Trzy światła z przeszłości. Ich niezapomniany
blask rozbłyska z nową mocą w dzisiejsze Wspomnienie Wszystkich Wiernych
Zmarłych. Bezcenne świadectwo wiary w Zmartwychwstałego Chrystusa. A cóż to za
światła?
Otóż kiedyś odwiedziłem
starszą kobietę, której mąż właśnie zmarł. Byłem nastawiony na klimat smutku i
konieczność pocieszenia. Ku memu zaskoczeniu, drzwi otworzyła osoba o jak
najbardziej pogodnym obliczu i trudno było dopatrzeć się oznak przygnębienia.
Była to żona zmarłego. Pomyślałem, że pomiędzy nimi źle się układało i dlatego
śmierć była jedynie powierzchownym zdarzeniem. Nic bardziej błędnego w mej
tępej głowie! W rozmowie okazało się, że przez ostatnie lata owa kobieta
naprawdę wkładała wielki trud w opiekę nad swym cierpiącym mężem. Codziennie
poświęcała wiele czasu na wykonywanie niezbędnych opatrunków i wszelką doraźną
pomoc dla schorowanego męża. Wyrażała się o nim z ujmującą czułością i bardzo
szybko dało się odczuć autentycznie głęboką miłość małżeńską. Miłująca ofiarność
wyrażała się w cierpliwej, codziennej opiece fizycznej, połączonej z głębokim
duchowym wsparciem. Źródłem mocy w podejmowaniu codziennego krzyża była
wiara w Jezusa Chrystusa.
Gdy więc nastąpiła śmierć
męża, owa kobieta nie przeżyła tego jako zerwanie relacji. W jej rozumieniu
dokonała się „jedynie” zmiana sposobu dalszego bycia razem w Bogu. Dlatego
miała całkiem pogodną twarzą. Jednocześnie w duchu dobrze rozumianej miłości,
bardziej zależało jej na szczęściu męża, aniżeli na zaspokojeniu własnego
pragnienia jego fizycznej obecności. W tym świetle, moment
śmierci męża przeżywała jako wyzwolenie dla niego z wielkiego
ziemskiego cierpienia i wejście w stan upragnionego Wiecznego Szczęścia.
Cieszyła się Szczęściem męża… Jakże bezcenne świadectwo i wzmocnienie na drodze
chrześcijańskiej wiary w Zmartwychwstanie.
W sercu i umyśle zachowuję
jeszcze żywo dwie sceny z pogrzebów. Na jednym z nich żona zmarłego była ubrana
w jasny strój. Z jej twarzy emanował jakiś nadprzyrodzony pokój. Dotąd zawsze
spotykałem się z tym, że zwłaszcza najbliżsi byli ubrani na czarno, aby wyrazić
żałobny nastrój. Rozmowa po pogrzebie pokazała, że nie był to jakiś rodzaj
ekstrawagancji. Jasny (prawie biały) strój żony zmarłego odzwierciedlał
zewnętrznie jej wewnętrzną wiarę w Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Była
pewna, że jej mąż, ubogacony wiatykiem (ostatnią Komunią świętą) na drogę do
Wieczności, na pewno w Chrystusie zmartwychwstanie. Wszak sam święty Paweł
zapewnia, że "jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim
również żyć będziemy" (Rz 6, 8). Biel pięknie obrazuje tę Wieczną
Światłość przyszłego życia w Domu Ojca.
I jeszcze jeden epizod,
będący niejako pogłębieniem „teologii bieli”. Otóż na jeszcze innym pogrzebie,
po włożeniu trumny do wykopanego dołu, członkowie najbliższej rodziny zmarłego
przynieśli naczynie z ziarnem. Zamiast ziemi, każdy wrzucił ziarna zboża. Potem
mogli to uczynić inni. Ja tez rzuciłem garść ziaren. To była przepiękna
symbolika. „Jeżeli ziarno nie obumrze, nie przyniesie plonu…”, wszak powiedział
sam Jezus Chrystus. Ziarno symbolizowało tutaj fundamentalną chrześcijańską
prawdę. W śmierci doczesnej życie się nie kończy, ale jedynie podlega
przemianie. Co więcej, człowiek dopiero po śmierci zaczyna uczestniczyć w Pełni
Życia. Podobnie jak jedno ziarno, które umiera, aby powstał z niego
cały piękny kłos, bogaty pełnią wielości ziaren…
Panie Jezu dziękuję Ci za
te świadectwa wiary w Zmartwychwstanie… bezcenne światła rozświetlające serce…
Wszystkim Wiernym Zmarłym, wieczny odpoczynek racz im dać Panie, a światłość
wiekuista niechaj im świeci na wieki wieków… Amen. Niech odpoczywają
w pokoju wiecznym...
2 listopada 2013 (J 14, 1-6)