Bóg w swej odwiecznej Mądrości i Miłości
przygotował dla każdego najlepszy projekt życia. Niestety, człowiek ma wiele
słabości i ograniczeń: zatwardziałość serca, nierozważne wybory, brak postawy
słuchania, uleganie złym wpływom środowiskowym czy też nieudolność w
odczytywaniu głosu sumienia. To wszystko może spowodować poważne kłopoty i
życiowe komplikacje. Człowiek obiera bowiem ścieżki, które mniej lub bardziej
oddalają się od pierwotnej drogi, przygotowanej i zaproponowanej przez Boga Ojca.
Miłosierdzie Boże nigdy jednak nie obraża się i
nie skazuje grzesznika na proces samozatraty. Nawet w przypadku największych
powikłań i zagmatwania, z Miłującego Serca płyną łaski, które pozwalają
realizować życie możliwie najlepiej w zaistniałych realiach. Nie jest to
sytuacja idealna, ale optymalna w danej sytuacji. Nie można zapomnieć, że jedno
zło ciąży do kolejnego zła. Bóg wciąż od nowa pomaga, aby nie odejść jeszcze
bardziej, lecz maksymalnie zbliżyć się do wzorcowego projektu. Niewłaściwa droga
może stać się jeszcze bardziej zagmatwana lub bardziej uporządkowana. Bóg jest
realistą i bierze pod uwagę konkretną rzeczywistość, a nie postulowany
abstrakcyjnie ideał. Zarazem ten ideał wciąż pozostaje aktualny jako ostateczny
cel, ku któremu warto zdążać.
Cierpliwa dobroć Boża powodowana jest także tym,
że na życiowe wybory konkretnego człowieka wpływ mają także czynniki od niego
niezależne: rodzina, środowisko, ogólna sytuacja społeczna. Ten zewnętrzny
kontekst staje się często powodem poważnych utrudnień w odczytywaniu
pierwotnego Bożego planu Miłości. W konsekwencji mają miejsce wybory i decyzje,
które obiektywnie rzecz biorąc nie są właściwe. Odpowiedzialność indywidualna
za dany błąd lub grzech jest ograniczona. Nie zmienia to jednak faktu, że realizowana
droga życiowa nie jest zgodna z Bożym zamysłem. Najważniejsze, aby w każdej
chwili obrać kierunek, który pozwoli realizować Wolę Bożą. Mówiąc inaczej,
potrzeba nieraz wręcz heroicznego „powrotu do źródeł”.
W wymiarze całego Kościoła pięknie pokazał to
Sobór Watykański II. Kościół pokornie uznał, że w ciągu wieków w różnych
obszarach odszedł od wierności ewangelicznemu przesłaniu. Status „Bożej sprawy”
zyskiwało często to, co tak naprawdę nie było dziełem Boga, lecz ludzkim
wytworem, produktem ludzkiego egoizmu i światowych relacji społecznych. Stąd
pojawiło się inspirowane przez Ducha Świętego potężne wołanie o powrót do
źródeł chrześcijaństwa. Tym najgłębszym źródłem jest Ewangelia, która doskonale
wyraża odwieczną prawdę objawioną o Jezusie Chrystusie. Czerpiąc z tego
doskonałego wzorca, można powiedzieć, że Bóg wypisuje w sercu każdego
człowieka jego niepowtarzalne odzwierciedlenie Ewangelii. W głębi serca
człowieka jest Księga Ewangelii, do której powinien dotrzeć. Tyko ta święta
„lektura w sercu” pozwoli ujrzeć niepowtarzalny „czysty drogowskaz”,
niezabrudzony brudem świata.
Wiele lat temu doświadczyłem w sumieniu
głębokiego wezwania, aby powrócić „do początku”. Wielu ludzi, którzy znali
mnie, było zaskoczonych, że podjąłem z taką determinacją drogę pustelniczą.
Pojawiło się zdziwienie, że zrezygnowałem z dotychczasowej intensywnej
aktywności akademickiej i duszpasterskiej, aby rozpocząć „nowe życie”. Takie
zaskoczenie jest uzasadnione jedynie w kontekście pewnego okresu
życia. Gdy sięgniemy „do początków”, wtedy odsłania się odmienny
obraz. Droga pustelnicza nie jest dla mnie czymś nowym, ale stanowi podjęcie
pierwotnej tożsamości. Dostrzegam teraz wyraźnie, że w rdzeń mego istnienia
wpisana jest Ewangeliczna Księga Samotności. Mówiąc inaczej, podejmując życie
pustelnicze stałem się prawdziwie sobą. W ten sposób powracam do źródłowego
planu Bożego, jaki w swej odwiecznej miłości Bóg zechciał mi ofiarować. Jestem
wdzięczny Bogu za potrzebne siły i łaski, które pozwoliły mi
zakwestionować wiele misternie konstruowanych obszarów życia. Warto, aby runęły
nawet największe budowle, jeśli tyko będzie to pomocne w rozbłysku pierwotnego
zamysłu Boga. Błogosławione odejście od świata. Za wstawiennictwem Maryi i
wszystkich świętych, niech Bóg będzie uwielbiony w darze życia pustelniczego …
7 lipca 2015 (Mt 9, 32-38)