Dar dziecka

 
Dziecko ma serce pełne ufności i czystości.  W swej głębi, jest pięknym obrazem Boga. Jednocześnie dziecko nie wzrasta w próżni, ale pośród dorosłych. Od pierwszych chwil podlega niestety oddziaływaniu wielu negatywnych wpływów. Obrazuje to przejmująca historia, którą opowiedział mi pewien człowiek, wieloletni „mieszkaniec” różnych więzień.

Od urodzenia spotykał się ze złością swej matki, która często nadużywała alkoholu. Po odpowiednim przeszkoleniu, zaledwie w wieku kilku lat, zaczął być wysyłany na zarobek. Nie chodziło o pracę, ale o kradzież. Normalna praca była bowiem przedstawiana jako rzecz dla głupich.  A jak się kończyły te wyprawy? „Porażką” lub „sukcesem”. „Porażka” była wtedy, gdy wracał do domu z pustymi rękoma. Słyszał wtedy ciąg przekleństw na swój temat. Mógł jednoznacznie odczuć, że jest złym dzieckiem. Reakcja matki była zupełnie inna po „sukcesie”, gdy przynosił do domu skradzione rzeczy. Słyszał  wtedy słowa pochwały, zaś wspólne picie alkoholu było nagrodą za zasługi dla rodziny. 

Takie dzieciństwo miał  pewien człowiek. Na szczęście jako dorosły wszedł na drogę autentycznego dobra. Jak wspomina, wszystkiego musiał się uczyć od nowa. Wielkim odkryciem było na przykład zrozumienie sensu słowa „sprawiedliwość”. Przez całe lata sprawiedliwość oznaczała dla niego właściwe podzielenie tego, co wcześniej się ukradło… 

Ta historia niesie bezcenne przesłanie. Nieustannie przypomina o wielkiej odpowiedzialności przed Bogiem za dzieci. Bóg w szczególny sposób przychodzi poprzez dziecko, które jest Jego piękną ikoną. Dziecko obdarza wielkim zaufaniem. Wspaniale widać to w przypadku opisanego człowieka. Uważał kradzież za dobro zaś brak kradzieży za zło. Dlaczego? Bo tak został nauczony przez swą matkę i z ufnością otrzymane zasady życiowe realizował. Dopiero jako dorosły odkrył, że jest zupełnie inaczej. Nawet pod warstwą nagannych zachowań, kryła się piękna dziecięca ufność i czystość. Nie jest przypadkiem, że Jezus powiedział: „Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Mk 10, 15).

Święta Teresa z Lisieux pięknie odmalowała w swej autobiografii cnotę dziecięcej ufności. Wierzący jest jak dziecko, które całą swą ufność pokłada w Bogu. Dziecięctwo Boże to jedyna droga do Nieba. Gdy popatrzeć na wielkich świętych, to nigdy nie robili z siebie z poważnych mędrców. Uważali się za nieporadne dzieci, które ufnie oddają się do dyspozycji dobremu Bogu. Z kolei prezentowanie się z majestatyczną powagą na twarzy jest w pierwszej odsłonie rzeczywiście znakiem poważnej dorosłości. Gdy jednak głębiej spojrzeć, to taka postawa okazuje się, delikatnie mówiąc, zabawna a nawet śmieszna. 

Warto wlać sobie troszkę oleju do głowy. Nie mam być jak „dorosły”, który pozjadał wszystkie rozumy świata i ufność pokłada tylko w swojej mądrości. Mam być jak dziecko, które z ufnością powierza się Bogu. To nie oznacza w żaden sposób postawy infantylnej, której przejawem jest na przykład nieodpowiedzialność. 

Z ufnością ściśle łączy się postawa dziecięcego poszukiwania i nieustannego uczenia się. Pokusa dorosłego polega często na przekonaniu, że już odnalazł prawdę. Wierzący sądzi, że już bardzo dobrze poznał Boga i zasady wiary. Niewierzący z kolei uważa, że już znalazł własne definitywne wytłumaczenie otaczającej rzeczywistości.  W tym kontekście, dziecko niesie w sobie bezcenne przesłanie dla wszystkich ludzi; niezależnie od prezentowanego poglądu na świat. Prawda jest Nieskończona. Dlatego chodzi o to, aby nieustannie poszukiwać. Kto szuka, odnajduje wciąż coś nowego. Kto nie szuka, traci nawet to, co już odnalazł. W ten sposób dziecko staje się bezcennym obrazem na drodze do Boga. Wiara staje się coraz bardziej czysta. Przestaje być poleganiem na własnym rozumie. Najważniejsza staje się Mądrość i Miłość samego Boga. 

25 maja 2013 (Mk 10, 13-16)