W głębi duszy pragniemy wszechmocnego
zbawiciela. Tęsknimy za kimś, kto przyjdzie i zmieni „na lepsze” nasze życie
oraz cały otaczający świat. Tak wiele zła i bolesnych ograniczeń, których o
własny siłach nie jesteśmy w stanie przezwyciężyć. Boski zbawiciel jest oczekiwany
jako ten, który wyzwoli od „gorszego świata” i wprowadzi do „lepszego świata”.
W Ewangelii znajdujemy bezcenne przesłanie, że tym Zbawicielem jest Jezus
Chrystus. Jest on jednocześnie Bogiem i człowiekiem. Niestety ta prawda,
teoretycznie dobrze znana przez chrześcijan, w praktyce często nie jest
przyjmowana. Istnieją dwie charakterystyczne pokusy, o których warto pamiętać.
Przy pierwszej człowiek lub grupa ludzi są
postrzegani jako ci, którzy przyniosą zbawienną pomoc i oczekiwane wyzwolenie.
Ostrzem błędu jest przypisywanie człowiekowi zdolności i mocy, które
posiada tylko Bóg. Konsekwencją tego są „boskie oczekiwania” kierowane pod
adresem „zbawiających ludzi”. Konsekwencją trwania w takiej postawie są
rozczarowania i zawiedzione nadzieje. Sercem dramatu jest to, że
prawdziwy Bóg zostaje pominięty. Na plan pierwszy wysuwa się człowiek, który
jednak nie jest Bogiem.
Druga postawa polega na trwaniu w bezczynności.
Inni są obarczani całą odpowiedzialnością za treść przeżywanych
trudności. Zanika poczucie własnej inicjatywy i odpowiedzialności.
Bierność powoduje, że nie przyjmujemy łask, których Bóg chce nam
udzielić.
W tych zmaganiach wielką pomocą może być
świadectwo ewangelicznego Bartymeusza. Gdy usłyszał o nadchodzącym Jezusie,
niezwłocznie udał się na spotkanie z Nim. Bardzo ważne są słowa głębokiej
prośby, którą wypowiedział: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną” (por.
Mk 10, 46-52). Bartymeusz widział w Jezusie Zbawiciela, w którym
spełniają się mesjańskie obietnice. Wedle Pism taka osoba miała mieć
zdolność uzdrawiania i przywracania wzroku. Dlatego z pełnym zaangażowaniem
błagał o potrzebne łaski. Opór ze strony niektórych ludzi nie zniechęcił, ale
wyzwolił jeszcze większy zapał i determinację. Podjęty trud został
obficie wynagrodzony. Jezus dostrzegł niewidomego i przywołał go do siebie.
Nie dokonał jednak od razu uzdrowienia. Najpierw zapytał: „Co
chcesz, abym ci uczynił?”. Bartymeusz bez wahania poprosił o przywrócenie
wzroku. Dzięki temu, że uczynił to z wielką wiarą, otrzymał upragniony
dar przejrzenia.
Bardzo ważne są tutaj dwie sprawy. Przede
wszystkim Jezus jest postrzegany jako Zbawiciel o Boskich predyspozycjach.
Następnie ze strony człowieka jest głębokie wewnętrzne i zewnętrzne
zaangażowanie, które ściśle związane jest z podjęciem konkretnej decyzji:
„Jezu, uzdrów!”. Oto bardzo ważny drogowskaz życiowy. Nie przypisujmy nigdy
ludziom „zbawczej mocy”. Zarazem nie traktujmy na serio jakichkolwiek
„zbawczych obietnic”, które wypowiadane są przez ludzi. Istnieje tylko jeden
Zbawiciel i jest nim Jezus Chrystus. Możemy być pewni, że On nas nigdy nie
zawiedzie. Zawsze będzie chciał obdarzyć nas tym, co najlepsze w życiu
doczesnym. Ale najważniejsze jest to, że ma On moc udzielić
nam życia wiecznego. Koncentracja na wieczności pozwala zachować zdrowy
dystans do doczesnych wydarzeń. Nie są one traktowane tak, jakby stanowiły
„coś” absolutnie najważniejszego. Dlatego nigdy nie błagajmy o litość „ludzkich
zbawicieli”, ale tylko i wyłącznie Jezusa, prawdziwego Boskiego Zbawiciela.
Akcent kładziony na Bożej mocy nie neguje
istnienia ludzkiej wolności. Sens różnych decyzji dotyczy tego, co i w jaki
sposób pragniemy przyjąć od Boga, często za pośrednictwem ludzi. Nasze wybory
mają ogromne znaczenie. Możemy określone dobro przyjąć lub stracić. Możemy
uniknąć zła lub doprowadzić do jego intensyfikacji. Sumienie jest „świętym
sanktuarium”, gdzie otrzymujemy od Ducha Świętego konieczne światło przy
podejmowaniu „Bożych decyzji”. Aby to światło ujrzeć, warto pokornie wołać do
Jezusa: „Rabbuni, jestem ślepy. Spraw, abym przejrzał”. Gdy wołamy z głęboką
wiarą z pewnością otrzymamy dary Ducha Świętego, które pozwolą nam odczytać i
wypełnić Wolę Bożą. Oto piękny owoc współpracy „ludzkiej maleńkości” z
wszechmocą Boga Ojca…
25 października 2015 (Mk 10, 46-52)