W praktykowaniu wyrzeczeń trzeba bardzo uważać,
aby nie ulec „pokusie skrajności”. Na początku człowiek podejmuje określone
zaangażowanie ascetyczne, mając czystą intencję pogłębiania relacji z Bogiem.
Wyrazem tego są np. znaczne ograniczenia w spożywanych posiłkach. Taki post
jest poważnym wysiłkiem i pochłania duże ilości energii. Zarazem powoli daje o
sobie znać przegłodzenie i pragnienie zaspokojenia doskwierającego braku. W
zależności od siły woli, wewnętrzna determinacja, aby wytrwać może trwać nawet
bardzo długo. Następuje pogłębianie się postawy wyrzeczenia. Zły duch dostrzega
ten trud i sprytnie motywuje do podejmowania jeszcze bardziej radykalnych form
ascezy. Przy okazji podsuwa szereg błędnych poglądów, które w pierwszej
odsłonie sprawiają wrażenie szczytnych idei. Dobrym tego przykładem jest myśl,
że świat materialny jest czymś złym. To generuje sugestię, że „człowiek
duchowy” powinien zminimalizować wpływ cielesnego balastu. Proces zaczyna się
pogłębiać i człowiek coraz bardziej przypomina strunę napiętą do granic
możliwości. W trakcie mogą pojawić się drobne upadki, ale w sumie one jeszcze
intensywniej motywują. Ogólnie rzecz biorąc, powstaje swoista budowla skrajnego
wyrzeczenia. Przy braku doświadczenia, sytuacja taka nie może długo trwać. W
pewnym momencie następuje załamanie. Struna zbyt mocno naciągnięta po prostu
pęka. Co to konkretnie oznacza?
Ni mniej ni więcej, swoiste zanurzenie się w to,
co stanowiło dotychczasowy przedmiot wyrzeczenia. Człowiek popada w drugą
skrajność. Wcześniej była totalna rezygnacja, teraz zaś następuje gwałtowne
przekroczenie zwyczajnych norm konsumpcji. Uprzedni niedobór jest
zastępowany przez nadmiar. W przypadku jedzenia, małe ilości spożywanego dotąd
pokarmu przeobrażają się w wielkie ilości pochłanianych produktów. Jest to
spektakularne przejście od jednej skrajności do drugiej. Tym razem zły duch
zdecydowanie osłabia wolę i wręcz wpycha w „korkociąg używania”. Z tym łączy
się bolesne odczucie upadku i przegranej, co z kolei wyzwala stan beznadziei i
poczucie utraty swej wartości.
Gdy człowiek jest wygłodzony, w aspekcie
fizycznym organizm chce jak najszybciej nadrobić zaistniałe braki i
popada w nadmiar. Głębiej jednak rzecz biorąc, pokusa ma na celu zniszczenie
wewnętrznego pokoju i zerwanie relacji człowieka z Bogiem. Po pierwszych
upadkach najczęściej następuje powrót do pierwotnego radykalizmu. Nawet jeszcze
bardziej wzmocniony, w związku ze zjawiskiem „karania siebie”. Podjęte
wyrzeczenie nie zostało zrealizowane. Dlatego należy nałożyć sobie karę.
Najprostszym sposobem jest doraźna intensyfikacja podjętego wyrzeczenia. Ale to
z kolei powoduje na nowo narastanie głodu. Powstaje swoisty „diabelski krąg”.
Dodatkowo zły duch oczernia przedmiot rezygnacji. Nieudane posty odnośnie
jedzenia prowadzą do niechęci, czy wręcz do nienawiści wobec produktów
żywnościowych. Wszak to przez nie nastąpił duchowy upadek i niemożność radzenia
sobie z samym sobą. Jedzenie, wręcz całe Boże stworzenie przestaje być pięknym
i dobrym znakiem Bożego aktu stwórczego; staje się symbolem szatańskich
oddziaływań. Efekt jest tragiczny. Człowiek traci Boga, piękny świat i popada w
beznadzieję.
To dobrze tłumaczy, dlaczego w tradycji zakonnej
surowo zakazuje się prywatnych, radykalnych form ascezy. Nikt nie może
indywidualnie, bez otrzymania zgody kompetentnej osoby, podejmować własnych,
radykalnych postów. To nie są żarty. Przy braku doświadczenia, dodatkowe
wyrzeczenie może zamiast przybliżyć do Boga, skutecznie oddalić i zniszczyć samego
człowieka. Jednocześnie nie oznacza to oczywiście negacji wymagających
wyrzeczeń. W wielu przypadkach stanowiły one środek do zbudowania heroicznej
świętości. To oczywiste, postawa wyrzeczenia jest niezbędna na drodze
autentycznej wiary. Nigdy nie można jednak zapomnieć o wielkiej pokusie złego
ducha, który chce targać człowiekiem od jednej skrajności do drugiej. Aby tego
uniknąć, poziom wyrzeczeń powinien być optymalnie skorelowany z możliwościami
na danym etapie drogi duchowej. Znakiem „świętej ascezy” jest wzrastający pokój
serca, miłość do Boga, dziękczynienie za swe życie i zachwyt nad pięknem
świata. Duchu Święty, prowadź…
4 lipca 2015 (Mt 9, 14-17)