Człowiek jest spragniony wyciszenia i kojącej
harmonii. Poczucie chaosu niszczy i pogłębia stan egzystencjalnego zagubienia.
Wewnętrzna pustka potrzebuje wypełnienia przez Boga. Ale proces ten nie
dokonuje się samoczynnie. Niezbędne jest świadome otwarcie się na Chrystusa i zarazem
respektowanie określonych mechanizmów duchowych. W tym względzie bezcenną
wartość ma adoracja eucharystyczna postrzegana w perspektywie pustyni. Tak!
Istnieje ścisły związek i głębokie podobieństwo pomiędzy trwaniem na
piaszczystej lub kamiennej pustyni oraz obecnością przed ubogą Konsekrowaną
Hostią. Jak to rozumieć?
Otóż będąc na pustyni, stajemy wobec wszechogarniającej pustki. Krajobraz
wypełniony jest jedynie wyschniętym podłożem, piaskiem, kamieniami, kamykami i
ewentualnie skałami. Jest to świetny punkt wyjścia, aby doświadczyć spotkania z
Bogiem. Cały wielki problem najczęściej nie polega na tym, że Bóg jest
świadomie odrzucany. Istotą trudności jest to, że różne doczesne dobra i sprawy
przysłaniają sobą Boga i uniemożliwiają spotkanie z Nim.
Na pustyni nie ma tych „pośredników”, co ułatwia
stanięcie „twarzą w twarz” wobec Boga. Nie ma potrzeby, aby odmawiać jakieś
specjalne modlitwy. To może paradoksalnie stać się nawet swoistym subtelnym
izolatorem. Najlepiej po prostu usiąść w cieniu jakiejś skały i pokornie
wpatrywać się w pustynną przestrzeń. Chodzi o proste trwanie, które jest
zarazem ciężką duchową pracą. Nie jest to bezmyślne marnowanie czasu, ale
świadome stawanie w obecności Bożej. Pustynia pomaga, aby dokonał się niejako
styk pomiędzy duszą człowieka i Bożą Obecnością. W tej pozornej bezczynności
tak naprawdę ma miejsce bardzo aktywne działanie Ducha Świętego. Jeśli serce
jest otwarte, wtedy Bóg wypełnia sobą, obdarzając wewnętrzną harmonią. Wiejący
wiatr jest pięknym symbolem twórczego działania Ducha Świętego.
Wielką pokusą jest ewentualne skoncentrowanie
się na tym, co jest trudem i brakiem, a nawet obezwładniającym bólem. Aby nie
wpaść w tę pułapkę, trzeba korzystać z przykładu samego Chrystusa. Gdy był na
miejscu pustynnym nie zatrzymał się na poziomie tego, „czego nie ma”, ale
„spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo” (por. Mt 14, 13-21). Słowa
błogosławieństwa wypowiadane na pustyni mają szczególną moc, otwierając serce
na Boską Pełnię, która przezwycięża ludzką pustkę. Cierpliwe i wierne trwanie
przez długie godziny pośród pustynnych skał i piasków jest doskonałą metodą
karmienia się Bogiem.
Warto zauważyć, że swoistym doświadczeniem bycia
na pustyni jest adoracja Najświętszego Sakramentu. Wszak stajemy wobec Boga,
który jest obecny jedynie pod postacią pokornej Białej Hostii. W wymiarze
zmysłów to jeszcze większe ubóstwo niż na pustyni. Nawet na pustyni istnieje
bowiem zróżnicowanie krajobrazu, wielorakie kształty, kolory i formy. Hostia
nie posiada tego zróżnicowania. Można powiedzieć: monotonny, niewielki kawałek
białej materii. Nie jest więc przesadą powiedzenie, że Adoracja jest
doświadczeniem pustyni. Oczywiście pod warunkiem, że będzie to proste trwanie w
ciszy, bez różnych form animacji. Jednocześnie tym razem Chrystus jest obecny
jako Bóg Wcielony. Jest to najgłębszy sposób obecności Boga na ziemi. Pustynne
trwanie sprawia, że Eucharystia niejako napromieniowuje człowieka adorującego.
Wówczas w tajemniczy sposób łaska przeobraża wcześniejszy chaos w późniejszą
harmonię, pokój i wyciszenie.
Jezus dokonał cudu rozmnożenia chleba na
"miejscu pustynnym", zapowiadając dar Chleba Eucharystycznego. Z
pomocą tego wydarzenia warto dostrzec ścisły związek pomiędzy pustynią i
Eucharystią. Pustynne trwanie pomaga otwierać się na dar eucharystycznego
pokarmu. Zarazem Eucharystia nadaje najgłębszy sens wysiłkowi, jaki wiąże się z
przebywaniem na pustyni. Bez pustyni, Eucharystia będzie marnowana, przyjmowana
w sposób bardzo ograniczony. Bez odniesienia do Eucharystii, pobyt na pustyni
nie pozwala wejść w pełną relację z Bogiem. Bóg nie jest tylko abstrakcyjną
boskością, ale konkretną Osobą. Pustynia jest bezcennym wstępem, aby potem
pomiędzy sercem człowieka i Sercem Chrystusa zaistniało głębokie spotkanie
miłości…
3 sierpnia 2015 (Mt 14, 13-21)