„Boże, błagam Cię,
wysłuchaj mnie”, wyszeptały usta i zawołało serce… Czy takie wołanie ma sens?
Wszak Bóg jest nieskończoną Mądrością i Miłością. Jeżeli Bóg wszystko wie, to
po co dodatkowo informować Go o swych potrzebach i pragnieniach? Czy
konieczność takiej prośby nie jest poniżająca dla człowieka? Czy Bóg oczekuje
naszego upokarzającego błagania?
Tego typu sugestie
są całkowicie błędne i nie dotykają sedna sprawy. Otóż Bóg nieustannie promieniuje łaskami. W
tym strumieniu jest dokładnie wszystko, czego nam potrzeba. Bóg jednak szanuje
naszą wolność. Nie chce na siłę narzucać tego, co dla nas najlepsze. Sens
prośby polega na tym, żeby otworzyć się na to, czego Bóg pragnie nam udzielić.
Nie można zamykać się tylko w sobie i we własnych pomysłach. Zarazem istnieje
poważny problem rozpoznania tego, co zostało nam przygotowane. Prośba pomaga
nam niejako zsynchronizować nasze
pragnienia z pragnieniami Boga. Jezus
Chrystus mówi: „A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby
Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię
moje, Ja to spełnię”(J 14,13n.).
Warto zwrócić uwagę
na sformułowanie „w imię moje”. To klucz do zrozumienia, dlaczego wiele naszych
modlitw nie jest wysłuchanych. Pokusa polega na tym, że prośby kierowane są
niestety „w imię nasze”. Jezus Chrystus
nie chce spełniać tego, co nie
jest zgodne z Wolą Ojca w Niebie. Chrystus nieustannie wpatruje się w Ojca i
przekazuje nam to, co od Niego otrzymuje. Nie chce udzielać czegoś, czego w
Ojcu nie widzi. Dlaczego?
Oczywiście nie
chodzi o egoizm narzucania swoich myśli i poglądów. Istotą jest logika miłości.
Bóg doskonale wie, co dla nas jest optymalne. Zarazem jest Miłością, która
pragnie przekazać tylko to, co dla nas najlepsze. Wszystkie prośby o coś niezgodnego z Wolą
Bożą, są wołaniem o „coś gorszego” lub wręcz „złego”. Nieraz nie zdając sobie
sprawy, pragniemy jakiegoś dobra, które w rzeczywistości jest dla nas wielkim
złem. Jezus, z troski o nas, nie udziela tego, aby nas uchronić przed krzywdą.
Gdyby wszystkie ludzkie modlitwy zostały wysłuchane, to bylibyśmy bardzo
nieszczęśliwymi ludźmi. Z perspektywy
lat nieraz ewidentnie widać, że namiętny
przedmiot naszych niewysłuchanych modlitw byłby wielką szkodą dla naszego
życia. Są też sytuacje, gdy rzeczywiście
modlimy się o coś właściwego, ale nie otrzymujemy. Tym razem sprawa
dotyczy czasu. Zwłaszcza w przypadku głębokich spraw, gwałtowne uzyskanie
czegoś mogłoby okazać się niszczące. Niezbędne jest także odpowiednie
przygotowanie. Tym razem potrzebna jest cierpliwość. Nasza modlitwa zostanie wysłuchana, ale nie
od razu, lecz w przyszłości, po odpowiednim czasie przygotowania.
W wielu sprawach
nie jest jasne, jaka jest Wola Boża. Gdy ktoś prosi o zdanie egzaminu, może się
okazać, że niezdanie jest w kontekście całości życia lepszym rozwiązaniem.
Wszędzie jednak gdy modlitwa jest prośbą o odejście od grzechu, można być
pewnym, że jest to „w imię” Jezusa. Na przykład człowiek przestał chodzić na
Mszę św. Bóg na pewno pragnie powrotu i pełnego uczestnictwa w Eucharystii.
Ponadto trzeba pamiętać, że wiele modlitw nie jest wysłuchanych, nie dlatego,
że Bóg nie chce czegoś udzielić. Treść modlitwy jest właściwa, ale
niestety na przeszkodzie staje ludzka
wolność. Człowiek odrzuca Boży dar.
Najlepiej zgodnie z
sumieniem kierować błagalne modlitwy do Jezusa. Następnie pokornie wsłuchiwać
się i ufnie przyjmować to, co życie nam przynosi. Najważniejsze, aby spełniła
się „nie-moja wola”, ale „w imię Jezusa” Wola
Ojca w Niebie; to najlepsze życiowe rozwiązanie.
27 kwietnia 2013 (J
14, 7-14)
.