Ekstremalne stanięcie „twarzą w twarz” wobec
śmierci. Oto sytuacja graniczna, która bezwzględnie obnaża prawdę
o człowieku. Sytuacja graniczna to stan, w którym śmierć staje się
wysoce prawdopodobna. Nie jest to już abstrakcyjne pojęcie, ale konkretny
zestaw doznań, uczuć i myśli, które przenikają serce, umysł i ciało. Bez cienia
wątpliwości, dotykalna możliwość śmierci wydobywa na światło dzienne
pierwszoplanowe znaczenie miłości przyjacielskiej. To najwyższa forma relacji,
jaką ludzie mogą przeżywać pomiędzy sobą. Zarazem związek taki może zaistnieć
pomiędzy Bogiem i człowiekiem.
Miłość chrześcijańska jest pojęciem szerokim;
zawiera w sobie wszystkie przypadki, gdy respektujemy drugiego człowieka w imię
nauki Jezusa Chrystusa. Przyjaźń odnosi się do węższego kręgu osób. Sytuacje
graniczne pokazują, że mieć przyjaciela to prawdziwie cud nad cuda. Kto znalazł
przyjaciela, prawdziwie bezcenny skarb odnalazł. Zarazem miłość przyjacielska
nie spada z nieba jak doskonale piękny płatek śniegu. Kto pięknie gra na
fortepianie, musi cierpliwie i z zaangażowaniem pracować dzień po dniu nad
doskonaleniem swej wirtuozerii. Miłość przyjacielska, to owoc ciężkiej pracy
pod kierunkiem Wcielonego Boga. Dlatego, kto pragnie poznać smak najgłębszej
relacji, dostępnej dla człowieka, niech czuje się zaproszony do podjęcia
konkretnej drogi, jaką proponuje Jezus Chrystus (por. J 15, 12-17).
Czymże w takim razie jest przyjaźń? W punkcie
wyjścia warto dostrzec prawdę, którą świetnie język polski wychwycił. Otóż
przyjaźń oznacza rzeczywistość bycia „przy-jaźni” drugiego. Jaźń wskazuje na
głębię istnienia „ja” człowieka. Oczywiście nie należy tego „ja” traktować jako
synonim egoizmu. Chodzi o „ja”, które wyraża naszą niepowtarzalną tożsamość;
jest naszym imieniem. Można mówić o przyjaźni, gdy osoby realnie są
„przy-sobie” w sensie duchowej jedności. Trafnie oddaje to formuła: „dwa ciała
w jednym duchu”.
Miarą głębi przyjaźni jest poziom duchowego
zespolenia ze sobą. Jakie cechy powinna posiadać ta przyjacielska duchowa
jedność? Precyzyjną odpowiedź daje nam Ewangelia. Otóż adepci przyjacielskiej
sztuki powinni przyjąć jako „zasadę zasad” wejście w kontemplacyjny dialog
miłości z Chrystusem. Najważniejszym wzorcem nie jest jakiś zestaw idei, ale
konkretna osoba Jezusa. Jezus jest doskonałym przyjacielem każdego z nas. Im
bardziej odpowiadamy na dar Jezusowej Przy-jaźni, tym bardziej jesteśmy zdolni
do realnego bycia przy-jaźni drugiego człowieka. Znakiem, że taki proces się
dokonuje, jest kilka wyrazistych zachowań.
Otóż niezbędna jest wzajemność, „to jest moje
przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali”. Mocne wzajemne zaangażowanie jest
konieczne; podobnie jak potrzeba dwóch nóg, aby człowiek mógł prawidłowo
chodzić. Jest to obustronne „głębokie chcę”, które
jest swoistym „wspólnym boskim ogniem” włożonym w dwa serca. Przy
czym istotą nie jest tutaj wpatrzenie się w siebie, ale do bólu wierne sobie
współ-patrzenie przed siebie. Razem robimy to, co wspólnie przeżywamy jako
fascynujące i imponujące. Nie jest to jakaś bezmyślna
działalność. Przyjaciele wiele energii inwestują w możliwie
najwyższy poziom rozumienia sensu podejmowanego trudu. Z tym
łączy się totalny radykalizm, jeśli chodzi o wzajemną lojalność, dyskrecję,
bezwzględne zachowanie tajemnicy i głęboką ufność.
Najbardziej wiarygodnym znakiem miłości
przyjacielskiej jest realizacja słów Jezusa: „Nikt nie ma większej miłości
od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. Przyjaciel oddaje
swoje życie dla przyjaciela z radością w sercu. To wielki Boski przywilej móc
umierać dla bezcennej osoby, będąc przy-jej-jaźni. Konkretnym
wyrazem takiego codziennego umierania jest rezygnacja ze swego ego dla Jezusa,
który mieszka w jaźni (serce duszy) przyjaciela. Owocem umierania jest wierność
aż do śmierci. Trudna sytuacja nie osłabia przyjacielskiej relacji, ale jeszcze
bardziej intensyfikuje wzajemną współobecność. W skrajnych przypadkach, w mocy
Ducha Świętego, człowiek bez wahania rezygnuje ze swego życia, aby przy-jaciel
mógł dalej żyć. Błogosławieni, którzy znają smak miłości przyjacielskiej.
23 maja 2014 (J 15, 12-17)