Wypełnić do końca wolę Bożą… To najważniejszy cel w życiu. Bóg ma doskonały ogląd całej rzeczywistości, doczesnej i wiecznej. Dlatego warto całą ufność złożyć w długofalowych planach Bożej Mądrości i Miłości.
Na tej drodze fundamentalne
znaczenie ma proces, którego specyfiką są kolejno następujące po sobie etapy, charakterystyczne
dla pełnej realizacji otrzymanego powołania. Potrzebujemy czasu, aby stopniowo
odkrywać i podejmować optymalny na dany czas sposób życia i działania. Zarazem
nie chodzi jedynie o zewnętrzne zachowania, ale przede wszystkim o głębokie
wewnętrzne przekonania, nastawienia i umiejętności. Pierwotna substancja życia
podlega przeobrażeniu powoli, cierpliwie dzień po dniu. Duch Święty nasyca
Bogiem proporcjonalnie do tej idącej „w głąb” przemiany.
Bardzo ważne jest także to, że
Bóg poprzez etapy pośrednie realizuje sobie znane priorytety w globalnym planie
wobec ludzi. Znaczy to, że często przez pewien czas podejmujemy coś, co jest
wolą Bożą, ale potem ta czasowa aktywność przeobraża się w inną. Ta sama wola
Boża ujawnia się na rożne sposoby, w zależności od dynamiki rozwoju danego powołania.
Jesteśmy na ziemi pielgrzymami. Zdążając do wieczności, przechodzimy na ziemi przez
różne krainy myśli, uczuć i czynów.
Bóg wszystko prowadzi tak, że
poszczególne etapy układają się w harmonijną całość. To, co wcześniej, przygotowuje
do dobra, które pojawi się później. Duchowa wrażliwość pozwala na bieżąco rozpoznawać
i podejmować natchnienia Ducha Świętego. Ta wewnętrznie rozpoznawana prawda
jest zaproszeniem i zarazem wezwaniem, aby potem ją podejmować poprzez adekwatny
sposób życia. Posłuszeństwo woli Bożej ma najwyższą rangę. Niestety, nieraz pojawia
się presja ludzka będąca w opozycji do planu Boga. Najczęściej nie jest to
przejawem złej woli, ale odzwierciedleniem przekonań, które błędnie są
traktowane jako najlepsze widzenie „tego, co dla drugiego najlepsze”.
Zjawisko to możemy zaobserwować na
przykładzie Jezusa, o którym w pewnym momencie zaczęto nawet mówić: „Odszedł od
zmysłów” (por. Mk 3, 20-21). Ale Mistrz nie uległ ludzkiej presji. Dla Niego
najważniejszą misją było wypełnić wolę Ojca, nawet za cenę bycia
niezrozumianym czy wręcz traktowanym jak szaleniec. To najlepszy drogowskaz
dla każdego chrześcijanina. Absolutnie na pierwszym miejscu trzeba postawić posłuszeństwo
woli Boga. Dzięki temu nasze życie przyniesie maksymalny owoc. Przy czym trzeba
pamiętać, że na danym etapie może zaatakować pokusa, we własnych myślach lub poprzez
czyjeś słowa, że coś innego niż Boża propozycja byłoby lepsze.
Jestem bezgranicznie wdzięczny Bogu, że
udzielił mi powołania pustelniczego. Pragnę podejmować zaproszenie do coraz
głębszego odejścia od świata, aby żyć w samotności. Wszak najgłębiej nie chodzi
o to, aby człowiek coś sam stworzył, ale żeby być podatnym materiałem dla Boskiego
Stwórcy. W przypadku pustelnika Bóg stwarza najbardziej przy pomocy tworzywa,
którym jest samotność. Ten proces samotnego
umierania ściśle łączy się także z milczeniem. Celem jest coraz pełniejsze
zamilknięcie... Słowo Boga jest w stanie przemawiać zarówno poprzez ludzkie
słowo, jak i ludzkie milczenie. Milczenie wydobywa z mocą prawdę, że
ostatecznie nie jest najważniejsze słowo człowieka, ale Słowo Boga.
Słowa ludzkie są zasadniczo konieczne.
Jest to naturalna droga w komunikacji. Ale nieraz Bóg pragnie głębszego milczenia niektórych ludzi, aby uzmysłowić wszystkim fundamentalne
znaczenie swego odwiecznego Słowa. Dziękuję Bogu, że zaprasza mnie do coraz
pełniejszego umierania w świecie. A to oznacza nie tylko pogłębianie
samotności, ale także wchodzenie coraz bardziej w krainę milczącej ciszy… Jest
to Boży proces stopniowego przechodzenia od słowa do milczenia. Zarazem milczenie
staje się nowym sposobem mówienia do siebie w Bogu. Słowa, które zaistniały,
będą trwać dalej; także jako pomoc w przeżywaniu i w dobrej interpretacji
milczenia… Kolejny etap umierania… Życie poprzez śmierć… Panie Jezu, prowadź w
Duchu Świętym na drodze, która jest darem Boga Ojca.
23 stycznia 2016 (Mk 3, 20-21)
23 stycznia 2016 (Mk 3, 20-21)