W życiu fundamentalną sprawą jest realizacja
jasno wyznaczonego celu. Jeżeli człowiek tylko „żyje, bo żyje”, to zaczyna
powoli się rozpływać. Staje się bezbarwny i zaczyna przypominać nijaką potrawę,
do której nie dodano przypraw. Wszystko rozchodzi się na różne strony i pozostaje
łapanie różnorakich doraźnych zaangażowań. Istniejący Boży plan siłą rzeczy
pozostaje niejako w stanie uśpienia. Bóg bardzo mocno respektuje udzielone
człowiekowi prawo do wolności i autonomii. Nieraz nawet z nadmiarem pokazuje,
iż prawdziwa miłość nie podejmuje nachalnej ingerencji w życie ukochanej osoby.
Co więcej, Bóg nawet nie zniewala w obszarze myśli i wewnętrznych przekonań.
Gdyby chciał, mógłby bez większych problemów od razu wypisać w naszej duszy „czarno
na białym”, co mamy robić. Tak właśnie robią liczne firmy marketingowe, które
nie pozostawiają żadnych złudzeń w kwestii tego, co mamy kupić i produkt jakiej
firmy będzie najlepszy.
Miłość Boża jest do szaleństwa dyskretna, co nie
znaczy zakryta. Gdy Bóg widzi pełną determinację, aby rozpoznać jego święty
projekt, z radością go oznajmia zainteresowanemu człowiekowi. Najczęściej
stopniowo, ale coraz jaśniej i wyraźniej. Jest jednocześnie spokojny, że nie
narusza wolności w sanktuarium sumienia. Sam bowiem jego posiadacz wyraziście
deklaruje pragnienie poznania tego projektu. Dlatego naprawdę warto z całych
sił chcieć rozpoznać wolę Bożą odnośnie swego życia. Nie można jednak stawiać
żadnych warunków i dawać wstępnych sugestii. To wprowadza poważne zakłócenia na
linii komunikacji z Prawdą Nadprzyrodzoną.
Gdy już ta prawda jest odsłonięta, wówczas życie
nabiera smaku poprzez całkowite zaangażowanie się w realizację poznanych Bożych
sugestii. Angażuję całe swe serce w realizację powołania i konkretnych działań,
które z niego wynikają. Ujmujące jest świadectwo św. Jana Pawła II w
książce „Pamięć i tożsamość”. Mocno podkreślił, że realizował swoje życie jako
misję otrzymaną od Boga. Dlatego oddał się całkowicie, gdyż miał głębokie
wewnętrzne przekonanie, że podejmuje zadania, które pochodzą od Boga.
Nie można powiedzieć, że to coś normalnego dla
papieża, ale w przypadku zwykłych ludzi jest całkiem inaczej. Tak bardziej
banalnie i bez szczytnych haseł. Według Bożej Mądrości niezwykłą misją życia
może być nawet sprzątanie ulicy. Kiedyś czytałem niesamowite świadectwo
człowieka, który od lat sprząta ulice. Na tej pracy koncentruje się całe jego
życie. Bez cienia przesady, sprzątanie ulic stało się dla tego człowieka
życiową misją; bez wątpienia to konkretna droga do wielkiej świętości.
Tak! Trzeba odnaleźć sens swego życia i
całkowicie się oddać jego realizacji. Dla mnie tym sensem jest życie jako kapłan
i pustelnik diecezjalny. Pragnę poprzez
kontemplację oddawać chwałę Bogu i wypraszać zbawienie dla świata. Określenie
„pustelnik” nie jest figurą literacką, która metaforycznie obrazuje pewne
życiowe preferencje. Tu chodzi o jak najbardziej konkretne bez żadnych
przenośni bycie pustelnikiem, który po prostu mieszka w pustelni i wpisuje się
w wielowiekową tradycję życia pustelniczego. Czuję własną niemoc i nieporadność,
ale jestem spokojny. Bóg dając pragnienie, daje także środki do jego
realizacji. Aby jak najpełniej przyjąć wszelkie łaski, powierzam się całkowicie
Maryi.
Boże dziękuję Ci za pasję życiową, którą mi
dajesz. Dziękuję Ci za dar bycia pustelnikiem, który w pustelni oddaje Tobie
chwałę i wyprasza łaski dla sióstr i braci żyjących w świecie. Maryjo Bramo
Niebios, módl się za nami ...
1 lipca 2013 (Mt 8, 18-22)