W człowieku jest głębokie pragnienie wewnętrznej
harmonii i pokoju. Przed oczami ukazuje się witraż, w którym
różnokolorowe szkiełka tworzą piękny wizerunek. Znamienne, że cała ta wielka
różnorodność tworzy spójną całość, która wyzwala w sercu odczucie ukojenia i
porządkującej jedności. Zarazem umysł odkrywa pewną główną myśl, która niejako
dominuje ponad wielorakimi wątkami pobocznymi. Niestety, w realiach codzienności,
życie wielu ludzi bardzo często nie przypomina harmonijnego witrażu, ale
rozbitą szybę samochodową, której poszczególne kawałki po wypadku porozlatywały
się na wszystkie strony. Co zrobić, aby przejść od stanu rozbijającego chaosu
do pełnej pokoju harmonii?
Przede wszystkim pragnienie
nie może ograniczać się do mglistego marzenia. Niezbędna jest pełna
determinacji decyzja: decyduję się na „życie sensowne”, rezygnuję z „życia
bezsensownego”. Taka deklaracja teoretycznie wydaje się oczywista, ale niestety
w praktyce bardzo często przedmiotem namiętnej adoracji jest „absurd nasz
codzienny”. Nawet jeśli do takiego koszyka powrzucamy różne pobożne czynności,
to prawdę mówiąc, niewielka korzyść z tego płynie. Nawet najpiękniejsze
modlitwy są wtedy przemielone z innymi rzeczami i pozostaje
chaotyczna mieszanka.
„Wybór sensu” pomaga przyjąć fundamentalną
prawdę o funkcjonowaniu człowieka. Otóż człowiek jest tak skonstruowany, że
potrzebuje jednej zasadniczej wartości. Jest to wartość, wobec której wszystko
inne ma znaczenie drugorzędne i służebne. Jeśli będą jakieś dwie najważniejsze
wartości, które są równorzędne, to następuje schizofreniczne rozbicie. A jeśli
jeszcze więcej, to psychika zaczyna się po prostu rozsypywać. Nieustanne
konflikty i sprzeczności wyniszczają wtedy wewnętrznie. Tak rodzi się
znerwicowanie, depresja, frustracja; konsekwencją czego stają się somatyczne
problemy ze zdrowiem. Psychiczne napięcie umiejscawia się w ciele, zwłaszcza w
jego najsłabszych miejscach. Oczywiście takiej okazji nie przepuści szatan,
który zaczyna sobie podporządkowywać przestrzeń ducha. Dlatego Jezus
mówi krótko i jasno: „Nikt nie może dwom panom służyć” (Mt 6, 24).
Wewnętrzny pokój jest możliwy tylko i wyłącznie
dzięki posiadaniu „jednego pana”. Spełniając ten warunek, niektórzy działają
nawet z wielką siłą i skutecznością. Ale niestety, nieraz kryje się za tym
śmiertelna pokusa. Tym jedynym „panem” jest bowiem „Mamona”, czyli jakaś
materialna wartość, która jednak zniknie w momencie śmierci; doraźny zysk, ale
za cenę zaprzedania duszy diabłu. Zewnętrznie może być wielka sprawność
działania, ale duszę ogarnia zniewalająca chciwość, pazerność i
paradoksalnie coraz większe poczucie niezaspokojonego głodu.
Widząc to śmiertelne niebezpieczeństwo, Jezus
zachęca, aby służyć prawdziwemu Panu, którym jest Bóg. To opcja
życiowa, która przynosi optymalne owoce. Przede wszystkim następuje wewnętrzne
uporządkowanie człowieka, które łączy się z doświadczeniem ukojenia i
zaspokojenia. Nie jest to stan tymczasowy, ale trwały, który pozostanie na
wieczność. Dzięki realnej obecności Boga w sercu człowiek przezwycięża błędne
poczucie bycia opuszczonym i porzuconym. Odkrywa, że istnieje Wszechmocny
Ojciec, który wie, czego nam potrzeba. Takie przekonanie pozwala zyskiwać zdrowy
dystans do rzeczywistości. Nawet największe problemy otrzymują co najwyżej
status „drugorzędny”. Nie stają się „najważniejszym bożkiem”, który nie daje
spać po nocach.
Takie podejście chroni przed wysublimowaną
pokusą nadmiernej troski. Ten „nadmiar przeżywania” nic realnie nie daje, a
jedynie stanowi ciężar psychicznie osłabiający. Znakiem dobrego poziomu troski
jest po prostu podejmowanie danej pracy, ale bez jakiegoś dodatkowego
„zamartwiania się”. Takie czarne myśli są jak czarne chmury, które szatan
podsuwa, aby zasłonić człowiekowi Słońce Jezusa. Sensowna troska to życie na
zasadzie „tu i teraz”. Nie oznacza to postawy nieodpowiedzialności. Biorę pod
uwagę dostępne informacje odnośnie przyszłości, ale potem angażuję się w
teraźniejszość. Dzięki temu możliwie najlepiej przygotowuję przyszłość.
Gdy Bóg jest najważniejszy w życiu, wtedy
pragnienie duchowego witraża przestaje być pustym marzeniem…
harmonia i pokój serca stają się coraz bardziej konkretną
codziennością… Niech Boży pokój naszych serc będzie teraz wsparciem
Dzieła Pokoju na Ukrainie!...
2 marca 2014 (Mt 6, 24-34)