„Czyń dobro, zła unikaj”. Oto podstawowa zasada
moralna. Specyfiką dobra jest miłość i dawanie życia. Zło dąży do
unicestwiania. Ta destrukcyjna siła objawia się w nienawiści. Wielkie znaczenie
odgrywa tu pycha, zazdrość i wielorakie pożądanie. Jednocześnie człowiek chce
zachować jak najlepszy obraz swej dobroci i sprawiedliwości.
W tym świetle pojawia się fundamentalna
„trudność” dla człowieka, który został owładnięty przez zło i nienawiść. Otóż
nie może niszczyć kogoś dlatego, że jest dobry. To wzbudziłoby od razu
społeczny opór i oburzenie. Jednocześnie sam krzywdziciel musiałby uznać, że
jest złym człowiekiem, który zachowuje się w sposób godny potępienia.
Niestety, diabeł wymyślił przewrotny mechanizm, który doraźnie pozwala
czynić zło, przy jednoczesnym zachowaniu obrazu siebie jako dobrego człowieka.
Co więcej, złoczyńca nawet kreuje siebie na obrońcę, który chroni przed
złem. Wszystko zostaje przeinaczone.
Cały proces widać bardzo wyraźnie na
przykładzie ludzi, którzy w szale złości „porwali kamienie, aby Jezusa
ukamienować” (por. J 10, 31-42). Wobec takiej reakcji, Jezus zapytał, z powodu
jakiego dobra, które uczynił, został zaatakowany. Przecież dobre czyny powinny
wywołać postawę miłości. Wtedy padła znamienna odpowiedź: „Nie chcemy Cię
kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem
uważasz się za Boga”. Oto kwintesencja zachowania, które można nazwać
„mechanizmem oskarżania”. Człowiek, mający zło w sercu, oskarża
niesłusznie dobrego człowieka o złe czyny. Nawet Absolutne Dobro może być
przedstawione jako zło, budzące pogardę. Dokonuje się całkowite „odwrócenie
rzeczywistości”. Zły oskarżyciel, rzeczywisty bluźnierca i gwałciciel Dekalogu,
ukazuje siebie jako obrońcę Boga. Natomiast człowiek kochający Boga,
nawet sam Jezus, jest nazwany bluźniercą. Dzięki fałszywym oskarżeniom zostaje
wykreowana totalnie przekłamana rzeczywistość. W tej nowej sytuacji, w
majestacie prawa i moralności, niewinny człowiek zostaje skazany, zaś winny
„sędzia” pała wobec niego „świętym zgorszeniem”.
Tak więc mechanizm oskarżania polega na tym, że
najpierw dobrego człowieka przedstawia się jako złego. A następnie, w imię
prawa, nawet Bożego, takiego człowieka jako złego się skazuje. Wyrządzona
krzywda przybiera postać słusznej kary. Oprawcy mają poczucie, że są stróżami
prawa i moralności. Mechanizm może jednak zadziałać tylko wtedy, gdy najpierw
człowiek zagłuszy swoje sumienie. Reakcje religijnych Żydów pokazują, że nawet
religijność może być czynnikiem, który zabija sumienie. Wtedy powstaje
zachowanie, które pod pozorem pobożności wyżywa się w nienawiści. W
rzeczywistości, skazujące osądzanie nie jest wyrazem wiary w Boga, ale
odzwierciedla brak miłości w sercu. To powoduje duchowe zaślepienie.
Oczywiście ówczesnym ludziom dużo trudniej było
dostrzec w Jezusie Boga. Ale było to możliwe. Gdy Jezus znalazł się pośród
szczerze szukających Go ludzi, „wielu tam w Niego uwierzyło”. Zaistnienie wiary
było owocem pokory i czystego sumienia, które jest niejako zwierciadłem Boga.
Jezus był Bogiem. Tak więc z pomocą czynów i słowa, także i w tamtych czasach
ludzie o dobrych sercach byli w stanie uwierzyć, że Jezus jest prawdziwym
Bogiem. Czyste sumienie jest przyjacielem prawdy. Jest jak lustro, które
wiernie odzwierciedla rzeczywistość tak, jak ją widzi sam Bóg.
Dlatego w życiu duchowym fundamentalne znaczenie
ma sumienie. Sumienie jest w stanie rozpoznać obiektywną prawdę.
Pominięcie sumienia, nawet w imię pobożnych racji, oddala od żywego Boga; wręcz
zamyka na Niego. Wszak to właśnie „obrońcy Boga”, którzy zanegowali głos
sumienia, nie uznali w Jezusie Boga i chcieli Go ukamienować. Taka postawa
doprowadziła do ukrzyżowania Jezusa.
Odrzucajmy pokusę mechanizmu oskarżania.
Dzielnie znośmy sytuacje, gdy będziemy ofiarami takiego procederu. Czuwajmy,
aby zawsze i wszędzie być ludźmi sumienia. Tylko z pomocą czystego sumienia
można prawdziwie i w miłości spotkać Jezusa Chrystusa, Prawdę i Dobro Wcielone,
Boga i Człowieka…
27 marca 2015 (J 10, 31-42)