Pustelnicza cela… Wszechogarniająca cisza i
samotność. Po ludzku unicestwiająca pustka. Zarazem wnętrze pustelnika wypełnia
doświadczenie Obecności. Niepowtarzalne wrażenie styku z Nieskończonym Słowem.
Taki stan wyzwala pragnienie nieustannego trwania „tu i teraz”…
Pamiętam, jak dawniej przychodziły potężne ataki
myśli: „Wyjdź gdzieś. Spotkaj kogoś”. Trzeba było niemalże przykuć się do
podłogi, aby ze łzami w oczach pozostać. Teraz dokonuje się coś radykalnie
odmiennego. Cela pustelnicza ogarnia swoją miłującą obecnością. Trwanie w jej
objęciach jest wyzwoleniem, wręcz dotykiem Wieczności. Właściwie, to mogę być
nawet zamurowany do końca życia…
Tak! Erem stał się „ziemią obiecaną”,
która daje wszystko. Już żadna inna „piękna ziemia” nie jest potrzebna. Jeśli
pustelnik nie znajdzie w swej pustelni tego, czego szuka, to nie znajdzie tego
nigdzie indziej w świecie. Coś z zewnątrz może być ewentualnie bardzo cenne,
ale jedynie jako pomoc w lepszym odkryciu zamieszkiwanej już przestrzeni.
Trwanie w pustelni przez całe życie nie jest możliwe o ludzkich siłach.
Oczywiście, przez pewien czas można być w zamkniętej celi, aby odreagować pęd
świata. Ale to tylko kwestia czasu, gdy „regeneracyjny pobyt” w czterech
ścianach stanie się nieznośną torturą.
Powiedzmy jasno: Bóg, choć pozostaje ukryty
przed oczami ciała, jest nieskończenie bardziej realny niż człowiek i każda
widzialna rzecz. Pustelnik, który samotnie trwa w celi i pozostaje normalnym
człowiekiem, jednoznacznie wskazuje na prawdę, że Bóg istnieje. Pustelnik sam z
siebie nic nie może. Sens jego codziennego zmagania polega na tym, aby całym
sobą „wywyższyć Syna Człowieczego”. „Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy
poznacie, ze Ja jestem” (por. J 8, 21-30). Jezus jest Synem Człowieczym, w
którym Bóg przychodzi do człowieka. Cisza i samotność celi są ludzkim
ogołoceniem, które umożliwia wywyższenie Boga i przyjęcie Jego Obecności.
Jezus ukazuje siebie jako doskonały wzorzec: „A
Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną: nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze
czynię to, czego Mnie Ojciec nauczył”. Jezus podkreśla, że Bóg Ojciec zawsze
jest obecny z Nim. Czerpanie energii z tej Obecności jest możliwe poprzez
posłuszeństwo woli Bożej. Oto bezcenna prawda. Gdy Bóg posyła do pustelni,
wtedy zapewnia swą Obecność. Boskie „Jestem” nie oznacza prostego faktu bycia w
danej przestrzeni. Gdy Bóg mówi „Jestem”, oznacza to: „Jestem z tobą”, „Jestem
przy tobie”, „Jestem w tobie”, „Jestem dla ciebie”. Tak więc dokonuje się
spotkanie pomiędzy Bogiem i człowiekiem. W tym świetle staje się jasne,
dlaczego pustelnik w celi nie czuje się samotnie. Cela jest bowiem
przestrzenią, gdzie trwa nieustanne miłosne spotkanie z Bogiem. Niepotrzebne są
nawet jakieś specjalne słowa, choć modlitwa oczywiście wszystko intensyfikuje.
Wierne trwanie w celi daje dogłębne poczucie „bycia z Kimś”. Ale nie na tym
koniec.
Boskie „Ja jestem” jest jednocześnie
zapewnieniem „Ja będę”. To daje poczucie bezpieczeństwa, gdyż z aktualnej
obecności wynika także przyszła obecność. Znika lęk przed byciem opuszczonym i
porzuconym przez Boga. Cała trudność istnieje jedynie po stronie
człowieka. Trwanie w pustelni wymaga mocnej wiary w Jezusa jako
Człowieka i Boga. Wiara jest oknem, poprzez które wnika nasycające światło
Bożej Obecności. To światło jest jak super-rentgen, który bezwzględnie
prześwietla każdy skrawek duszy. I to jest moment, że wiele osób rezygnuje z
samotności pustelniczej celi. Kto chce zachować bezgrzeszny obraz siebie,
zostanie przez demony wypędzony do świata. W celi każdy grzech i słabość krzyczy
jeszcze bardziej. Na nikogo nie można zrzucać winy. Kto tak czyni, zostanie
wręcz rozszarpany. Pustelnik trwa dzięki Bożej łasce, którą przyjmuje poprzez
uznanie: „jestem bytem zero-podobnym”. Świadomość tego faktu bezwzględnie
przyciska głowę do ziemi. Jezus Miłosierny, widząc ten gest uniżoności wobec
siebie, odpowiada Boskim: „Ja Jestem”… Panie Jezu Chryste, który jesteś
prawdziwym Bogiem i Człowiekiem, bądź uwielbiony!...
24 marca 2015 (J 8, 21-30)