Co robić, aby nie popaść w życiowe zagubienie?
Jak uniknąć bezsensownego dryfowania „tam i z powrotem”? Szukając
odpowiedzi, warto dostrzec interesującą prawdę. Otóż człowiek prawidłowo
funkcjonuje tylko wtedy, gdy posiada „święty punkt odniesienia”, z pomocą
którego sensownie porusza się przez życie. W doświadczeniu świętości szczególne
znaczenie odgrywa rzeczywistość „świętej przestrzeni”. Nie jesteśmy
duchowymi aniołami, ale istotami duchowo-cielesnymi, mocno osadzonymi w
przestrzeni. Dlatego potrzebujemy konkretnego zewnętrznego zakotwiczenia, aby
nasze wnętrze mogło duchowo rozwijać się. Możemy wyróżnić trzy fundamentalne
rozumienia „świętej przestrzeni”.
W sensie najbardziej ogólnym, cały otaczający
nas świat jest „świętą przestrzenią”. Uświęcenie jest konsekwencją Boskiego
aktu stworzenia. Kontemplacja pozwala zyskiwać intuicję istnienia Świętego
Stwórcy. Warunkiem dostrzegania świata jako „świętej przestrzeni” jest to, aby
nie być w kajdanach nieustannego biegu. Dopiero kontemplacyjne zatrzymanie się
pozwala doświadczyć faktu: „jestem w rękach Boga”. Świat nie jest „przypadkowym
chaosem”, ale „świętą harmonią”.
Dla chrześcijanina szczególne znaczenie mają
„święte przestrzenie dla Jezusa”, zwane kościołami lub kaplicami. To miejsca
specjalnie przeznaczone na modlitwę. Gdy obecny jest Najświętszy Sakrament,
możemy mówić o największej intensyfikacji świętości. Wspominając dzisiaj
rocznicę poświęcenia Bazyliki Laterańskiej, przeżywamy prawdę, że każdy kościół
jest świętym przybytkiem Boga. Wielką pomocą jest posiadanie szczególnie
umiłowanego kościoła/kaplicy, gdzie stale uczestniczymy w Eucharystii. W ten
sposób zyskujemy „świętą przestrzeń”, która staje się naszym wyjątkowym domem.
Uczestnictwo w Mszy Świętej w stałym ukochanym miejscu bardzo pomaga w
nawiązaniu intymnej więzi z Jezusem.
Gdy chrześcijanin podejmuje głębokie życie
wiary, wtedy nieodzowna staje się „domowa święta przestrzeń”. Chodzi o miejsce,
które potocznie nazywane jest „kącikiem modlitwy”. Największy duchowy efekt
uzyskamy wtedy, gdy „kącik” ten zyska rangę miejsca „świętego świętych”. Co to
znaczy? Jest to „skrawek przestrzeni”, który zostaje wyłączony ze
świeckiego użytku. Tutaj przychodzimy, aby po „opuszczeniu świata” spotkać się
„sam na sam” z Bogiem. Zbliżając się do tego „totalnego sacrum”, w sercu powinniśmy
usłyszeć słowa, które Bóg na Synaju wypowiedział do Mojżesza: „Zdejmij
sandały z nóg, gdyż miejsce na którym stoisz, jest ziemią świętą” (Wy 3,
5). Jest to niezwykłe wezwanie, które pomaga odczuć klimat wyjątkowego
spotkania z Bogiem w realiach zwyczajnej codzienności.
Aby zasmakować „misterium sacrum”,
kontemplujmy postawę Jezusa, który pałał ogromną troską o świątynię swego Ojca
w Jerozolimie. Dlatego z przejęciem wołał: „Nie róbcie z domu mego Ojca
targowiska” (por. J 2, 13-22). Gorliwość o poszanowanie świętości Bożego domu
wręcz „pożerała” Go. Właśnie z taką Jezusową gorliwością trzeba troszczyć się o
„święte miejsce” w swym domu. Dla mnie takim najświętszym miejscem jest Kaplica
w Eremie. Uprzednie zdjęcie butów przed wejściem do niej jest rytuałem,
który zawiera w sobie głębokie przesłanie uwrażliwiające: „Za chwilę wejdziesz
w przestrzeń największej świętości”. Bogu dziękuję, że mam Najświętszy
Sakrament w Kaplicy. Ale przeżycia świętości miejsca każdy może doświadczyć u
siebie w domu. Istotna jest postawa serca, które przed wejściem do umiłowanego
świętego miejsca słyszy Boskie: „Zdejmij sandały”. Najlepiej, gdy ukorzeniu
serca towarzyszy fizyczne zdjęcie butów. Wszak nie tylko przenośnie, ale
dosłownie zamierzamy wejść w „święte Boże terytorium”.
„Święte miejsce” można przyrównać
do „kotwicy”. Dopiero z pomocą fizycznego zakotwiczenia możemy prowadzić
rzeczywistą pracę duchową. Ten święty obszar staje się punktem odniesienia. Tu
możemy zyskiwać pokój serca i ochronę przed światowymi sztormami. Jednocześnie
otwiera się droga, aby dogłębnie przyjmować prawdę, że Ciało Jezusa jest
najdoskonalszą świątynią Boga. Kto deprecjonuje znaczenie „miejsca świętego”,
popada w iluzję bycia bezcielesnym aniołem. Życiowe doświadczenie zaś pokazuje,
że kto zachowuje się jak bezcielesny anioł, ten kończy jako cielesny
nie-anioł... Niezbyt ciekawa perspektywa. Dlatego przykładajmy wielką wagę do
„świętej przestrzeni”!
9 listopada 2014 (J 2, 13-22)