Odchodzenie coraz bardziej
w głąb pustyni. Kolejny etap oddalania się od ludzkich osad. Przekraczanie
następnej granicy. Wchodzenie w przestrzeń jeszcze bardziej intensywnej
pustelniczej samotności, ciszy i milczenia. Nikt i nic nie może powstrzymać w
podjętej Wiecznej Odysei. W tej Świętej Podróży tylko On, Boski Oblubieniec, jest
absolutnie Pierwszy i Jedyny. Serce bije tylko dla Niego. Przez Chrystusa, z
Chrystusem i w Chrystusie… Tak! Opuścić dotychczasowy świat, aby wejść do
nowego świata, który bliższy jest tchnieniu Wiecznej Nieskończoności. Jeszcze
pełniej zanurzyć się w piaszczystym morzu, pokrytym kamienistymi falami, które
rozbijają się o groźne skały. Mistyczna kraina milczenia, w której usta milkną,
aby serce mogło obficiej przemówić...
W milczeniu fundamentem
jest postawa serca, które priorytetowo traktuje nie własne słowo, ale Boskie
Słowo. Brak ludzkich słów nie jest celem sam w sobie. Jest to tylko środek do
tego, aby zwiększyć wrażliwość na Boskie promieniowanie, które następnie
dokonuje wewnętrznej harmonizacji. Gadulstwo jest swoistym zakładaniem ekranu,
który uniemożliwia wnikanie do wnętrza Bożej łaski. Efektem tego jest
narastający rozgardiasz w duszy i niewolnicze kręcenie się wokół siebie. To
powoduje ciśnienia bezsensu, którego efektem są rozpaczliwe detonacje…
Gdy ilość słów jest w
normie, wtedy człowiek uzyskuje względny pokój i wewnętrzne uporządkowanie. Ale
to jeszcze nie oznacza, że najcenniejsze „strumienie Bożych informacji” są
skutecznie odbierane. Istnieje swoisty „szum społeczny”, który wprowadza
potężne zakłócenia. Aby go przezwyciężyć, konieczny jest czas całkowitego
milczenia i maksymalnego odosobnienia. W tej perspektywie, pustelnicy
odkryli w starożytności dar pustyni, która stała się swoistą „kopalnią”, gdzie
wydobywa się złoto Bożego Słowa. Ta prawda niezmiennie jest aktualna. Na
pustyni nie ma światowego gwaru i zapędzenia. Pustynia i świat to dwie
całkowicie odmienne rzeczywistości. Pustynia jest obszarem zewnętrznej pustki,
gdzie panuje wszechogarniający bezruch i wszędzie rozpościera się cisza, która
powoduje wręcz dźwięczenie w uszach. Człowiek samoczynnie milknie i staje się
„słuchaniem”.
Całkowite milczenie,
trwające dłuższy czas, pozwala jednoczyć się z Bogiem w głębszych pokładach
swego istnienia. Dzięki temu Obecność Boga jest bardziej wchłaniana, niczym
woda przez gąbkę. Ta Obecność bardziej nasyca niż wszelkie światowe bogactwa
lub obecność drugiego człowieka. Gdy brak zjednoczenia z Bogiem,
wtedy On niezmiennie jest, ale człowiek jest jak kamień, który nie wchłania
wody Jego Obecności. To generuje pożądanie, aby jakoś wypełnić pustkę,
nasycając się ludźmi i przedmiotami.
Milczenie, zwłaszcza
głębokie, daje także moc słowu, które człowiek później wypowiada. W Ewangelii
czytamy, że „słowo Jezusa było pełne mocy” (por. Łk 4, 31-37). Kto chce
zaczerpnąć ze strumienia Boskiej Mocy Chrystusowego słowa, ten musi pamiętać o
naczyniu milczenia. Gdy człowiek dużo mówi, wtedy swą pierwotną energię
inwestuje w wiele zupełnie niepotrzebnych słów. To powoduje rozproszenie
posiadanej energii duchowej, w wyniku czego ważne słowa (będące pośród
nieważnych) już nie mają w sobie mocy. Wówczas nawet piękne zewnętrznie
sformułowania wewnętrznie nie są nasycone mocą i przeobrażają się w banał. W
sensie duchowym, spadają do takiego samego poziomu jak tysiące innych
błahostek. Gdy człowiek mówi mniej, wtedy zachowuje energię i może ją
sensownie inwestować tylko w konieczne słowa, które dzięki temu są nasycone
większą mocą.
Im relacja z Jezusem jest
głębsza, tym bardziej milczenie staje się owocne. Poprzez ludzkie słowo może
bowiem emanować moc Boskiego Słowa. Przy czym nie chodzi tu o spektakularność,
ale o rzeczywistą zdolność dobrego oddziaływania w sercach. To zaś dokonuje się
dyskretnie, w ukryciu przed ludzkimi oczami.
Coraz głębsze odchodzenie
na pustynię, to coraz większe uczestniczenie w Misterium Milczenia. Światła
ludzkich osad stają się coraz mniejsze, pośród pustynnego bezkresu coraz
wyraźniej odczuwalne jest Boskie Światło Chrystusa…
1 września 2015 (Łk 4,
31-37)