Co jest przyczyną złego lub
dobrego samopoczucia? Oczywiście powodów może być wiele. Ale najczęściej
cała odpowiedzialność spada na drugiego człowieka, na zewnętrzne
otoczenie. Nie tędy jednak droga! Najgłębszym korzeniem „pnia i korony” moich
odczuć jest bowiem moje myślenie. Przy czym nie chodzi jedynie
o jakieś wyrywkowe myśli, ale o cały sposób interpretacji świata. Warto tu
wyróżnić trzy charakterystyczne sposoby myślenia: „ograniczony”,
„luzacki” i „trzeźwy”.
W
przypadku myślenia ograniczonego przed oczami wyłania się obraz konia z
klapkami na oczach. Taki koń widzi jedynie wąziuteńki fragmencik świata przed
sobą. Nie ma żadnej szerszej perspektywy. Specyfika tego myślenia polega na
tym, że „moja wizja” jest jedynym słusznym światopoglądem. Każda myśl „spoza
klapek” automatycznie zyskuje status fałszywej, kłamliwej i heretyckiej. Obowiązuje
bezkompromisowa zasada: „Inaczej znaczy gorzej”. W Kościele tacy ludzie
zachowują się w stylu: „Kto nie myśli jak ja, jest wrogiem Kościoła i
antychrystem”. Pod przykrywką „słusznych przekonań” tak naprawdę
nieustannie pulsuje wulkan egoistycznej pychy, który wybucha, gdy tylko „coś
nie podpasuje”.
Wyraziście ilustruje to ewangeliczny fragment,
gdy rozwścieczeni „ludzie czystej wiary” chcą zabić Jezusa (Por. Łk 4, 24-30).
Dlaczego? Chrystus ośmielił się bowiem wskazać na fakty w historii Izraela, gdy
Bóg poprzez proroków (Eliasz i Elizeusz) udzielił pomocy i daru uzdrowienia
poganom (wdowa w Sarepcie Sydońskiej i Syryjczyk Naaman). Celem wypowiedzi było
wyjaśnienie, że Bóg pragnie zbawić wszystkich ludzi. Ale mieszkańcy Nazaretu
odebrali to jako bezczelne postawienie pogan wyżej od
Żydów. Zaprezentowali klasyczny przykład ograniczonego myślenia. W
ich rozumieniu tylko Żydzi, jako przedstawiciele narodu wybranego, mieli prawo
doświadczać Bożych darów i przywilejów. Kto uważał choć trochę
inaczej, otrzymywał stygmat „wroga” i „bluźniercy”, którego trzeba zabić, aby
oczyścić przestrzeń z brudnego myślenia i zachowania.
Przeciwieństwem
„żałosnych klapek” jest myślenie „luzackie”. Tym razem, najprościej rzecz
ujmując, wszystko jest dopuszczalne i dozwolone. Dominuje slogan:
„daj na luz”. Pojęcia Bożej prawdy i dobra nie mają tu większego znaczenia.
Liczy się tylko to, co jest wygodne i użyteczne w danych konkretnych
okolicznościach. Pismo Święte nieustannie wskazuje, że taki styl myślenia
prowadzi do samozagłady.
Jezus
reprezentuje trzeci rodzaj myślenia, które możemy określić mianem „trzeźwego
myślenia”. Specyfika tej postawy polega na tym, że człowiek posiada własny jasno
określony pogląd. Jednocześnie prezentuje dwa ważne przekonania. Otóż
zdecydowanie neguje pomysły, które godzą w godność osoby ludzkiej. Zarazem daje
prawo do istnienia odmiennym poglądom, które respektują człowieka. We
wspomnianej wypowiedzi, Jezus, szanując swych rodaków, chciał wskazać, że Bóg
przychodzi z pomocą wszystkim, którzy szczerze Go szukają. Bóg nie obdarowuje
tych, którzy stawiają żądania jedynie w oparciu o przywileje, które
otrzymali.
Jezus zaprasza do trzeźwego myślenia; takie
myślenie szanuje każdego człowieka i dopuszcza istnienie różnych poglądów na tę
samą sprawę. Wierny uczeń Jezusa ma pełną świadomość, że Kościół jest
przestrzenią dla różnych myśli. Słowem Chrystusa może być piękny głos na scenie
i westchnienie cierpienia w ukryciu. „Inaczej myślący” nie oznacza automatycznie
„heretyk”. Zarazem istnieją granice, poza którymi występuje już niezgodność z
nauką Jezusa.
Myślenie
ograniczone powoduje trwałe „emocjonalne podminowanie”. Człowiek tak
myślący przypomina wulkan, który nieustannie w środku wrze i co pewien
czas wybucha oburzeniem, nie dając sobie rady z napięciem emocjonalnym.
Myślenie „luzackie”, po ewentualnym początkowym „bezstresowym życiu”,
przekształca się z czasem w wewnętrzne pogubienie i uczuciowe rozbicie. Tylko
trzeźwe myślenie pozwala uzyskać trwały stan naturalnej wewnętrznej równowagi.
Wówczas Duch Święty wypełnia serce miłującym pokojem, który z czasem daje coraz
głębsze ukojenie i orzeźwienie ...
24 marca 2014 (Łk 4, 24-30)