Tęsknota, dotykająca najgłębszych pokładów duszy. Zewnętrzne zawieruchy,
jeszcze bardziej wyzwalające wołanie wnętrza. Tak, serce spragnione jest
pokoju. Ale droga do jego zdobycia nie jest łatwa. Najczęściej próby uzyskania
pokoju ograniczają się do czysto zewnętrznych lub powierzchownych działań.
Pokój jest wtedy definiowany jako brak wojny. Zwycięzca narzuca swoją wolę
przegranemu. Pozornie wszystko może pięknie wyglądać. Ale we wnętrzu wrze.
Często tak wiele wysiłku wkładanego w różne dyplomatyczne zabiegi. Uścisk dłoni
przypieczętowujący zawarte porozumienia. Przez pewien czas zadowolenie z
uzyskanego pokoju. Ale po pewnym okresie następuje kolejny wybuch. Odsłania się
rzeczywiste napięcie, które istniało w ludziach. Bardzo dobrym obrazem takiego
zewnętrznego pokoju jest czynny wulkan. Na zewnątrz spokój, ale im głębiej, tym
bardziej wrze.
Na tej zasadzie niejednokrotnie budowany jest pokój w domach rodzinnych.
Nie ma wzajemnego wsłuchania i szczerego dialogu. Dominuje przymus i stosowanie
wymogów bez tłumaczenia. Istniejący pokój jest konsekwencją lęku. Dziecko,
małżonek niewiele mówi z obawy o reakcję pozostałych domowników. W rezultacie
występuje złudny pokój, który jednak wcześniej czy później rozsypuje się jak
domek z kart. Na lęku i strachu nie zbuduje się autentycznego pokoju.
Bardziej wewnętrzna propozycja pochodzi z myśli stoickiej. Stoik pozostaje
niewzruszony nawet wtedy, gdy świat dokoła się wali. Stoicki pokój jest
niewrażliwością na wszystko, co wzburza ducha i powoduje silne reakcje
uczuciowe. Stoicka rezerwa wobec emocji wywarła przez wieki duży wpływ na myśl
chrześcijańską. Wskazuje się tutaj zwłaszcza na cztery namiętności, które
uniemożliwiają wewnętrzny pokój: rozkosz, smutek, pożądanie i strach. Rozkosz
jest owocem doświadczenia przyjemności, która jednak przemija. Smutek powstaje,
gdy człowiek doznaje przykrości. Pożądanie jest doświadczeniem braku i
niepewnym zdążaniem ku jego zaspokojeniu. Strach łączy się z niepewnością wobec
tego, co może się wydarzyć.
Istnieje także „pancerny” pokój. Charakteryzuje się zimną obojętnością
wobec doświadczeń innych ludzi. Pomimo bezmiaru cierpienia w świecie,
egoistyczny kokon pozwala zachować stan zadowolenia i spokoju. Nie ma wyrzutów
sumienia. Dobrą ilustracją jest tutaj scena, gdy jakiś człowiek zostaje
napadnięty, a przechodzień z pokojem przechodzi obok, nie interesując się losem
ofiary.
Wspomniane rodzaje pokoju przynoszą
pewne doraźne rozwiązanie. Nie przenikają jednak do głębi duszy. Pod
wierzchnimi warstwami iluzorycznego pokoju skrywają się pokłady niepokoju, co
znajduje ujście w różnorakich formach złości i moralnego zła.
Człowiek sam sobie nie jest w stanie
dać autentycznego pokoju. Daru tego może udzielić jedynie Bóg. Nie jest
przypadkiem, że jako swoisty życiowy testament, Jezus Chrystus wypowiada słowa:
„Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję”
(J 14, 27). Oto prawdziwy pokój, który
odpowiada na najgłębsze tęsknoty serca. Nie ma tu iluzorycznej zgody,
egoistycznej obojętności i stoickiej beznamiętności. Człowiek otwiera swe serce
i w odpowiedzi doświadcza daru obecności Jezusa Chrystusa.
Ta święta obecność przezwycięża wszelkie lęki. Zarazem nawet największe wichury
codzienności nie są w stanie dotrzeć do głębi duszy, gdzie panuje swoista Boża
cisza oceanu. Bóg bowiem jest głębiej w nas niż my sami w sobie. Praca
człowieka nie polega na tym, aby samemu taki pokój stworzyć. Sens trudu wyraża
się w przyjęciu udzielanego nam daru. Nie ma potrzeby konstruowania pokoju.
Wystarczy otworzyć ufnie serce na pokój,
który Jezus nam daje. Taki święty pokój ma potężną moc promieniowania dobrem.
Już samo wejście w obszar takiego Chrystusowego pokoju wewnętrznie przemienia i
wypełnia harmonią. Człowiek doświadcza, że odnajduje to, czego najbardziej
pragnie…
Jezu Chryste, nawet pośród najciemniejszych
chmur "pseudopokoju", wprowadzaj nas w głębiny Twego „Niebiańskiego”
pokoju!
30 kwietnia 2013 (J 14, 27-31a)