo-prezencja”, ale w sercu jest
ciągła złość, egoizm i lekceważenie. Niektórzy „na podstawie zdjęć” wybrali swe
żony i mężów. Potem odkryli, że w codzienności wspólnego życia dotychczasowa „ujmująca
słodycz” ma raczej smak „nieznośnej goryczy”. Jakże trudna sytuacja.
Wreszcie na podstawie różnych zdjęć i publikacji nie wolno nikogo osądzać. Św.
Antoni w swych pustynnych naukach zachęca, żeby nigdy nie potępiać, lecz zawsze
obdarzać współczującą miłością. Wszak sam Jezus powiedział: „Nie przyszedłem
powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.
Tak! Niech nasze serca będą jak piękne oazy,
obficie nawadniane ze źródła Bożego Miłosierdzia. Takie oazy, to życiodajny
skarb dla utrudzonych wędrowców , którzy zdążają pośród pustynnych przestrzeni
współczesnego świata. Św. Antoni Pustelniku, módl się za nami…
17 stycznia 2015 (Mk 2, 13-17)