Słowo i pokusa...


Bóg mówi do nas poprzez słowo. To słowo dociera na różne sposoby. Bezpośrednio poprzez Pismo Święto, ale także pośrednio poprzez ludzi i sytuacje. Niestety oprócz Bożego promieniowania, istnieje także szatańskie działanie. Człowiek znajduje się w obszarze wpływu Boga i szatana. Podstawowa strategia zła polega na tym, żeby słowo Boże zupełnie nie pojawiło się w życiu człowieka. Jeżeli jednak już zaistnieje, to wtedy chodzi o wyrugowanie jego dobrych skutków.  Jezus Chrystus w przypowieści o siewcy daje tu bezcenne światło. Życie to walka duchowa, gdzie występuje szeroki repertuar pokus.

          Pierwsza najbardziej dostrzegalna pokusa występuje na początku. Gdy człowiek usłyszy słowo Boże, wtedy szatan przychodzi i od razu uniemożliwia jego przyjęcie. Człowiek jest jak droga, na którą pada ziarno słowa, niestety natychmiast wydziobane przez nadlatujące ptaki zła. Dokonuje się to przez pyszne przekonanie o własnej racji, słabość woli lub fizyczne lenistwo. Przykładowo dwoje młodych ludzi bardzo szybko podejmuje relacje seksualne, odrzuca przykazania Boże, dochodzi do nieporozumień i rozpadu relacji, która mogła być całkiem dobrym małżeństwem.

          Wobec takiej radykalnej negacji, gdy słowo zostanie przyjęte, łatwo można popaść w iluzję, że już wszystko w porządku. Oto naprawdę posłuchałem, i choć może były upadki, to w sumie przezwyciężyłem pokusę. Szatan jednak nie daje za wygraną i wtedy przychodzi z bardziej subtelną pokusą. Wprowadza w stan powierzchownej euforii, słomianego zapału i stopniowo uśmierca zaistniałe słowo. Człowiek jest jak miejsce skaliste, gdzie rzucone słowo stopniowo usycha. To usychanie utożsamia się z brakiem wytrwałości i wierności w życiowych próbach. Dobitnie obrazuje to przypadek nowożeńców, którzy z radosną pasją ślubują sobie miłość. Po jakimś czasie, to słowo miłości jednak usycha, związek się rozpada i dwoje ludzi żyje już bez miłości tylko fizycznie obok siebie lub nawet się rozchodzi.

          Gdy tego typu pokusa zostanie przezwyciężona, wtedy przychodzi wyzwanie jeszcze większego kalibru. Zauważmy, im dalej, tym pokusy są bardziej niebezpieczne, gdyż trudniej rozpoznawalne. Tym razem słowo zostaje przyjęte i nawet w sposób trwały się utrzymuje. Jest obecne pośród innych słów i form zaangażowania, ale człowiek przypomina miejsce cierniste, gdzie ciernie różnych doczesnych spraw i pragnień zagłuszają słowo Boże. Tym razem troski codziennego życia, nadmierne szukanie przyjemności powodują, że usłyszane lub przeczytane słowo praktycznie nie ma większego wpływu na życie. Wyrazistym przykładem tego jest w niektórych przypadkach uczestnictwo małżonków, członków rodziny we Mszy świętej. Każdy w kościele słucha tego samego słowa Bożego, ale potem w codzienności małżeńskiego i rodzinnego życia słowa zupełnie innego typu są ważniejsze. To bardzo niebezpieczna pokusa, gdyż pozornie sytuacja jest w miarę dobra. W rzeczywistości jednak w miarę upływu lat zamiast być coraz lepiej jest coraz gorzej. Słowo Boże zostaje zagłuszone i staje się bezowocne.  

         Warto zwrócić uwagę na pewną logikę pokusy. Szatan zawsze dostosowuje się do konkretnych realiów życia. W każdej sytuacji życiowej odnajduje adekwatną, optymalną metodę wprowadzania zła. Odsunięcie jakiegoś zła, niestety nie powoduje ustania procesu kuszenia. Pokusy często powracają, pojawiają się w nowych konstelacjach i są coraz trudniejsze do rozpoznania. Co więcej! Nawet w sytuacji, gdy człowiek zasadniczo wspomniane pokusy przezwycięża i jest jak żyzna gleba, trzeba pamiętać, że walka duchowa trwa. Szatan będzie dążył do tego, aby zminimalizować obfitość plonu, żeby nie był stokrotny, ale przynajmniej tylko trzydziestokrotny. Zapewne u kresu życia moc zła spróbuje jeszcze raz unicestwić nawet najwspanialsze owoce długich lat zmagań i wyrzeczeń...

        Dlatego warto trwać przy Słowie Wcielonym i czuwać nad życiem osobistym, małżeńskim, rodzinnym do ostatniego tchnienia życia…

30 stycznia 2013 (Mk 4, 1-20)