Każdego dnia budzisz się i wciąż na nowo
usiłujesz zrobić coś ze swoim życiem. Mniej lub bardziej mgliste ideały
zderzają się z rzeczywistością. Jakoś boli wewnętrznie, gdyż po raz kolejny
trzeba zaliczyć porażkę, a nawet ich pasmo. Rodzą się wtedy dobre
postanowienia. Następnym razem zrobię tak, jak trzeba. Podejmuję decyzję, która
sprawia wrażenie wystarczająco silnej. Najczęściej jednak znów nic z tego nie
wychodzi lub w szybkim czasie wszystko zaczyna wyglądać „po staremu”.
Byłoby wielkim błędem tkwić w
takim „zaklętym kręgu”. Co robić, aby się nawrócić? Opłakiwanie jedynie swej
słabej woli lub lenistwa niewiele wniesie. Kolejne porcje energii ładowane w
„spinanie się” raczej znów będą zmarnowane. W tych zmaganiach największym
problemem wcale nie jest bowiem słaba wola, ale prawidłowe rozumienie nawrócenia.
W tym miejscu warto sięgnąć do greckiego źródłosłowu, który występuje w
Ewangelii. Otóż polskie określenie „nawrócenie” jest tłumaczeniem greckiego
„metanoia”. „Metanoia” zaś dosłownie oznacza „przemianę myślenia”, „zmianę
myślenia”. To bezcenna sugestia! Kluczem do uzyskania realnej trwałej zmiany
jest nawrócenie, ale rozumiane jako zmiana dotychczasowego sposobu myślenia.
Chodzi o przeformułowanie aktualnego sposobu postrzegania otaczającego świata.
Działania są konsekwencją istniejącego stanu umysłu, posiadanych rozumień.
Jeśli człowiek zmieni myślenie, to wtedy czyny do tego się stopniowo
dopasowują. Chcą niejako jechać po torach wyznaczonych przez myślenie. Nie
chodzi o to, że ma się dokonać jakaś cudowna nagła zmiana. Najważniejsze, że
podejmowany wysiłek ma solidną podstawę.
Jeśli człowiek będzie chciał robić coś,
do czego nie ma przekonania, to zawsze będzie to ciężar. Kwestią czasu
pozostaje wtedy, kiedy ten ciężar okaże się nie do uniesienia. Tak więc
naprawdę warto inwestować energię przede wszystkim w przemianę swego myślenia.
Mając prawidłowe myślenie, możemy z przekonaniem cierpliwie jechać w
wyznaczonym kierunku. Na czym więc powinna polegać ta przemiana myślenia? Warto
tu zainspirować się rewelacyjną formułą wypowiadaną przez Jezusa: „Nawracajcie
się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1, 15). „Ewangelia” etymologicznie oznacza
„dobrą nowinę”, „dobrą wiadomość”. Czyli nawrócenie polega na tym, aby uwierzyć
w dobrą nowinę. Problem polega na tym, że częściej wierzymy w złą nowinę.
Tak! Docierają do nas zarówno dobre jak
i złe wiadomości. Choroba myślenia wyraża się bardzo często w tym, że człowiek
jest wyznawcą „złych nowin”. Nie dostrzega się pozytywnych komunikatów, ale
wciąż wyłapuje się te negatywne i ciemne wiadomości. Wówczas nawet w całkiem
dobrym wydarzeniu, życiowej sytuacji, można odnaleźć słabe punkty i nasycać się
tą dawką zła. Jeżeli takie dołujące myślenie przenika głębokie warstwy życia,
to nawet obiektywnie dobre sytuacje interpretowane są jako złe. Jest to jednak
droga po równi pochyłej, która prowadzi do samounicestwienia, do nicości.
Jeśli człowiek chce żyć, to sensowne
jest tylko zdążanie do Pełni Istnienia, do Boga. Staje się to możliwe tylko
poprzez przeorientowanie myślenia tak, aby było wrażliwe na dobre wiadomości.
Tak rodzi się wiara w dobrą nowinę. Przy takim myśleniu, nawet w morzu
rzeczywiście przygnębiających faktów, można odnaleźć dobrą wiadomość. Tak więc
na drodze ku sensownemu życiu, nawrócenie polega na przemianie myślenia. Z
kolei uzdrawianie myślenia wyraża się w przechodzeniu od wiary w złe wiadomości
do wiary w dobre wiadomości. Największą dobrą wiadomością jest Jezus Chrystus.
14 stycznia 2013 (Mk 1, 14-20)