Modlitewne zasady


W życiu niezbędna jest praca… Ale to nie wystarczy! Można się na śmierć zapracować, i tak nie uzyskując wszystkiego, co autentycznie potrzebne. Zwłaszcza w przypadku poważnych chorób i złożonych problemów, ludzki  trud jest zdecydowanie niewystarczający. Wielkie  znaczenie ma także modlitwa. Jest to bezcenne źródło, które dostarcza potrzebnych sił duchowych, psychicznych i fizycznych. Hojnym Dawcą jest sam Bóg, który zawsze odpowiada, jeśli człowiek do Niego się zwraca. Trzeba jednak respektować „modlitewne zasady”, aby być w stanie odebrać otrzymywane łaski.  

Cóż  więc czynić? Bezcennym punktem wyjścia jest rezygnacja z przekonania o swej samowystarczalności. Konieczne jest głębokie poczucie słabości, kruchości i ograniczoności. Pokorne uznanie swej choroby fizycznej lub duchowej nie jest powodem do wstydu, ale stanowi szlachetny przejaw mądrości. To może być nawet bardzo zaawansowany „trąd”, który poważnie niszczy ciało lub duszę. Im przypadek jest trudniejszy, tym mocniej emanuje Boże miłosierdzie.  Aby je przyjąć, trzeba zacząć wołać do Boga z determinacją: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nade mną” (por. Łk 17, 11-19). 

Tak właśnie postąpili trędowaci w jednym z ewangelicznych fragmentów.  W odpowiedzi usłyszeli: „Idźcie, pokażcie się kapłanom”.  To bardzo ważny moment na drodze modlitewnego wołania. Wielka pokusa polega na tym, że człowiek jest gotów wykonywać tyko to, co odpowiada posiadanemu wyobrażeniu odnośnie Bożej odpowiedzi. Wszystko inne jest ignorowane lub wykonywane bez przekonania.  Trędowaci nie uzyskali od razu odpowiedzi zwrotnej w rodzaju: „Jesteście uzdrowieni”.  Zamiast tego, otrzymali polecenie pozornie nie związane z wyrażoną prośbą.  I tu możemy nauczyć się od nich czegoś bardzo  ważnego. Otóż posłusznie wykonali oni to, co Jezus kazał im uczynić. Nie dyskutowali i nie argumentowali, że chcą być zdrowi, a nie tracić czas na „chodzenie gdzieś”.  Owocem posłuszeństwa stało  się oczyszczenie, które dokonało się w trakcie drogi. To bardzo ważna sugestia odnośnie „taktyki modlitewnego postępowania”.

Otóż po wyrażonej prośbie trzeba jak najlepiej podejmować to, co w realiach ma miejsce. Wielkim błędem jest bierne oczekiwanie na spełnienie posiadanych wyobrażeń. Istniejąca rzeczywistość jest pierwszą odpowiedzią Boga. Z reguły Bóg działa stopniowo, poprzez kolejne następujące po sobie etapy, mające wewnętrzną logikę. Brak oczekiwanej odpowiedzi nie oznacza bierności Boga. Bóg działa, ale nie wedle naszych powierzchownych i nierealistycznych wyobrażeń.  Co z tego, gdyby natychmiastowa „oczekiwana reakcja” spowodowała duchowe szkody? Uzdrowienie bez odpowiedniego przygotowania może spowodować duchowy upadek w postaci pychy lub jakiegoś niewłaściwego zestawu pochopnych działań. Dlatego optymalne zachowanie polega na tym, aby gorąco prosić i potem zgodnie z sumieniem postępować w realiach, które mają miejsce. To pewny sposób zdążania w dobrym kierunku. W stosownym czasie będzie dokonywać się to, czego rzeczywiście potrzebujemy. Błędem byłoby oczekiwanie natychmiastowych pożądanych efektów lub rezygnacja z aktywności i totalna bierność. Ale to jeszcze nie wszystko.

Nie można pozostać na poziomie „prawnego posłuszeństwa”, gdy jakieś owoce modlitwy staną się dostrzegalnym faktem. Oczyszczeni trędowaci zgodnie z otrzymanym od Jezusa poleceniem udali się do kapłanów, aby otrzymać urzędowe potwierdzenie uzdrowienia.  A jednak Jezus nie pochwalił tego zachowania, lecz wskazał na wzorcową postawę Samarytanina, który „widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu”. To ewidentne zaproszenie, aby dostrzec ścisły związek posłuszeństwa z Jezusem i uwielbieniem Boga. Nie  można zatrzymać się na poziomie „anonimowego prawa”.  Modlitwa jest serdecznym uwielbieniem Jezusa za otrzymane dobro. Uwielbienie sprawia, że dokonuje się także głębokie uzdrowienie wnętrza. Dziewięciu trędowatych doznało jedynie oczyszczenia ciała. Samarytanin usłyszał: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. Dziękczynne uwielbienie jest ukoronowaniem modlitwy. Pięknym owocem takiej modlitewnej postawy jest to, że Bóg porządkuje zarówno sytuację zewnętrzną, jak i uzdrawia wnętrze.    

11 listopada 2015 (Łk 17, 11-19)