Misterium przerażające i fascynujące… Dwa
totalne ekstrema, których najwyższe szczyty Himalajów są jedynie nikłym
zobrazowaniem. Nie można przejść bez bólu serca wobec przerażających kłamstw,
które doszczętnie zniszczyły wiele istnień ludzkich. Zarazem spontanicznie
płyną łzy radości, gdy jesteśmy świadkami fascynujących historii,
odsłaniających ukrytą prawdę i miłość.
Niektórzy spędzili całe lata za
więziennymi kratami, mając w rzeczywistości niewinne sumienie. Pewien człowiek
został skazany za morderstwo. Po wielu latach okazało się, że wyrok był absolutnie
błędny i nie miał nic wspólnego ze sprawiedliwością. Najbardziej obciążające
zeznania, na podstawie ponowionej analizy poszlakowej, okazały się całkowitym
fałszerstwem. Podły złoczyńca, w masce uczciwego świadka, z zimną
krwią przemycił wiarygodną relację o morderstwie i dzięki odpowiednim koneksjom
doprowadził do skazania niewinnego człowieka. Potem nastąpił koszmar kolejnych
lat w więziennym świecie, gdzie rządzą bezwzględne prawa rzeczywistych
przestępców. Ale jeszcze bardziej niszcząca psychicznie była swoista śmierć
cywilna. Nawet wiele najbliższych osób uznało wyrok sądu za prawdę. Wzgardliwa
tablica z napisem „morderca” zawisła na szyi człowieka, który nie miał nic
wspólnego z przestępstwem…
To przykład sprawy wielkiego kalibru. Ale
przecież tak wiele przerażających kłamstw i oszustw mniej spektakularnych, ale
mających nie mniejszą siłę uśmiercającego rażenia. Ileż małżeństw, które
rozpadły się na skutek oczerniających insynuacji i kłamliwych oskarżeń. Krew
zalewa, gdy szatańsko podły człowiek super-sprawnie przeprowadza intrygę, która
z bliskich sobie osób czyni śmiertelnych wrogów. A cóż powiedzieć o traumie
dzieci z rozbitych związków, które muszą przeżywać dantejskie sceny na skutek
orzeczeń sądowych, opartych na zmanipulowanych zeznaniach?
Istnieje także druga strona tragizmu nieprawdy.
Tym razem ludzie rzeczywiście popełniają wielkie przestępstwa i różnego rodzaju
większe i mniejsze oszustwa. Jednakże w majestacie prawa nie ponoszą
żadnych konsekwencji. Co więcej, prezentują się jako dobroczyńcy i obrońcy
sprawiedliwości. Najgorsze jest cyniczne kłamstwo, gdy człowiek
krzywdząc z premedytacją w ukryciu, w świetle kamer potrafi odgrywać miłośnika
szlachetnych wartości. Niszczące jest także chore zaślepienie. Jakże smutne są
sytuacje, gdy uzależniony od alkoholu mąż uważa się za „czystego” i nieustannie
podejrzewa swą żonę o zdradę; lub niewierna żona, która
usprawiedliwia swe postępowanie i na podstawie wyssanych z palca argumentów,
poniża swego uczciwego męża.
W
obliczu jakże mocnych argumentów za bezsensem życia, na szczęście Ewangelia
przynosi nam wielkie przesłanie Nadziei. Niezwykłe umocnienie znajdujemy u
św. Marka, który relacjonuje słowa Jezusa: „Nie ma bowiem nic
ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw” (Mk 4, 22). To fascynująca perspektywa
dla każdego człowieka, który nosi w sercu miłość, dobre pragnienia i szczerze
służy szlachetnym wartościom. Jakakolwiek niesprawiedliwość zostanie
przezwyciężona poprzez ujawnienie sprawiedliwości. Wszelkie
niesłuszne posądzenia i potępienia ustąpią miejsca doświadczeniu Bożej Chwały.
Jeśli motywowane szczerą troską działania zostały niesprawiedliwie ocenione,
zaś słowa opatrznie zinterpretowane, prawda wyjdzie na jaw w pełnym blasku.
Nieraz obietnica ta jest spełniona już w doczesności. Ale najważniejsze jest
pełne odsłonięcie uszczęśliwiającej prawdy w Wieczności.
W tej wiecznej perspektywie, fascynujący jest
fakt, że w pełnym świetle ukażą się najpiękniejsze pragnienia, które nosimy w
naszych duszach. Miłość głęboko ukryta w sercu miłującego, dzięki światłu Ducha
Świętego, ujawni się w pełnym blasku i doskonale rozraduje serce
miłowanego. Obecnie często bywa, że dobre intencje są opatrznie
interpretowane. W Chrystusie nastąpi odczytanie zgodne z tym, co stanowiło rzeczywisty
zamiar. Jednocześnie jest to ostrzeżenie, że wszelkie złe intencje też zostaną
w Wieczności zdekonspirowane. Dlatego najlepiej jak najszybciej przyznać się do
nich i na ziemi unicestwić je w promieniach Bożego Miłosierdzia. Wtedy nie będą
ujawnione, bo ich już nie będzie. Jezu, pomagaj nam zdążać ku „fascynującemu”…
30 stycznia 2014 (Mk 4, 21-25)