Zdjęcie, z którego św. Teresa z Lisieux spogląda na eremitę w celi Eremu
Powiedzmy szczerze, dostała porządnie w kość od niektórych kochanych sióstr. Ale wszelkie upokorzenia znosiła z wdzięcznością i traktowała to jako piękny prezent. W tym duchu, w 1895 roku oddała się na „całopalną ofiarę miłosiernej miłości łaskawego Boga”. Gdy rok później zapadła na śmiertelną chorobę, doświadczyła wielkich cierpień fizycznych i udręk duchowych. Świadectwo całokształtu swych życiowych zmagań pozostawiła w bezcennych rękopisach (m.in. „Dzieje duszy”, „Żółty zeszyt”). Świętą „kropką nad i” były ostatnie słowa, które wypowiedziała z ujmującym uśmiechem na twarzy: „Boże mój, kocham Cię”.
„Mała droga” ufnej miłości, to naprawdę niesamowita propozycja, która pozwala stawać przed Bogiem z „pustymi rękami”. Poczucie własnej słabości i grzeszności nie oznacza tu w żaden sposób dyskwalifikacji i spisania na straty. Wręcz przeciwnie, to świetna sytuacja wstępna, aby z ufnością rzucać się w ramiona Miłosiernego Boga. Doświadczana nędza nie oddala, ale wspaniale może przybliżać do Jezusa. Gdy bez żadnych zasług z ufnością przybiegamy do Chrystusa, wtedy On wypełnia naszą pustkę swą Boską Obecnością. Tak oto zostaje przezwyciężona niszcząca pokusa kontemplacji swego „beznadziejnego ja” lub „pysznego ja”.
Na „małej drodze” celem kontemplacji jest tylko i wyłącznie Miłosierna Miłość Dobrego Boga. Od tego, czy „przed chwilą” nastąpił jakiś wielki grzech, czy jakiś chwalebny uczynek, bez porównania ważniejsze jest to, że „za chwilę” może nastąpić ufne wtulenie się w ramiona Miłosiernego Ojca. Gdy w Ewangelii uczniowie doświadczyli czegoś, co im się nie spodobało, zapytali Jezusa: „Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?”. Ale Jezus „zabronił im”. Nie pojęli tego, co św. Tereska świetnie uchwyciła. Jezus nie przyszedł po to, aby ognistym płomieniem oskarżenia i potępienia zniszczyć grzesznego człowieka. Wręcz przeciwnie, całym Sercem zapragnął przyjść z pomocą biednemu grzesznikowi.
Boży Płomień Miłości wypala grzech, aby w ten sposób oczyszczony człowiek mógł cieszyć się wolnością i szczęściem. Św. Tereska zachęciła swym życiem, aby nie popadać w beznadzieję. Bez sensu jest także pyszna postawa imponowania Bogu i sobie uzyskanymi osiągnięciami. „Mała droga” zachęca, aby pokornie uznać swe słabości i ufnie zwrócić się do Jezusa o pomoc. Nie potrzeba pysznych zasług, ale pokornego „Boże, kocham Cię i chcę być z Tobą”. Bóg wypełnia takie ufne serce miłością.
Tak, miłość stała się najgłębszym powołaniem życiowym św. Tereski: „O Jezu, moja Miłości, nareszcie znalazłam moje powołanie: moim powołaniem jest miłość!” . Takie pokornie miłujące serce staje się prawdziwie misyjne. Taka dobra duszyczka nie ocenia, ale serdecznie staje się „bratem” i „siostrą” dla każdego człowieka. Autora słów „Bóg umarł”, wielkiego ateistę F. Nietzschego, nazywała swym „biednym braciszkiem”. Żyjąc zamknięta w fizycznej klauzurze, dzięki sercu otwartemu na nieograniczoną duchową Przestrzeń Miłości, św. Tereska stała się wielką patronką misji…
Św. Tereso z Lisieux, módl się za nami...
The photo from which St. Thérèse of Lisieux looks at the hermit in the hermitage cell.
Św. Tereso z Lisieux, módl się za nami...
The photo from which St. Thérèse of Lisieux looks at the hermit in the hermitage cell.
St. Thérèse is one of the patron saints of the Hermitage. “The little
way” of St. Thérèse of Lisieux has been particularly important for the hermit
since the time he spent in seminary and he has always found there a lot of
inspiration, first as a seminary student and then as a priest and a hermit. The
author of that unusual “spiritual path” lived in the years 1873 to 1897 in
France. She started preparing her original concept of a journey through an
earthly life to the Eternity in her family home where she experienced the gift
of her parents’ sanctity. From the
time she was 16, St. Thérèse
continued her spiritual searches in the Carmel in Lisieux where she took
the name of Thérèse of the Child Jesus and the Holy Face (popularly known as
little Thérèse).
Let us honestly state, she took some hard knocks from
a few of her beloved sisters from the convent. However, Thérèse put up with all of the humiliations with gratitude and she
treated them as a beautiful gift. In this spirit, in 1895, she gave herself
entirely as “a burnt offering to the Merciful Love of Graceful God.” When a
year later she developed a terminal illness, Thérèse experienced great physical and spiritual sufferings. She
left a testimony of all her lifetime struggles in her priceless manuscripts
(e.g. “The Story of a Soul”, “Yellow Notebook”). Her last words uttered with an
engaging smile on her face became a holy seal of her life: “I love you, my
Lord”.
“The little way” of trustful love is truly an amazing option which lets
us stand in front of God “with empty hands”. The awareness of our own weakness
and sinfulness does not mean here being disqualified or written off. On the
contrary, it is a great starting point enabling us to throw ourselves into the
arms of Merciful God. The misery we experience, instead of moving us away from
Jesus, brings us much closer to Him. When we run to him trustfully with no
achievements, with nothing to boast about, then He can fill our emptiness with
His Divine Presence. In that way a destructive temptation to contemplate our
“hopeless” or “haughty” ego is overcome.
On “the little way” the only
aim of contemplation is Merciful Love of Good God. Much more important than a
sin or a praiseworthy deed which occurred “a moment ago”, is the fact that
“just in a moment” we can trustfully cuddle up in the arms of Merciful Father.
When in the Gospel the disciples experienced something they did not like, they
asked Jesus: “Master, do you want
us to call down fire from
heaven and burn them all up?” But Jesus did not let them do it. They did not
understand what Thérèse grasped
in such a masterly way. Jesus did not come to destroy a sinful man with fire of
accusation and condemnation. Just on the contrary, with His whole Heart, He
wished to bring help and comfort to a poor sinner.
A Divine Flame of Love burns a
sin off, so that a man purified in that way can enjoy freedom and happiness. St
Thérèse showed us with her life how not
to give in to hopelessness. On the other hand, the haughty attitude of
impressing God and others with our achievements does not make any sense either.
“The little way” encourages us to recognize humbly our weaknesses and to turn
trustfully for help to Jesus. Instead of haughty merits, what we need is a
humble statement: “My Lord, I love You and I want to be with You”. And God
fills such a humble heart with His love.
Yes, love became St Thérèse’s deepest life
vocation: “O Jesus, my Love, I have found my vocation at last: my vocation is
love!” Such a humbly loving heart truly turns into a heart of a missionary. A
person of such goodness does not judge others, but kindly becomes “a brother”
and “a sister” for everybody. She called F. Nietzsche, an atheist who
announced: “God is dead”, “her poor brother”. Spending her life in a physical
enclosure, due to her heart open to unlimited spiritual Space of Love, St
Thérèse has become a great patron saint of missions…
St. Thérèse of Lisieux pray
for us…