Ludzkie niedoskonałości... Błędy i grzechy... Na szczęście, Bóg nigdy nas nie opuszcza. Po każdym życiowym upadku zawsze możemy powstać. Bóg nieustannie oczekuje, aby obdarzać nas swym nieskończonym Miłosierdziem. Człowiek jest jednak wolny: może ten dar przyjąć lub odrzucić.
Jezus Miłosierny jest odrzucony, gdy spotyka się
z przewrotnością. Serce przewrotne jest pysznie przekonane o swej doskonałości,
dobroci i mądrości. Dlatego nie widzi dla siebie potrzeby nawrócenia, skoro już
posiada wszelkie cnoty w stopniu najwyższym. Esencja przewrotności tkwi w tym,
że człowiek sam siebie gloryfikuje, zaś drugiemu wykazuje jego niedoskonałość,
zło i głupotę. Nawet największe dobro i prawda u innych są obłudnie i
podejrzliwie interpretowane w negatywnym świetle. Wszystko jest przeinaczane i
zatruwane. Do tego dochodzi próżność, która oczekuje zaspokojenia egoistycznych
zachcianek. Przedmiotem oczekiwań mogą być także spektakularne zjawiska
religijne. W przypadku przewrotności, celem zainteresowania nie jest prawda o
Bogu, ale zyskanie materiału do ośmieszenia proroka. Dlatego Jezus do ludzi
przewrotnych powiedział: „To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku,
ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza” (por. Łk 11, 29-32).
Sformułowanie „znak Jonasza”
nawiązuje do proroka Jonasza, który został posłany przez Boga do mieszkańców
pogańskiej Niniwy. Ludzie ci „dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili”. W tym
wydarzeniu znamienny jest fakt, że cel ten został osiągnięty jedynie dzięki
prostemu i ubogiemu słowu. Prorok nie stosował żadnych spektakularnych zjawisk
i metod, które zaspokajają „pyszne ego” słuchaczy. Ludzie trwający w grzechu po
prostu na serio potraktowali wołanie proroka i nawrócili się. Takie zachowanie
mieszkańców Niniwy jest świetnym zobrazowaniem postawy wewnętrznej uczciwości.
Człowiek uczciwy przez pewien czas może trwać w danym grzechu na skutek
słabości lub nieświadomości. Ale po usłyszeniu uświadamiającego słowa wkracza
na drogę przemiany życia. Nie pojawia się przewrotna reakcja obronna w postaci
oskarżania proroka, który nawołuje do nawrócenia.
Człowiek o prawym sumieniu nie jest „chodzącym
ideałem”. Jest słabym grzesznikiem, który jednak pokornie uznaje swój grzech i
zwraca się z prośbą o pomoc do Jezusa Miłosiernego. Wówczas Duch Święty
rozświetla duszę, aby jak najlepiej dostrzec swą grzeszność. Celem nie jest
zdołowanie grzesznika, ale pokazanie, co trzeba poddać uzdrawiającej mocy
Bożego Miłosierdzia.
Na tym etapie pojawia się nieraz specyficzna
pokusa. Otóż szatan wmawia człowiekowi, że powinien idealnie przygotować się do
sakramentu pojednania. Zwłaszcza po latach trwania w grzechach, podsuwa
pomysł, aby dokładnie przypomnieć sobie wszystkie upadki w dotychczasowym
życiu. Szatan wciąż od nowa wtłacza myśl: „Jeszcze nie jesteś przygotowany”.
W ten sposób przewrotnie powstrzymuje grzesznika przed przystąpieniem do
spowiedzi. W rezultacie czas upływa, a człowiek wciąż nie korzysta ze
zbawiennej łaski. A oto szatanowi chodzi… Nie jest to właściwe, gdyż z Bogiem
trzeba pojednać się jak najszybciej. Gdy ktoś ciągle „się zbiera”, może
nagle stracić życie i nie zdąży…
Prawidłowa postawa nawrócenia polega na tym, że człowiek oświecony słowem Bożym
jak najszybciej udaje się do sakramentu pojednania. Spowiedź jest tylko
środkiem pomocnym, aby Jezus mógł darmowo udzielić daru Miłosierdzia.
Oczywiście rachunek sumienia jest potrzebny. Ale od robienia zestawów
popełnionych grzechów ważniejsze jest ufne powierzenie się Jezusowi
Miłosiernemu. Po szczerym wyznaniu grzechów, Bóg udziela daru przebaczenia. Optymalnie
chodzi o to, aby cały czas być w stanie łaski uświęcającej i móc przyjmować
Jezusa w Komunii świętej.
Słowo Jezusa Chrystusa jest w pełni wystarczającym znakiem dla każdej
pokornej duszy. Człowiek wewnętrznie prawy nie jest idealny, ale każdego dnia
od nowa podejmuje drogę nawrócenia. Owocem stawania w prawdzie jest
przyjmowanie Bożego Miłosierdzia, najpełniej w sakramencie
pojednania.
25 lutego 2015 (Łk 11, 29-32)