Wigilia… Niepowtarzalny dzień, zwłaszcza
Wieczór. Oczekujemy Boga, który jako Człowiek pragnie przyjść do nas. Czuwamy,
aby Boże Dziecię zamieszkało w naszych sercach…
Najpewniejszą drogą, którą Jezus przychodzi,
jest drugi człowiek. A pośród różnych ludzkich wspólnot, rodzina ma miejsce
szczególne. Nie jest przypadkiem, że dzisiejszy dzień lśni wyjątkowym blaskiem
rodzinnym. W szarej codzienności rodzina często odchodzi na dalszy plan.
Każdy ma swoje sprawy i w rezultacie dom przypomina nieco podróżny hotelik.
Wigilia jest czasem łaski; przynajmniej tym razem dom i rodzina zajmują
centralne miejsce w sercu. Wieczerza wigilijna jest swoistym apogeum szansy
jedności i bliskości. Dlatego warto jak najpełniej otworzyć drzwi swego
rodzinnego domu dla Jezusa. Wszak wszystko dzieje się dzięki Niemu. Ale
oczywiście nie chodzi tu o jakikolwiek przymus. Bóg nigdy nigdzie na siłę się
nie wpycha. Jedynie pokornie i dyskretnie proponuje swą zbawienną obecność. Bez
Jezusa czar i aura wigilijnej wieczerzy błyskawicznie przeminie, rozpryśnie się
jak mydlana bańka. Z Jezusem doświadczymy dwóch pięknych owoców. Jakich?
Przede wszystkim sama Wieczerza Wigilijna nie
będzie jedynie bajkowo-pozornym teatrzykiem, ale głębokim spotkaniem rodzinnym.
Dlatego dobrze pamiętać, aby na początku Wieczerzy odczytać Ewangelię o Bożym
Narodzeniu (Ewangelia według św. Łukasza 2, 1-14), dzielić się opłatkiem zawsze
w trójkę (osoba, której składam życzenia, Jezus i ja) i przed samym posiłkiem
odmówić modlitwę błogosławieństwa tradycyjnych potraw. Z Jezusem te
kilka wigilijnych chwil może przeobrazić się w iskrę, która wywoła święty pożar
w naszym domu i w naszej rodzinie. Akurat tego pożaru nie musimy się obawiać,
ale wręcz możemy go pragnąć…
Tak ukazuje się drugi możliwy owoc, którym jest
trwałe zaistnienie jakiegoś nowego dobra w naszym domu rodzinnym. Wszak cudowne
chwile nie są po to, aby przeminęły, lecz aby wyzwalały trwałe obszary dobroci
i piękna. Wspomniany „święty pożar” jest ogniem miłości, którego udziela Boże
Dziecię, posyłając Ducha Świętego.
W dzisiaj odczytywanej Ewangelii na Mszy świętej
porannej odnajdujemy świetną motywację, dlaczego warto otworzyć się na dar
Ducha Świętego; w czasie Wigilijnej Wieczerzy i w ogóle w ciągu całego roku.
Św. Łukasz Ewangelista pisze: „Zachariasz, ojciec Jana został napełniony Duchem
Świętym i prorokował: Niech będzie błogosławiony Pan Bóg Izraela bo swój lud
nawiedził i wyzwolił” (Łk 1, 67n). Dzięki Duchowi Świętemu, Zachariasz
doświadczył czterech bezcennych darów, które mogą stać się także naszym
udziałem.
Przede wszystkim dostrzegł obecność Boga i oddał
Mu chwałę. Wyśpiewał radosną pieśń uwielbienia, która w tradycji nazywana jest
po łacinie Benedictus. Wspólne wielbienie Boga jest najgłębszym
źródłem budowania wzajemnej jedności duchowej pomiędzy ludźmi. Odrębne światy
coraz bardziej się przenikają i stają się jednym światem. W przypadku domu,
zaczyna płonąć autentyczne ognisko rodzinne.
Następnie Duch Święty pomaga właściwie i zarazem
pozytywnie zinterpretować dotychczasową historię życia, zarówno konkretnej
osoby, jak i powiązanych ze sobą osób. Wyłania się nowy blask rodzinnej
historii. W powiązaniu z tym Duch Święty udziela odwagi, aby bez lęku spoglądać
w przyszłość. Wspólna droga przestaje przygniatać „znakami zapytania”, gdyż na
pierwszy plan zaczynają wysuwać się „wykrzykniki” odkrywanej Bożej Opatrzności.
Odnośnie przyszłości rodziny „pokusa beznadziei” przeobraża się w „konkret
Nadziei”.
Wreszcie Duch Święty sprawia, że na drugiego człowieka obecnego „tu i teraz”
przestaję spoglądać na zasadzie „a kto ty taki?”… Drugi staje się „świętą historią”,
„świętym poprzednikiem”, poprzez którego przychodzi do mnie Jezus. Rodzina
coraz bardziej przeobraża się w „żywą wspólnotę” miłości i wzajemnego szacunku
… Jezu, czuwamy… Wypatrujemy... Poślij nam Ducha Świętego, abyśmy
ujrzeli…
24 grudnia 2013 (Łk 1, 67-79)