Życiodajne słowo



                Mieć czyste myśli… Doświadczać wewnętrznego pokoju… Podejmować dobre decyzje… Oto pragnienia, które z pewnością nosimy w naszych sercach. Nieczyste myśli, duchowe rozchwianie i bezsensowne wybory to smutne objawy choroby duszy. Lepiej nie poddawać się takim destrukcyjnym procesom, bo w miarę upływu czasu „stan piekielny” będzie narastał. Walka wewnętrzna z wszelką nieczystością i chaosem ma sens, gdyż pozwala panować nad destrukcyjnymi żądzami. Pożądania, gdy nie są brane w karby, stają się coraz liczniejsze i coraz bardziej intensywne. Konsekwencją tego jest zło, które sukcesywnie ogarnia, zniewala i paraliżuje wnętrze. Tragedia polega na tym, że choroba dotyka i destabilizuje „centralny układ duchowy”. To coś znacznie poważniejszego niż uszkodzenie centralnego układu nerwowego.

                Co w takim razie czynić, aby mieć przejrzysty umysł, sprawną wolę  i serce wypełnione pokojem? Najlepszą profilaktyką i terapią jest regularne zażywanie słowa Bożego. Jesteśmy stworzeniami, które potrzebują nieustannie dopływu nowej energii, która płynie od Stworzyciela. Dzieło stworzenia nie jest aktem jednorazowym, ale polega na nieustannym podtrzymywaniu w istnieniu przez Stwórcę. Bóg realizuje ten proces poprzez swoje słowo. Ten przekaz stwórczej mocy dokonuje się poprzez Pismo Święte, wewnętrzne natchnienia, znaki czasu oraz innych ludzi. Dlatego warto maksymalnie otwierać się na te strumienie życiodajnej energii. 

Gdy regularnie słuchamy i czytamy Pismo Święte, słowo Boże wnika do naszego wnętrza. Nie jest najważniejsze rozumienie, ale sam fakt przyjmowania Boga w siebie poprzez wchłonięte zdania.  Gdy zażywamy jakiś lek, wtedy poprzez niego do naszego organizmu docierają określone substancje służące zdrowiu; nawet, gdy nie wiemy, jak to się dzieje. Wsłuchiwanie się w głos sumienia pozwala odbierać natchnienia, które inspirowane są przez Ducha Świętego. Przypomina to otwieranie okna pokoju, aby wpuścić regenerujące powietrze. Ważna jest także uwaga skierowana na wydarzenia, które mają miejsce w naszym życiu lub w otaczającym świecie. Nie jest to zestaw absurdów, ale zewnętrzna ekspresja pewnej wewnętrznej logiki. Wszystko, co zaistnieje, jest przenikane przez Bożą Opatrzność. Właściwe odczytywanie znaków czasu pozwala przyjąć w siebie potężne strumienie specyficznych Bożych łask, które w danym czasie i w danej przestrzeni przepływają. 

Bóg przemawia także z mocą poprzez ludzi, których stawia na naszej drodze. To mogą być „przypadkowo” spotkane osoby, osoby stale obecne w naszej codzienności lub ci, którzy wspierają nas poprzez posługę duchowego towarzyszenia. W dwóch pierwszych przypadkach z reguły ktoś „coś” po prostu powie, a my doświadczymy dotknięcia głębokich strun w naszym wnętrzu. Jest to Boże działanie w nas poprzez czyjeś zwyczajne słowa. W trzecim przypadku trzeba podkreślić, że to Bóg ma przemawiać, a nie człowiek. Dlatego znakiem dobrego kierownika duchowego jest to, że jedynie pokornie przekazuje doświadczane natchnienia i rozumienia, w pełni szanując wolność słuchającego. Taka atmosfera stwarza optymalne warunki, aby słuchający nie był poddawany jakiejkolwiek ludzkiej presji, lecz mógł zgodnie z sumieniem poprzez fizyczne słowo kierownika duchowego odczytywać duchowe słowo, które przekazuje Jezus Chrystus. 

Gdy na różny sposób przyjmujemy słowo Boże, wtedy Bóg sprawia, że nasze myśli są stopniowo i sukcesywnie oczyszczane. Z biegiem czasu w naszym myśleniu jest coraz mniej chorych pomysłów i nieczystych pragnień. Wszelkie brudy są po prostu usuwane przez Najczystszą Wodę Żywą, jaką jest Jezus, Słowo Wcielone. Bóg dociera wtedy do największych głębin serca. Dzięki temu nasza najgłębsza podstawa egzystencjalna zyskuje Boski „punkt podparcia”. To powoduje psychiczną i duchową stabilność, której przejawem jest pokój serca. W takim sercu rodzą się mądre decyzje, które w różnych sytuacjach prowadzą do dobra, a nie do zła.

Jezus obiecuje, że ci, którzy słuchają słowa i przyjmują je, „wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny” (por. Mk 4, 1-20)… Pamiętajmy o tej fascynującej obietnicy.


27 stycznia 2016 (Mk 4, 1-20)