Jaki sens ma post?



Czy post pomaga w relacji z Bogiem? Tak i nie… Post jest skarbem duchowym, gdy jest właściwie realizowany. Ale może nawet oddalić od Boga, jeśli pojawiają się nieprawidłowości. Jezus mocno podkreślał, że najważniejsza jest ofiara w sercu, a nie zewnętrzne praktyki. Jego uczniowie poprzez ascetyczny umiar wyraźnie odróżniali się od solidnie poszczących faryzeuszy i uczniów Jana Chrzciciela. Ci drudzy, wedle ówczesnej mentalności religijnej, akcentowali zewnętrzne akty ascetyczne. Dlatego uczniowie Jana zapytali Jezusa: „Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?” (por. Mt 9, 14-15).

Odpowiadając, Jezus wskazał na istotny sens i znaczenie postu: „Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im oblubieńca, a wtedy będą pościć”. Gdy człowiek  zapomina o pierwotnym sensie podejmowanej działalności, wtedy jej skutki mogą być radykalnie odmienne od zamierzonych. W świetle wyjaśnień Jezusa warto uświadomić sobie kilka niebezpieczeństw duchowych związanych z postem.

Pierwsze polega na tym, że poszczący koncentruje cały swój wysiłek na wymiarze zewnętrznym. Najczęściej jest to ograniczenie ilościowe bądź jakościowe odnośnie jedzenia. Otóż taka praktyka postna będzie owocna tylko wtedy, gdy pomoże w wewnętrznej przemianie. Na przykład mniejsze obciążenie żołądka ułatwi głębszą modlitwę, co wzmocni więź z Bogiem i zwiększy wrażliwość na cierpienie drugiego człowieka. Bez przemiany serca zewnętrzne ograniczenia będą jedynie oszukiwaniem siebie i ewentualnie przejawem obłudy wobec innych.

Następnie, im większe akty rezygnacji, tym większa pokusa pychy. Post jest nieraz traktowany jako swoista forma potwierdzania swej wartości i swoich możliwości. Ludzkie „ja” ma potężną moc i jest w stanie zmotywować człowieka to wielkich poświęceń, aby potem czerpać z tego narcystyczną satysfakcję: „Ależ jestem silny i lepszy od innych!”. Taką postawę prezentowali w większości faryzeusze, którzy oceniali ludzi na podstawie zewnętrznie dostrzeganych aktów ascezy.  Jest to tragiczna pomyłka. Jeśli poprzez post człowiek staje się bardziej pyszny, najczęściej nieświadomie, to jednocześnie oddala się od Boga. Bóg jest tylko tam, gdzie jest pokora. Zdrowym objawem Bożego ascety jest coraz głębsze poczucie swej niegodności, pokorne uniżenie przed Bogiem i szacunek zwłaszcza dla człowieka, który nie pości.

Wreszcie post jest praktyką, której celem jest wyzwolenie w sercu tęsknoty za Bogiem. W poście tkwi wielki potencjał duchowy. Dlatego do gry wchodzi szatan, który  albo będzie zniechęcał do postu, albo będzie chciał spowodować zło poprzez podjęte praktyki ascetyczne. Jedna z metod złego ducha charakteryzuje się zachęcaniem do pozornie dobrych wyrzeczeń, które po ich zrealizowaniu spowodują bardzo dużo zła. Ktoś na przykład nieroztropnie mocno ograniczy jedzenie i potem z osłabienia popełni w pracy błąd, który spowoduje czyjeś nieszczęście. Dlatego każdy poważny post, pomijamy drobne wyrzeczenia, powinien mieć pieczę kapłańskiego błogosławieństwa. To pomaga „wyłapać” ewentualne „szatańskie pomysły” i jest źródłem niezbędnej łaski, aby poprzez podejmowany trud wchodzić w pokorną relację miłości z Jezusem.

Post w Duchu Świętym pomaga pogłębiać trwałą więź z Bogiem i jest źródłem obfitego błogosławieństwa. W tym kontekście Wielki Post nie jest tylko czasem „okresowej akcji”, po czym wszystko wraca do „dawnej normy”. Wielki Post jest swoistą „trampoliną łaski”, która ułatwia „wystartowanie” z dobrymi rzeczami, do których trudno było się wcześniej zmobilizować. Wspaniale, jeśli w ramach postanowień wielkopostnych ktoś podejmie np. codzienną lekturę Pisma Świętego, której dotąd nie było, i stanie się to potem stałą praktyką życiową. Każde wyrzeczenie ma na tyle sens, na ile umożliwi trwałą przemianę serca w kierunku dobroci. Najgłębiej chodzi o to, aby jak najpełniej otworzyć swe serce na tajemnicę Jezusowego Krzyża i przygotować się z miłością na przyjęcie Chrystusa Zmartwychwstałego. 

20 lutego 2015 (Mt 9, 14-15)