Dar przyjaźni



Przyjaźń… Może być utożsamiana ze słowami i czynami, które od razu wywołują radość. Wspaniale widzieć, jak przyjaciel po otrzymanym wsparciu odzyskuje uśmiech i nową nadzieję w prowadzonych zmaganiach. Ale autentyczna przyjaźń nie ogranicza się jedynie do doznań bezpośrednio pozytywnych. Istnieje jeszcze inny wymiar, bez porównania trudniejszy, zarazem tak naprawdę rdzennie istotny. To autentyczny piec, gdzie wypalane jest przyjacielskie złoto. Do czego zdążam?

             Otóż nieraz bywa, że przyjacielowi trzeba powiedzieć niezwykle trudną prawdę. Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że można być niezrozumianym. Trudne słowa mogą powierzchownie sprawiać wrażenie, jakby stanowiły zamach na dotychczas wypracowane wartości.  Ale tak naprawdę jest to odczytanie istotnego sensu przyjaźni oraz pragnienie jej pogłębienia i umocnienia. Smakiem prawdziwej przyjaźni jest bowiem to, że można powiedzieć wszystko, mając pokój serca, że przyjaciel każdą treść odbierze z jak największą ufnością i wiarą w dobre intencje. Sens przyjaźni wyraża się we wzajemnym przekazywaniu sobie prawdy i miłości, włącznie z dotknięciem najtrudniejszych obszarów. Owocem takiej postawy jest stopniowe pogłębianie przyjacielskiej relacji.

Trzeba jednak mieć jasną świadomość. Przy niezwykle trudnych słowach istnieje realne niebezpieczeństwo komplikacji, a nawet zerwania relacji, która dotąd sprawiała wrażenie nienaruszalnej. Tragedia polega na tym, że drugi człowiek może odejść z błędnym przekonaniem, że został zdradzony w przyjaźni. Jeśli jednak będziemy chcieli ratować relację, nie mówiąc o tym, co powinniśmy powiedzieć, to wtedy zdradzimy miłość i prawdę. Nie na tym koniec. Tym razem zaistnieje rzeczywista zdrada rdzenia przyjaźni. Zamiast wesprzeć człowiek stanie się niszczycielem poprzez zaniechanie. Dyskretna pokusa tkwi w tym, że to pozwala początkowo na bycie odebranym jako przyjaciel.

Cóż za przedziwny paradoks!  Gdy zachowam się jak prawdziwy przyjaciel, mogę być odebrany jako nieprzyjaciel. Z kolei gdy postąpię jak nieprzyjaciel, mogę być nadal postrzegany jako przyjaciel. Bolesny dylemat. W tych zmaganiach wielką pomocą jest pewne zdanie obecne na kartach Pisma Świętego. Jakie? „Słuchaj bardziej Boga niż ludzi”. To prawdziwa światłość w ciemności. Tak! Przyjaźń to autentyczna troska o życie osoby, którą uważam za przyjaciela. Wspaniale, jeśli poprzez wyświadczone dobro mogę być od razu postrzegany jako bratnia dusza. To jednak wcale nie musi być jeszcze głęboka przyjaźń, choć oczywiście może być. W każdym razie do takich reakcji wystarczy zwykła ludzka dobroć.

Przyjaźń tak naprawdę utwierdza się wtedy, gdy na skutek podjętej troski spotkam się początkowo z oporem, niezrozumieniem, a nawet zostanę odebrany jako nieprzyjaciel. Wchodzimy wówczas w przestrzeń, która przekracza sferę ludzkiej natury. Jedynie zaufanie do Boga jest w stanie dać potrzebne siły, by nie zrezygnować z autentycznej prawdy i miłości. Przyjaciel może doświadczyć pokusy odejścia lub odejdzie. Ale jeśli relacja jest przyjaźnią, miłość zostanie trafnie odczytana.  Z pomocą Ducha Świętego, troska zostanie odkryta. Po trudnym czasie dotychczasowa relacja stanie się silniejsza i jeszcze pełniej odzwierciedli skarb „przyjacielskiej trwałości”. Z nową mocą przyjaciele będą wspólnie szukać tego, co najważniejsze. Ale niestety istnieje także opcja, że ktoś w tym świecie otrzymanego dobra nie rozumie.  Zwłaszcza, gdy inni przyjdą z pozorną pomocą. Trudno. Na szczęście ostatecznie chodzi o to, co będzie w Wieczności. Wtedy objawi się cała prawda, bez cienia jakiegokolwiek przekłamania. Przyjaciel ujrzy miłość, którą ze szczerego serca otrzymał. Tak! Warto cierpieć nawet przez długie lata... To naprawdę niewiele wobec perspektywy wiecznego szczęścia, gdy dar zostanie w pełni zrozumiany i odwzajemniony wdzięczną miłością.

Jezus karmi każdą prawdziwą przyjaźń swym życiem. Nieustannie przypomina, że każda śmierć przeżywana z Bogiem dozna przeobrażenia w Zmartwychwstanie. Błogosławiony, kto potrafi uczestniczyć w darze przyjacielskiej relacji. Już tu na ziemi będzie odczuwał smak Niebiańskiej Przyjaźni…   

21 lipca 2015 (Mt 12, 46-50)