Życie
ludzkie jest przeogromnym misterium… Pojawia się wielkie pytanie o sens
istnienia. Dlaczego lepiej być aniżeli nie być? Jak pogodzić miłość Boga z koniecznością
ludzkiego cierpienia? Czy wiara w bycie kochanym ma jakiekolwiek poważne
uzasadnienie?
Słowa pomagają w przeżywaniu tych bolesnych zmagań.
Ale są w stanie wyrazić jedynie pewien obszar doświadczeń i rozumień. Jeśli
chcemy wniknąć w najgłębsze pokłady bytowania, konieczne jest milczenie. Gdy
usta milkną, wtedy w sercu zaczyna rozbrzmiewać tajemnicza mowa. Ale to nie
oznacza, że pomiędzy słowem i milczeniem jest sprzeczność. Takie myślenie
byłoby koszmarnym nieporozumieniem. Jedno i drugie jest potrzebne. Zarazem w
tej relacji istotne znaczenie ma czas i ponad-czasowość.
Słowa pozwalają wyrazić i uporządkować myśli, które
wypełniają wnętrze. Zarazem spisywane i wypowiadane słowa mają moc wyzwolić
nowe myśli. Wspaniale, gdy nie chcemy pozostawać na powierzchni, lecz odważnie
usiłujemy zmierzyć się z rzeczywistymi problemami. Zawsze jednak dojdziemy do
pewnej granicy, poza którą trzeba pokornie uznać istnienie niewyrażalnego
świata. W ten sposób ujawnia się przedziwna moc milczenia. Można powiedzieć, że słowo jest
niezbędnym wstępem, który potem domaga się kontynuacji w postaci milczenia. Bez
odpowiedniego wprowadzenia, milczenie byłoby nadmiernym ciężarem, a nawet
groziłoby doświadczeniem unicestwiającej pustki. Gdy jesteśmy przygotowani,
możemy zamilknąć, aby wsłuchać się w głos Ducha Świętego, który delikatnie
porusza najgłębsze struny naszej duszy.
W tym milczącym trwaniu istnieją dwa podstawowe
źródła nowych rozumień. Pierwszy strumień łączy się pamięcią słów, które do nas
wcześniej dotarły. Gdy słowa dotyczą kwestii ponadczasowych, pomimo upływu
czasu wciąż trwają. Co więcej, nasze rozumienie tych słów staje się obecnie
pełniejsze niż dawniej. Możemy czerpać ze zbiorów tego, co usłyszeliśmy i
przeczytaliśmy. Gdy wchodzimy w stan milczenia, wtedy powstaje przestrzeń
ciszy, która pozwala bardziej wchłonąć otrzymane wcześniej słowo. Można
powiedzieć, że dzięki milczeniu zaczyna się kolejny etap życia wcześniej
poznanego słowa. To stwarza świetne warunki, aby słowo zaczęło bardziej
przeobrażać nasze serce. Musimy pokornie pamiętać, że nawet przeczytanie
różnych tekstów ze zrozumieniem intelektualnym nie oznacza jeszcze, że
absorbujemy otrzymywane treści. Gdy w trakcie pielgrzymki nawiedzamy święte
miejsca, żadną miarą nie oznacza to jeszcze, że czujemy „duszę” tych miejsc.
Tak więc milczenie jest niezastąpionym środkiem,
który pozwala wydobyć rzeczywistość ukrytą pod osłoną dotąd poznanego słowa.
Występuje tu swoiste uwiecznienie przeszłości. Ludzie umierają, ale pozostają
słowa, którymi z serca podzielili się… Choć będzie brak nowego słowa, to
dawniejsze słowo może „teraz” jeszcze głębiej mówić niż „kiedyś”, gdy tylko
serce tego zapragnie i zechce z zapałem się wsłuchiwać… Kolejne słuchanie i
czytanie „tego samego”, a zarazem „zupełnie nowego”…
Drugi strumień dotyczy tajemniczego zetknięcia
ludzkiego serca z Sercem Boga. Milczenie jest „świętym klimatem”, który
umożliwia wejście w swoisty bezsłowny rezonans rozumień. To znaczy nie jesteśmy
w stanie wyrazić tego, co przeżywamy, ale zarazem jak najbardziej doświadczamy
tajemniczej rzeczywistości, którą Bóg objawia. Ten stan duchowy jest obecny tym
pełniej, im bardziej jesteśmy radykalnie nakierowani na Boga. Pięknym tego
przykładem jest św. Jan Chrzciciel, który był „mężem prawym i świętym” (por. Mk
6, 14-29). Jego męczeństwo rewelacyjnie wydobywa prawdę, że zamilknięcie na
skutek śmierci z miłości do Boga nie gasi słowa, ale umożliwia jego dalszy
żywot mocą Ducha Świętego. W ten sposób ujawnia się głęboka więź pomiędzy
milczeniem i umieraniem w Bogu. Śmierć może mieć charakter dosłowny, w sensie
fizycznym, lub symboliczny. Śmierć symboliczna oznacza, że fizycznie człowiek
nadal żyje, ale w sensie duchowym staje się umarły dla świata. To oznacza, że
fizyczne słowo ustaje, ale potem Duch Święty poprzez zaistniałą śmierć sam bezpośrednio
przekazuje człowiekowi o otwartym sercu treści, które pragnie i potrzebuje.
Wielka jest tajemnica umierania, słowa i milczenia.
5 lutego 2016 (Mk 6,
14-29)