Zobaczył drobne zarysowanie na lakierze samochodu,
którym przyjechała żona. Wyniknęła z tego wielka kłótnia. Ciężka artyleria
poniżających słów, które z miłosierdziem nie miały nic wspólnego. Rzeczywiście
pojawiło się niewielkie uszkodzenie na lśniącej karoserii. Ale czy to
wystarczający powód do późniejszego złamania kilku przykazań Dekalogu? Z kolei
w innej sytuacji rodzinnej, kobieta gorliwie bierze udział w różnych
nabożeństwach i charytatywnych akcjach. Jednocześnie w domu dzieci najczęściej
zastają pustą lodówkę. Mama tak jest zajęta wielkimi dziełami Bożej Miłości, że
aż nie ma już kompletnie czasu na takie banalne szczegóły jak przygotowanie
zdrowych posiłków dla dzieci. Czy ten drobny szczegół braku jedzenia w lodówce
nie odsłania czasem jakieś smutnej iluzji trwania w Bożej Miłości?
Tak!
Życie człowieka wypełniają zarówno drobne sprawy, jak i kwestie o wielkim znaczeniu
moralnym i duchowym; porysowane samochody, zakupy w markecie, głębokie miłosne
wyznania, heroiczne decyzje, Msze Święte. Jak widać w zaprezentowanych
sytuacjach, w tym wszystkim można całkiem nieźle się pogubić. Warto zwrócić
uwagę na relację pomiędzy tymi obiektywnie drobnymi i poważnymi
kwestiami. Trzeba rozróżnić sprawy drobniejsze i ważniejsze. W tym świetle
pojawiają się dwie niebezpieczne tendencje.
Pierwsza polega na tym, że człowiek koncentruje
się tylko na tym, co zewnętrzne. Wtedy nawet malutki szczegół może
uróść do rangi sprawy życia i śmierci. Widok rysy na samochodzie staje się
wtedy niczym obraz zbombardowanego domu. Rzeczywisty drobny błąd lub niewielka
słabość stają się powodem poważnych oskarżeń moralnych. Jezus mówi takiemu
człowiekowi: „przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda”. Na tym polegała i
polega obłuda wszelkiej maści faryzeuszów. Taki człowiek rozlicza
niemiłosiernie kogoś z drobnej niedoskonałości, a w rzeczywistości sam popełnia
poważne przewinienia, połyka „wielbłąda ciężkiego grzechu”. Druga
odsłona tej obłudnej postawy polega na tym, że człowiek jest przekonany o
realizacji wielkich duchowych spraw. Może być zapatrzony w Wielką Miłość Boga
do tego stopnia, że aż nie dostrzeże malutkiego biedaka umierającego z głodu
przed jego oczami. Błąd lub grzech polega tu na zapomnieniu, że wielkie dzieła
realnie dokonują się poprzez bardzo drobne szczególiki. Głęboka miłość do
dziecka wyraża się na przykład poprzez zrobienie banalnych zakupów, aby potem
przygotować kanapki do szkoły.
Tak
więc nie jest dobrze troszczyć się tylko o drobne sprawy, a pomijać
podstawowe zasady moralne. Błędem jest także pomijać szczegóły, sądząc,
że tylko poważne sprawy się liczą. Aby uniknąć tych pułapek, otrzymujemy w
Ewangelii drogowskaz Słowa Bożego. Nasz Mistrz stwierdza: „Bo
dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze
jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a
tamtego nie opuszczać” (Mt 23, 23). Rewelacja! Najważniejsze jest wnętrze
człowieka, w którym powinna być „sprawiedliwość, miłosierdzie i wiara”. Istotę
stanowi miłość i szczera dobra intencja w sercu. Wtedy dokonuje się swoisty cud
roztropności. W zależności od sytuacji człowiek bardzo dobrze rozpoznaje, co
należy koniecznie czynić, a co można lub trzeba pominąć.
Gdy w sercu jest miłość,
wtedy rysa na lakierze nie jest powodem do obelg, ale może np. wyzwolić
serdeczne: „kochanie, nic się nie stało”. Ewentualnie jakaś przyjacielska
porada na przyszłość. Zdrowy dystans do szczegółu. Z kolei w innej sytuacji,
miłość w sercu doskonale rozpoznaje, że troska o zwyczajne codzienne potrzeby
dzieci i współmałżonka jest konieczna, aby móc mówić zgodnie z prawdą: „Jestem
wierząca. Kocham Boga”.Panie, pośród splotu wielorakich spraw, pomagaj nam zdążać drogą mądrej Miłości...
27 sierpnia 2013 (Mt 23,
23-26)