„Szukać dziury w całym”, sformułowanie,
wyrażające jakże smutne zachowanie.
Można zrobić setki dobrych rzeczy, zostanie to przemilczane. Ale gdy tylko
pojawi się jakiś „najmniejszy punkt zaczepienia”, niektórzy rzucają się wtedy
jak żarłoczne sępy. Uważają się za
kontrolerów spraw wszelakich. W rzeczywistości kierowany zarzut jest
najczęściej całkowicie niesłuszny.
Tak naprawdę, ukazywana słabość jest wyrazem złośliwości. Stanowi pretekst, aby
wykazać swą mądrość i włożyć z satysfakcją „raniącą szpilkę”. Nieraz celem
uderzenia jest nawet zniszczenie. Ta niska żądza skrywana jest pod płaszczykiem
troski o szczytne wartości. Gdy ktoś wiele godzin ciężko pracuje i kilkanaście
minut usiądzie, to można powiedzieć, że w danej chwili nic nie robi. Z tego zaś
można wyprowadzić stwierdzenie ogólne, że ktoś nie pracuje. Choć dany fakt jest
prawdziwy, powstaje wielkie przekłamanie. Najsmutniejsze jest to, że człowiek,
który złośliwie szuka dziury w całym, odsłania brak Chrystusowego Serca. Ludzie
tego pokroju, śledzili Jezusa, aby pochwycić Go na słowie i zniszczyć. Pod
maską wiary w Boga, kamienne serce, które zabija.
Ewangelia zaprasza nas do podjęcia całkowicie
odmiennej drogi. To droga Najświętszego Serca. Jezus przybliża tę postawę przy
pomocy wzruszającej przypowieści. Wskazuje na dobrego pasterza, który wyrusza
na poszukiwania jednej zagubionej owieczki, choć ma nadal przy sobie
dziewięćdziesiąt dziewięć. Gdy zguba się odnajduje, pasterz woła z radością:
„Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła” (Łk 15, 6). Dobry
pasterz jest obrazem samego Jezusa. Jego doskonale miłujące Serce jest pełne
piękna, prawdy i dobroci. Całkowicie odmienna postawa niż w przypadku
bezdusznych „tropicieli zła”.
U ludzi naśladujących Jezusa słabość nie jest
pretekstem, aby poniżyć, zranić, uderzyć czy zniszczyć. Ewentualny brak staje
się wielkim zaproszeniem, aby przyjść z pomocą. Pasterz o dobrym sercu
prezentuje dwa wzruszające zachowania. Najpierw szczerze zaczyna szukać. Gdy ma
wrażenie zaistnienia słabości, to przede wszystkim pokornie sprawdza cały
kontekst. Nie usiłuje przyłapać na jakimś słowie lub uczynku. A jeżeli już coś
realnie jest na rzeczy, to stara się działać z jak największą delikatnością. Miłujące
serce zawsze troszczy się o drugiego. Stara się go ochronić i wesprzeć. Zamiast
prymitywnej satysfakcji i szpilki, pokorny szacunek. Tym razem słabość staje
się pretekstem do wsparcia drugiego. W ten sposób objawia się bogactwo serca,
które wypełnione jest dobrem.
Drugie zachowanie to radość po odnalezieniu. Niektórzy
szukają, ale potem wpadają w moralizatorski ton. Zarozumiałe: „A nie mówiłem”.
Pasterz z Jezusowej przypowieści koncentruje się na radości. Najważniejsze jest
to, że zaginiona owieczka się odnalazła. Nawiązując do życia, wspaniale, gdy coś sprawiającego
wrażenie błędu, okazuje się w pełni właściwe. Ileż pozornych sprzeczności
generowanych przez złośliwych ludzi! A nawet jeśli pojawił się błąd lub grzech,
to miłujące serce cieszy się ze zwycięstwa Miłosierdzia.
Jezus ma Przepiękne Serce. Dlatego ufnie ciągnęli do
Niego najwięksi grzesznicy i celnicy. Uczeni w Piśmie i faryzeusze swą
„pobożnością i mądrością” odpychali. Dla nich grzesznicy byli materiałem do
poniżania i demonstrowania własnej wyższości.
Znakiem Chrystusowego serca jest postawa współczucia.
To coś zupełnie innego niż moralizatorska pycha lub poniżająca litość. Pycha
pokazuje swą wyższość, mówiąc bezpośrednio: „Jesteś gorszy”. Litość ma
zewnętrzną formę współczucia, ale wewnętrznie nadal jest traktowaniem drugiego
z góry jako „pogubionego biedaczka”.
Współczucie wyraża się w pokornym współodczuwaniu. W przestrzeni Serca Jezusa
dokonuje się pełne miłości, troski i szacunku współprzenikanie ludzkich
serc.
7 czerwca 2013 (Łk 15, 3-7)