Ciemności zła i fałszu… Światło dobra i
prawdy… Chrystus jest Boskim Słońcem, które rozświetla nawet
najpotężniejsze ludzkie mroki. Gdy człowiek „spełnia wymagania prawdy, zbliża
się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu” (por. J 3, 16-21). Serce nasączone prawdą lgnie do Chrystusa. Ewangelia jawi się
wtedy jako „radosne potwierdzenie” dokonywanych wyborów życiowych. Ludzkie
prześladowania i ataki stają się marnym pyłkiem wobec głosu sumienia, poprzez
który Bóg zapewnia o słuszności postępowania. Dusza nasycona światłem miłości
jest tym bardziej szczęśliwa, im bardziej jest zanurzona w odwiecznej Światłości
Chrystusa. Towarzyszy temu odczuwanie harmonii i jedności w sobie oraz w
odniesieniu do Boga i do całego stworzenia.
Sprawa wygląda zupełnie inaczej, gdy człowiek
„dopuszcza się nieprawości”. Wtedy powstaje napięcie pomiędzy ciemnością
grzechu i Światłością Chrystusa. Człowiek nie może trwać długo w stanie silnej
wewnętrznej sprzeczności. Gdy tak jest, następuje szybkie „rozsypywanie się w
kawałki”. Dlatego, gdy człowiek nie chce zerwać z grzechem, pojawia się
reakcja obronna, którą bardzo dobrze opisują słowa: „ludzie bardziej umiłowali
ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki”. Takie zachowanie wprawdzie
doraźnie usuwa poczucie dyskomfortu i moralnego rozdarcia, ale to tylko iluzja
bezgrzeszności i pozorna ucieczka …
Umiłowanie ciemności może przybrać dwie
charakterystyczne postaci. W pierwszym przypadku człowiek odsuwa się od Boga,
aby żyć w świecie własnej moralności. Brak Bożego światła sprawia, że
popełniane „ciemne” nieprawości przestają być dostrzegalne. Przypomina to
sytuację zabrudzonego pokoju, w którym zasłonięto okna i zgaszono światło.
Dzięki powstałej ciemności, na skutek zablokowania światła, brudy przestają być
widoczne. Co więcej, ciemność grzechu zaczyna być nazywana światłością, zaś
Światłość Boga ciemnością. Przykładem takiej sytuacji są przypadki, gdy ktoś po
wejściu w stały cudzołożny związek przestaje korzystać z sakramentów i
całkowicie zrywa kontakt z Kościołem, który zaczyna agresywnie atakować jako
„ciemne średniowiecze”…
Druga reakcja polega na tym, że człowiek nie
chce dostrzec i uznać swych ciemnych nieprawości. Gra przed sobą i przed
innymi, że nadal jest w Światłości Chrystusa. W oczach Bożych grzech istnieje,
zaś człowiek uważa, że żadnego grzechu nie ma. Mając poczucie swej jasności,
człowiek idzie „odważnie” w pobliże Bożej Światłości, aby zademonstrować swą
światłość. W rzeczywistości człowiek tkwi w wielkich ciemnościach i jest lata
świetlne od Boga, a jest przekonany, że jest blisko Boga. Przykładem tego mogą
być sytuacje, gdy ktoś nieustannie poniża i dotkliwie rani drugiego człowieka,
a w kościele prezentuje się jako wzorcowy chrześcijanin, w oczach własnych i
przed innymi.
W realiach życia wciąż popełniamy grzechy. Boża
postawa polega na tym, aby w punkcie wyjścia odważnie uznać ciemność swego
grzechu i zarazem z wiarą wiernie pozostać przy Jezusie jako Światłości.
Pierwszą konsekwencją takiego zachowania będzie bolesne poczucie rozdarcia,
wstydu i upokorzenia. Wszak w Światłości Chrystusa ujawnia się cała czerń
grzechu. Uczucie to można pozytywnie wykorzystać jako środek na drodze do
wzrastania w pokorze.
„Rozładowanie sprzeczności” jest możliwe poprzez
akt szczerego pragnienia odejścia od zła, aby czynić dobro i żyć w prawdzie. W
ten sposób ciemność grzechu jest zanurzana w Światłości Chrystusa. W sercu
powstaje wyzwalająca ulga, którą powoduje Nadzieja przyszłego zwycięstwa.
Dzięki cierpliwej walce duchowej nawet najbardziej „czarny obszar” stopniowo
będzie „jaśniał”, aż dojdzie do stanu, że pojawi się „jasna przestrzeń”,
oświetlona Światłością Chrystusa. Kościół jest w szczególny sposób „salą
szpitalną”, gdzie możemy przychodzić z naszymi ciemnymi chorobami, aby poddać
się naświetlaniu Chrystusowymi laserami. Jeśli w sercu jest pokorne uznanie
grzechów i szczera wola przemiany, Jezus będzie serdecznie ogarniał swym
uzdrawiającym Światłem; pomoże wyjść nawet z największych ciemności grzechu.
Oto propozycja dla każdego człowieka...
15 kwietnia 2015 (J 3, 16-21)